wtorek, 31 października 2017

RevitaWarmia,RevitaJeziorany




Po krótkim spacerze w Barczewie (zawsze przystankiem pośrednim do innego celu wycieczki; to się musi w końcu zmienić), w towarzystwie sąsiadów z Przykopu: Ingi i Andrzeja, pojechaliśmy okrężną drogą do Jezioran. Okrężną, bo obok Świętej Góry nad Jezioranami. Wzgórze (179 metrów nad poziomem morza) odgrywało niegdyś istotną rolę w historii plemion pruskich, zwłaszcza Bartów. Dzisiaj zostało przygniecione przez elektrownie wiatrowe, których budowa budziła sprzeciw okolicznych mieszkańców. Mapy zachęcają do spaceru na szczyt, lecz zwiedzeni turyści natychmiast spotykają zakazy wstępu. Nie dość, że po przejechaniu wąskiej drogi o zniszczonej nawierzchni asfaltowej, na której samochody zwalniają, co by się minąć, natrafiliśmy na dawno nie równaną gruntówkę (wytrzęsło nas, wytrzęsło), to jeszcze nie znaleźliśmy żadnej ścieżki, by spojrzeć na okolice z perspektywy drona. Musieliśmy zadowolić się widokami z łąki przylegającej do łanu poszarzałego rzepaku.

Jeziorany

Przynajmniej krajobraz wynagrodził brak wejścia na wzgórze. I słońce oświetlające nabrzmiałe chmury z północy. I klucze dzikich gęsi ciągnących na południe i zachód. 



Zdjęcia oddają w jakimś stopniu dramatyzm wietrznej okolicy.

Święta Góra i Jeziorany w oddali


Kościół świętego Bartłomieja nad resztkami biskupiego zamku

Na scenie współczesności

Krajobraz Lekit

Z przełęczy między Świętą Górą a niewielkimi wzniesieniami starych Lekit fotografowaliśmy panoramę Jezioran. Czasem w cieniu, czasem oświetloną plamami słońca… Dynamicznie zmieniający się obraz miasteczka i okolic fascynował. Nie potrafiliśmy oderwać oczu i obiektywów od kościoła dominującego nad miejskimi zabudowaniami i pozostałością biskupiego zamku. Jeziorany w jesiennych barwach przykuwały uwagę.

Tu ponoć było jezioro




Najbardziej zaskakujące zdjęcie zrobiła Małgosia. Gdy jadąc przez Lekity, kazała się zatrzymać przy kapliczce na pagórku. Co za klimat!



























 
W Jezioranach stanęliśmy na rynku pod galerią RevitaWarmia. To ona była celem wycieczki, przez którą trafiliśmy na synagogę w Barczewie i ekspozycję dzieł Barbary Hulanickiej. Tam zostaliśmy zaskoczeni. Tutaj, w galerii, zobaczyliśmy to, na co się nastawiliśmy. Jedno, że zabrakło właścicieli. Latający Holendrzy pognali do Bydgoszczy realizować jakieś przedsięwzięcie z architektury wnętrz.




Cóż. Wizyty niezapowiedziane czasem nie dochodzą do oczekiwanego skutku. Oczywiście zakupy: tkaniny, makaty, rzeźby, meble… Wszystko to utrzymane w warmińskich klimatach. Oczywiście księgozbiór: książki i albumy poświęcone Warmii. O kapliczkach, miasteczkach, krajobrazie… I perełka – seria przewodników Wojtka Kujawskiego wydanych nakładem QMK po Warmii i Mazurach, zawierających przedwojenne i jeszcze za-przedwojenne, bo z czasów cesarstwa, zdjęcia, pocztówki...




Same Jeziorany rozłożyły się na wzgórzach wzdłuż Symsarny, wpadającej do Łyny w Lidzbarku Warmińskim. Należą do miasteczek zrzeszonych w cittaslow. Gdzie czas płynie wolniej niż w centrach opanowanych przez siedziby i oddziały korporacji międzynarodowych. Gdzie ludzie bywają mniej sfrustrowani, niż ci pochłonięci nieustanną gonitwą za uciekającym czasem, poddani naciskom i odpowiedzialności za realizację cudzych zadań i celów, i doświadczeni narastającą utratą sensu własnej egzystencji… Ów charakter cittaslow najmocniej odczułem w Reszlu. Jeziorany też mają to coś w sobie… lecz te paskudne wiatraki na Świętej Górze…


Po kawie w galerii spacer po Jezioranach. Kościół świętego Bartłomieja górujący nad miastem, z historią sięgającą końca XIV wieku. Urząd miejski na fundamentach starego zamku biskupów warmińskich. Zabudowania miejskie na stokach rzecznych dolin. Amfiteatr za urzędem miejskim. Dolina Symsarny w parkowym otoczeniu. Święta Góra w oddali z elektrowniami wiatrowymi przystającymi tutaj do krajobrazu jak pięść do oka…


W drodze powrotnej zajrzeliśmy do RETRO – restauracji urządzonej w Starym Spichlerzu. Położonej na uboczu Jezioran przy drodze wzdłuż Symsarny do nieczynnej stacji kolejowej i dalej nad Jezioro Luterskie. Wnętrze nawiązuje do przedwojennych warmińskich klimatów. Zdjęcia retro. Meble retro. Menu – retro warmińskie i nie tylko…


Czekając na jedzenie, chodziliśmy po pustych wnętrzach z szeroko otwartymi oczami, uszami, zmysłami dotyku, powonienia (zmysły smaku czekały swojej kolei)… 


Dotykaliśmy starych desek oszlifowanych strugami spadającego ziarna… Wdychaliśmy aromaty suszonych ziół… Słuchaliśmy o historii miejsca opowiadanej przez kierowniczkę sali… Przyglądaliśmy się oryginalnym belkom nośnym podtrzymującym stropy wyższych pięter… Ich widok przywiódł wspomnienie apartamentu w hotelu urządzonym w starym portowych spichlerzu w Kopenhadze. Równie potężne belki; jeszcze wyżej do sufitu; nastrojowe wnętrze z innej epoki… Z okien mogłem napatrzyć się do woli na zacumowany tuż obok królewski jacht…
Przemysłowe obiekty, którym nadano drugie życie, okazują się po prostu niesamowite… Mają duszę…


A potem uraczyliśmy się obiadem (czas dla zmysłu smaku): zupami, pierogami, świeżonką, winem produkowanym przez Hiszpanów wyłącznie dla RETRO…

Na dole

Nie. Nie będą opowiadał o doznaniach kulinarnych. To nie ten blog. Jedno wiem na pewno. Wrócimy tutaj, choćby nie wiem co 🙃.

2 komentarze:

  1. Dorwaliście fajne światła. Małgosi gratki za fotę. Tobie też oczyw. :)

    OdpowiedzUsuń