|
Ruś |
Przed
południem namówiłem Małgosię na spacer wzdłuż Łyny od strony Rusi, wsi
posadowionej na stromych zadrzewionych stokach nadrzecznej doliny, zwieńczającej
północną granicę Lasu Warmińskiego, rezerwatu przyrody obejmującego bór wzdłuż
Jeziora Łańskiego od półwyspu Lalka po północną jego część, skąd wypływa Łyna;
jej przełom i dopływ – strumień łączący jeziora: Galik, Jełguń i Oczko leżące
w granicach nieistniejącej już wsi Jełguń.
|
Czerwiec nad doliną Łyny |
Było
co oglądać. Najpierw za Bartążkiem – pole rzepaku za pasmem czerwonych maków na
tle zachmurzonego nieba. Potem dolina Łyny w świetle dnia od Bartąga do Rusi.
Samochód zostawiliśmy na parkingu, obok wiejskiej plaży, skąd zaczyna się
pieszy szlak wzdłuż Łyny w kierunku Sójki.
|
Wiatrołomy w rezerwacie |
Na
początku ścieżka wiedzie przez las, którego wnętrze wypełnia zielony półmrok. Wędruje
się stokiem, mając po lewej stronie jeszcze spore wzniesienie i stare sosny, a
po prawej zbocze opadające ku niewidocznej rzece. Rzeka płynie gdzieś w dole za
ścianą drzew i gęstego podszytu. Przez galimatias pni i gałęzi pokrytych bujnym
listowiem niewiele widać. Nie można sobie uzmysłowić kształtu doliny. Nurt widać
jedynie zimą albo wiosną.
|
Łyna z gąszczu |
O
tej porze roku las wypełniają solowe popisy kosów, drozdów, szpaków, sikor, innego
ptasiego pospólstwa; wrzaski sójek, strażniczek leśnego spokoju, okrzyki
dzięciołów i ich werble; charakterystyczne cmokanie towarzyszące wspinaczkom
wiewiórek po korze wyniosłych sosen, których korony chowają się za listowiem
drzew i krzewów podszytu; jakieś szelesty wzniecane przez zwierzęcy drobiazg
buszujący w ściółce. Chwilami wzrok grzęźnie tuż obok w gęstwinie listowia i
igliwia otulającej ścieżkę wijącą się między kolumnami pni, wykrotami, lub przechodzącą
pod kłodami powalonych drzew.
|
Starorzecze, Łyna w oddali |
Nieco
dalej szlak schodzi ku rzece i wiedzie nad starorzeczem zasilanym przez obfite
helokrenowe źródlisko bijące spod stromej skarpy znad zrudziałego piasku.
Koryto starorzecza błądzi w olchowym łęgu, potem łączy się z głównym nurtem
Łyny. Miejsce urzeka urodą. Między pniami starych olch, jesionów, osik i
omszałych brzóz widać szeroko rozlaną wodę starorzecza i głównego nurtu pokrytą
dywanem wodnej roślinności skrywającej w sobie miejscowe storczyki. Zakątek
tonie w niepokojącym półmroku.
|
Łyna za przełomem |
Kolejne
zakole doliny odsłania pagórkowaty matecznik. Między garbami widać łagodne
zagłębienia i bardziej strome rowy wymyte przez wodę z roztopionego śniegu,
które urozmaicają pochyłości wschodniego stoku. Łagodne zejścia ku rzece sprowadzają na skraj bujnych
turzycowisk i wodnej manny, tataraków, pałki wąskolistnej, kosaćców, zarośli
otaczających podstawy pni wodolubnych olch, świerków, brzóz, osik, podszytu z krzewów
szarej wierzby, czarnej porzeczki, dzikiego bzu, czeremchy, kruszyny… Wzdłuż
wiedzie niepozorna ścieżka wydeptana przez dzikie zwierzęta. Korony drzew
przepuszczają tutaj nieco więcej światła, uwydatniając urodę niezwykłej oprawy
płynącej wody.
|
Nad ujściem strumienia |
Za
kolejnym wzniesieniem szlak ponownie schodzi ku wodzie. Przecina strumień
dopływający do Łyny z pobliskiego wąwozu, który rozdarł stok morenowego
wzniesienia.
|
Warkocz Łyny |
Zarośnięte wnętrze wąwozu jest nieprzeniknionym matecznikiem.
Nasączone wodą grząskie dno znika pod kołdrą gęstego runa i podszytu, w nieustępliwym
zielonym mroku.
|
Łyna łagodna |
Nad
ujściem strumienia wznosi się kilkumetrowa skarpa, w którą podczas wezbrań
uderza główny impet rzeki. Spod pnia ogromnego świerku widać długi fragment wyprostowanego
szlaku wodnego z niewielką liczbą kłód łatwych do ominięcia kajakiem albo
pontonem.
|
Łyna zielona |
|
Tu da się płynąć |
|
Bukiet Łyny |
Łagodny nurt płynie obok kęp roślin wyrosłych na zanurzonych pniach,
rozpadających się pniakach po olchach i świerkach, obok wysepek usypanych na
starych przeszkodach i oczek wodnych w zaroślach.
|
Kontrasty i odcienie zieleni |
W
czerwcu ów zakątek Łyny jest zdominowany przez paletę zieleni od ciemnych odcieni
świerkowego igliwia po pastelowe odcienie brzóz, świeżych tataraków, pałek
wąskolistnych, turzyc... Pozostałe kolory są stłumione. Światło słońca wznieca
w obrazie rzeki kontrasty, którym
obiektyw bez filtrów nie podoła. Chyba że zdjęcia będą robione w formacie RAW.
Miejsce jest nawiedzane przez fotografów. Znaleźliśmy osłonę obiektywu
Olimpusa.
|
Olcha nad warkoczem Łyny |
Napatrzywszy
się na ów zakątek Łyny, przeszliśmy nad jej warkoczem – strumieniem o jasnej
wodzie spływającym po jasnym piasku – i podążyliśmy w kierunku Sójki.
|
Okno na Łynę |
Szlak
wiedzie nad stromymi skarpami. Od czasu do czasu w zwartej ścianie lasu
wypełniającego przestrzeń rzecznego wąwozu pojawiają się szczeliny, przez które
widać swawolny nurt.
|
Łyna gdzieś tam |
Obrazy
przetwarzane przez mózg są pozbawione przeszkód: listowia, patyków, gałązek,
dla których woda płynąca w dole jest tłem. Kiedy więc spróbujesz fotografować
rzekę, zdziwisz się, że aparat ustawiony w trybie automatycznej pracy będzie ogniskował
właśnie na tych szczegółach. To dlatego, nie lubiąc prób ręcznego dostrajania
obiektywu i dobierania parametrów, robię po kilka, kilkanaście ujęć tego samego
kadru, a potem mozolnie przebieram w fotografiach, by wybrać co ciekawsze. Nie
jest to wszakże najlepszy sposób na czerwcową Łynę.
|
Różnorodność życia w łęgu |
|
Chaos bujnej egzystencji |
|
Jedno z najczęściej fotografowanych drzew nad Łyną |
|
Wiatrołomy nad rzeką |
Mijany
las frapuje chaosem. Ogromne świerki, dwustuletnie sosny, matuzalemowe ponad
trzystuletnie dęby, poskręcane niemiłosiernie pnie wiekowych grabów,
wiatrołomy, osuwający się grunt pod urwiskami, pnie obumarłych drzew
skolonizowane przez śluzowce, huby, ozorki dębowe, żółciaki siarkowe,
boczniaki…, kłody rozpadającego się drewna i spróchniałe pniaki w runie, głazy
pokryte czapami mchu, osypiska świeżego piachu i żwiru… to wszystko przyciąga
uwagę.
|
W cieniu pomników przyrody |
|
Wśród drzew matecznika |
Walka
z oporną materią fotograficzną sprawia, że nie zauważasz, jak ścieżka wspina
się coraz wyżej nad rzekę i wiedzie między najstarszymi – chyba – drzewami Lasu
Warmińskiego. Stając między pniami masztowych sosen, pod dębami u schyłku
życia, obok świerków – bliźniaków najciekawszych okazów Puszczy Białowieskiej albo
lasów karpackich – nie powstrzymujesz się od bezwiednego zachwytu.
|
Nad osuwiskiem |
Jeśli
jeszcze zatrzymasz się na skraju urwiska, nad starym grabem, który osunął się z
gruntem i pochylił ku rzece, maskując prawie pionową przepaść zwieńczoną
odsłoniętymi głazami narzutowymi, prześwitującymi przez rozświetlone listowie
drzew podszytu, ulegniesz złudzeniu, że teren nadaje się do wspinaczki
skałkowej.
|
Słoneczna natura Łyny |
Pod
starymi świerkami nie ma ściółki. Jest tylko dywan drobnego rudego igliwia
przykrywającego piach i odsłonięte korzenie. Miejscami świerki dominują w lesie
charakterystycznym dla podgórskich ostępów. Wspinaczka ścieżką na wielometrowe
wzgórze, gdzie widać torfowisko a nieco dalej wyschnięty staw (miejsca
przed laty upatrzone przez żurawie, które tutaj wyprowadzały młode) przypomina
wędrówkę po górach.
|
Łyna w przełomie |
Idziemy
między pomnikowymi drzewami, spod których odchodzą strome i kręte zejścia ku
rzece. W niektórych miejscach rzeka płynie prawie pięćdziesiąt metrów niżej, jedno
że w czerwcu przez zasieki powalonych olbrzymów, przez chmury igliwia i
listowia, splątane konary, gałęzie, przebija się tylko dźwięk wody
pogłębiającej nieustannie wąwóz przełomu.
|
Nad Łyną |
Widok
stromych ścieżek wydeptanych przez zwierzęta zadziwia. Skąd pomysł, by schodzić
ku zwariowanemu nurtowi, między powalone drzewa, szarpać darń i płaty runa na osuwających
się pochyłościach stoku, sięgać po pędy grabów, samosiejek sosen, świerków w
wąwozach i na garbach wyrzeźbionych erozją, gdy to wszystko rośnie obok
wygodnego szlaku?
|
Zakole Łyny z jadalni bobrów |
Pokonawszy
wzniesienie, zmierzamy do najtrudniejszego dla kajakarzy odcinka szlaku wodnego
– przełomu Łyny w enklawie Sójki. Ścieżka stopniowo schodzi ku rzece. Za
odmłodzonym grądem grabowym, który zarósł odsypisko ciasnego zakola nurtu, otwiera
się widok na bystrą wodę. Łyna uderza w zachodni brzeg osypujący się stromą
skarpą. Ów kąt można fotografować w słonecznym świetle tylko późnym rankiem. Dzisiaj
przyszliśmy za późno. Nie zdecydowaliśmy się wejść do zarośniętej jadalni
bobrów.
|
Ogród Łyny |
Niebawem
przedostaliśmy się do mojego ulubionego zakątka pod pomnikowymi świerkami.
Małgosia z Miką pozowały, stojąc na pniaku po wielkim świerku. Gdyby spadły,
zatrzymałyby się dopiero w wodzie, kilka metrów niżej. Nie byłoby czego się uchwycić.
|
Świerki Lasu Warmińskiego |
Świerkowy
las robi tutaj niezwykłe wrażenie. Wiele drzew już zamarło, odstępując życiową
przestrzeń samosiejkom grabów, świerczyny, dębów, dając szansę leśnemu runu i
podszytowi.
|
Do jedzenia gdy młode, do rozpalania ogniska gdy wysuszone |
Spoglądając
na wartką rzekę z góry pomiędzy gałęziami drzew okupujących urwisko brzegu,
dostrzegłem kępę żółciaków siarkowych, która wyrosła na spękanym pniu powalonego
przed laty dębu.
|
Za tym ogromnym pniem po lewej kajakowa pułapka |
Najpierw fotografowałem ją z oddali, a potem z bliska po zejściu wąską
ścieżką dzikich zwierząt nad samą wodę. Dopiero spod zalegającego pnia
zobaczyłem jedną z wielu pułapek zastawionych na kajakarzy przez Łynę – kilka
kłód na poły zanurzonych w wartkim nurcie, częściowo zawieszonych nisko nad
wodą. Kajak nie przepłynie. Przyciśnięty przez nurt do pnia przewróci się i
utknie w rumowisku. Chwila nieuwagi, zła ocena sytuacji – nieszczęście gotowe.
Lepiej dobić do brzegu. Przenoszenie nieuniknione.
|
Filary dawnego mostu w Sójce |
Do
Sójki stąd jest jeszcze kilkaset metrów. Z mostu nad rzeką zostały potężne
kamienne filary. Po tamie, o której napisał Władysław Ogrodziński we
wspomnieniach z kajakowego spływu w latach sześćdziesiątych XX wieku, nie ma
już śladu.
Patrząc
na zdjęcie młyna w Sójce z 1915 roku w książce Ramuk znaczy spokój poświęconej 240 letniej historii Nadleśnictwa
Nowe Ramuki, i porównując z obrazem rezerwatowego wąwozu o poszarpanych
ścianach, pełnego powalonych drzew, trudno uwierzyć, że ludzie zdołali niegdyś
ujarzmić swarliwą Łynę. Dzisiaj to jeden z najbardziej frapujących zakątków dzikiej
przyrody w skali Europy, skrywający mnóstwo zagrożonych gatunków owadów,
porostów, roślin, ryb, zwierząt, ptaków; niezwykłą rzeźbę przełomu
rozdzierającego morenowe wzniesienia; będący siedliskiem pomnikowych drzew, po
które drwale nie sięgną z powodu niedostępności terenu.
|
Świetlista Łyna |
Ekipa
Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie ze Stanisławem Czachorowskim,
która badała faunę Łyny pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia,
stwierdziła obecność krasnorostów rzecznych nadających kamieniom zalegającym
dno Łyny różowy kolor uznawany dawniej przez Prusów za magiczny; gąbek
słodkowodnych uwielbiających czystą, niezbyt szybko płynącą wodę; racicznic,
o których świadczą jaskrawe odsypiska muszli
po martwych osobnikach zalegające piaszczyste mielizny szeroko rozlanej Łyny. W
Łynie potwierdzono także obecność niezwykłego chruścika – niprzyrówki rzecznej – gatunku,
który wcześniej uznawano za wymarły z powodu zanikania gąbek słodkowodnych
będących głównym pokarmem larw.
Według
planu urządzenia lasu opracowanego dla Nadleśnictwa Nowe Ramuki Las Warmiński
jest bogatym siedliskiem niezwykłej plechy – granicznika płucnika – wpisanej do
czerwonej księgi gatunków zagrożonych, kilkunastu zagrożonych gatunków mchów i
wątrobowców, w tym takich, które występują wyłącznie w starych, naturalnych
lasach, niedotkniętych przez wieki działalnością gospodarczą. W moim ulubionym
kącie nad zakolem Łyny, gdzie leży jeden z powalonych dębów, a drugi już zrzuca
martwe konary, stwierdzono obecność pachnicy dębowej i ważki – trzebli
zielonej. Podobno bywały tutaj jelonki rogacze.
W
opracowaniu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie sporządzonym na
potrzeby nadleśnictwa wymieniono dziesiątki nazw zwierząt, ptaków, płazów,
drzew, roślin, grzybów, porostów podlegających ścisłej ochronie, w tym ochronie
strefowej z zakazem wstępu, z których większość występuje w tym niepowtarzalnym
rezerwacie nad Łyną – Lesie Warmińskim. Poniekąd chodząc tam, czuję się tak,
jakbym przebywał w ogromnym muzeum historii naturalnej.
|
Łyna i jej świerki |
Dlatego
każdy bezmyślnie i bezrefleksyjnie pozostawiony niedegradowalny plastikowy, szklany czy
metalowy śmieć wywołuje we mnie niehamowaną złość. Upłynie jeszcze wiele wody w
Łynie, nim ludzie naprawdę pojmą, że nie są sami na ziemi tej Ziemi. Że dla jej
dobra powinni mieć siłę zabierać puste opakowania do domu, skoro mieli siłę
przynieść je nad Łynę o wiele cięższe, bo wypełnione.
|
Wysepka na Łynie |
|
Stara olcha nad Łyną |
Piotr, znam każdy metr trasy, którą opisałeś, uwielbiam te tereny, również bagienka, które sa po lewej stronie od rzeki. Przez całe studia spędzałem tam każdą wolną chwilę. Niestety ostatni raz byłem tam dwa lata temu. Twoja, jak zwykle pieczołowita relacja sprawiła mi ogromną przyjemność. W zasadzie mimo dokumentacyjnego charakteru wpisu i tak przeniosłeś mnie w krainę marzeń.
OdpowiedzUsuńKrzysztofie. Jak zwykle dzięki za komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzytając kolejny świetny materiał zadziwia mnie zawsze szczegółowość opisu. Gdzie jest wzniesienie, gdzie dolinka, a gdzie można spaść do Łyny. Tak jakby Pan Piotr pisał to na bieżąco w terenie. Świetna sprawa. Czuję się tak jakbym był tam osobiście. Jakbym sam oglądał te masywne swierki, sosny, słyszał szum wody :)
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńChodziliśmy tą trasą wiele razy. Z przyjemnością przeczytałam ten szczegółowy opis. Uzmysłowił mi, że czasami nie zastanawiam się, w jak pięknym miejscu Ziemi jestem.
OdpowiedzUsuńDo spotkania na szlaku :-)
Może Ewo pora zaplanować wspólny wypad z Januszem i moją Małgosią?:-).
Usuń