 |
Ustrych nieopodal tamy |
 |
Październikowy Ustrych |
 |
Pofalowany krajobraz |
Ustrych (po prusku Estrich), domowe jezioro Glappa, ostatniego wodza wolnych Warmów,
który wspólnie z Herkusem Monte próbował powstrzymać ekspansję krzyżacką
podczas największego pruskiego powstania, leży w Lesie Warmińskim. Rozlewa się
od ujścia Łyny, opuszczającej Jezioro Łańskie pod leśniczówką pamiętającą czasy
polowań następcy tronu cesarza Rzeszy Niemieckiej i Wielkiego Łowczego III
Rzeszy; płynącej następnie krętym wąwozem i wpadającej do lejkowatego
bagiennego ujścia między olchowym i osikowym łęgiem, gdzie gubi impet między
łanami trzcin…
 |
Klimat rezerwatu |
 |
Wzdłuż jeziora |
Jezioro wypełnia nieckę utworzoną przez morenowe
wzniesienia zarośnięte puszczą. Linie brzegów zdobią czarne olchy, pomnikowe
dęby, masztowe sosny, pochylone brzozy, świerki, graby… Wszystko to spowite
gęstwą podszytu i runa. Dno lasu wypełnia chaos rozpadających się drzew,
gałęzi, konarów. Tylko wiosną da się oglądać panoramę z morenowych grzbietów.
Potem przestrzeń wypełnia listowie, zasłaniając wszelkie okna widokowe. Chcąc zobaczyć
więcej, schodzisz stromymi ścieżkami zwierząt na sam brzeg, albo wypatrujesz nielicznych
szczelin w chmurze igliwia i listowia.
 |
Widok z półwyspu |
 |
Landszafcik |
 |
Patrząc pod słońce |
Najdogodniej oglądać Ustrych z południowego brzegu
przylegającego do ujścia Łyny. Jeśli zdobędziesz się na odwagę i wejdziesz w
pokrzywy pod starymi olchami. Albo z półwyspu, który z tafli wykrawa północną
zatoczkę. To z niej Łyna, zeskoczywszy z tamy (przed wojną była tam śluza),
przebija morenowe wzniesienia kilkukilometrowym przełomem Lasu Warmińskiego aż
do Rusi.
 |
Dąb |
 |
Zawalisko |
 |
Dąb nad Ustrychem |
Z obu miejsc masz szansę ujrzeć bobry, bieliki, czarne
dzięcioły, czaple białe i siwe, tracze, gągoły, pospolite kormorany, lisy,
jenoty, wyskakujące z wody szczupaki… Dziki i wilki wolą bardziej nieprzystępne
fragmenty brzegów. Najlepiej w sąsiedztwie helokrenowych wysięków, mozolnie rzeźbiących
w skarpach zagłębienia w formie starożytnych amfiteatrów (cyrków)…
 |
Portret dębu |
 |
Nadjeziorny grąd |
 |
Graby rządzą |
 |
Ścieżka pod starą brzozą |
W tym roku październik urzekał. Przymrozki nie
zwarzyły liści i kwiatów. Szliśmy ścieżką od tamy wstrzymującej Łynę do półwyspu.
Skrajem falującej wody. Pod słońce rozświetlające listowie starych dębów,
niekształtnych grabów o poskręcanych pniach, olch wyrastających z krawędzi
brzegu i wody, brzóz…
 |
Spadający liść na tle zasieków |
 |
Zawalisko |
 |
Dębowy ostaniec |
Nasycone kolory wypełniały przestrzeń. Tam, gdzie
pobojowisko pni i konarów przegrodziło prześwit ścieżki, wspinaliśmy się na
stok zasłany listowiem. Po ostatnich deszczach grunt był śliski. Można było
zaliczyć glebę. Odbiegające w las drogi zostały przegrodzone pniami i
wykrotami.
 |
W słońcu |
 |
Grafika |
 |
Charakterystyczna miejscówka nad Ustrychem |
Szliśmy więc nad wodą, patrząc na drzewa ozdobione
ruchomymi odbiciami fal. Wiatr zrzucał coraz więcej liści. Tam, gdzie dęby i
olchy runęły do jeziora, taflę zdobiła grafika zarośniętych mchem i grzybami
konarów. Gra światła i cienia urzekała.
 |
Cała jaskrawość |
 |
Ustrych |
 |
Podkład dla krzyku dzikich gęsi |
 |
Tam, gdzie rozpłynęły się gęsi |
A potem otworzył się półwysep. Jezioro oślepiło
blaskiem południowego słońca. Poczuliśmy ciepło. A z nim błogość. Znad ściany
lasu wypłynął klucz dzikich gęsi. Usłyszeliśmy ich krzyk. Leciały ku słońcu.
Nie potrafiłem namierzyć ptaków obiektywem. Klucz leciał między koronami olch.
Kontury znikały w blasku wyolbrzymionej przez wilgotne powietrze tarczy słońca…
 |
Stara brzoza nad Ustrychem |
 |
Gdzie kończy się półwysep a zaczyna przejma |
 |
Zakątek |
 |
Sceneria dla grabu |
 |
Ustrych |
Zajrzeliśmy na cypel półwyspu, kiedy gęsi zniknęły
za ścianą łańskiego masywu puszczy. Najpierw bociany w sierpniu, potem żurawie
na przełomie września i października, teraz gęsi… Chciałoby się ich tropem. Byle
z dala od zimy…
 |
Brama do lasu |
 |
Wnętrze półwyspu |
 |
Dąb i osika |
 |
Ściana boru |
 |
U podnóża czarnej olchy |
 |
Grab, który nie musi do światła |
Fotografowaliśmy ulubione kąty, dziwiąc się ich
odmienionej urodzie. Ustrych w jesiennym makijażu to inne jezioro. Dęby, klony,
graby, osiki, olchy, wierzby, trzciny – wszystko dotknięte balejażem... I ta
cisza… Którą od czasu do czasu przerywają okrzyki i werble dzięciołów,
świergotanie sikor, alarmujące krzyki spłoszonych sójek… Nie słyszysz już
koncertu… Tylko plusk fal zamierających na piasku, plusk ryb pod brązowiejącymi
trzcinami… Szelest opadających liści…
 |
Gra światła |
 |
Olcha nad Ustrychem |
 |
Las po jesiennym liftingu |
 |
Ustrych |
 |
Portret starego grabu |
 |
Dęby |
 |
Nestor |
Nadchodzi zimna cisza… Człowiek łapie ostatnie
wspomnienia lata i uciekające chwile pogodnej jesieni. Łapczywie. Jakby chciał
zatrzymać czas, powstrzymać nieuchronne nadejście słoty, mrozu, półmroku
zimowego dnia…
 |
Jej nigdy dosyć |
Póki się da, cieszmy się każdą pogodną sekundą…
 |
Figliki |
Fenek ... słynny kiler z Przykopu bez kagańca i smyczy na terenie rezerwatu? ;)
OdpowiedzUsuńSmycz wymazałem fotoszopem ;-).
Usuń