|
Warmii się |
To wpis o utraconych zdjęciach, a mimo to o sympatycznym spacerze.
|
Woda wraca |
Zaczęło się obiecująco. Otworzywszy oczy ujrzałem przez okno
zimne chmury odchodzące w kierunku
brzasku. Pojawiło się niebo. Na to czekałem od początku zimowego maja. Ktoś
napisał na facebooku o skandynawskiej
wiośnie, która rozpanoszyła się w mojej okolicy i… zniechęca. Coś jest na
rzeczy.
|
Mazurek czupurek |
Wyprowadziwszy rower, przeszedłszy przez oszronioną łąkę,
zamoczywszy buty i nogawki na tającej trawie, strzepnąwszy kleszcze, które w
tym roku są istną plagą, a zapowiada się, że będą jeszcze większą, pojechałem
krętą drogą między znajomymi od lat brzozami do leśniczówki w Nowym Przykopie.
|
Czajki |
Żurawie zaniosły się klangorem na mój widok, lecz nie
odleciały. Czajki wyczyniały w pobliżu zawiłe akrobacje, kwiląc melodyjnie.
Mazurki, sikory, wilgi, kosy śpiewały nad łąką i w pobliskich krzakach. Kukułki
podkreślały koncert swoją monotonną wokalizą (łapałem się za kieszenie
wypełnione monetami).
|
Przedstawiać nie trzeba |
Zające ścigały się o względy samic w biegu na wyczerpanie
(parkociły). Lisy polowały wzdłuż rowów melioracyjnych… Słowem:
- Warmiło się!
Nie znam równie bardziej ożywczego określenia tej pory roku.
Autor(ka) tego neologizmu wymyślił(a) słowo nie dające się niczym zastąpić…
Woda wraca po kilkuletniej suszy. Wypełniła stawy na polu
sąsiada, zwabiła żaby, dzikie kaczki, sarny i dziki. Na brzegach wypatrzyłem
wygniecione przez śpiące zwierzęta placki darni i czarne plamy odsłoniętej
ziemi po żerowaniu dzików…
|
Przypadkiem uwieczniony |
Za kamertonową brzozą dostrzegłem koziołka z regularnymi
parostkami. Najpierw on mnie wypatrzył. Przebiegł za krzakami i drzewami ku
polanie żurawi. Próbując go podejść z rowerem u boku, liczyłem, że straci mnie z
pola widzenia. Niestety. Chcesz liczyć, licz tylko na siebie. Koziołek
uskakiwał z kadru, zanim nacisnąłem migawkę. Droczył się tak aż do kurhanowego
pagórka. Tam zbiegł w zarośla pod starą amboną i więcej się nie pokazał.
|
Warmiński smętek |
Nawet słońce nie dotrzymało mi towarzystwa, gdy wspiąwszy
się na pagórek, chciałem sfotografować pierwsze chwile wschodu. Tarczę przykryło
pasmo chmur. Została mi tylko perspektywa drogi w gasnącej poświacie dnia.
|
Rozlewisko znów ożywa |
Zjechawszy szpalerem gęsto nasadzonych świerków w kierunku
rozlewiska, dostrzegłem w prześwicie sosen chmarę jeleni. Zwierzęta pasły się na
pagórkowatym półwyspie altmajerówki. Schowałem się za zagajnik w nadziei, że
nie odbiegną. Chciałem je podejść. Na nic jednak starania, gdy chmarze przewodzi
doświadczona licówka. Tej, liczącej sobie ponad trzydzieści osobników,
przewodziła taka właśnie łania. Jelenie znikały już za garbem terenu, kiedy
ustawiłem aparat i skadrowałem obraz. Usłyszałem tylko chlupot wzburzonej
racicami wody. Przeszły brodem przez rozlewisko i zniknęły w lesie. Po chwili
wszystko ucichło. Wyrzucałem sobie, że powinienem był rower sprowadzić zamiast na
nim zjeżdżać… Pomyślałem o najciekawszym zdjęciu jeleni przekraczających
rozlewisko autorstwa Krzyśka Leśnego Mikundy… Gdybym siedział w krzakach, gdzie
on, i fotografował chmarę przekraczającą bród, nic by chyba nie przebiło tej
sesji… Pozostało rozkoszować się kreowanymi w wyobraźni obrazami …
|
Bród |
Do altmajerówki wraca woda. Brakuje co prawda jeszcze z
półtora metra, ale zajrzawszy nad przesmyk i dostrzegłszy parę łabędzi
krzykliwych, które na mój widok odpłynęły pomiędzy krzaki łozy, ucieszyłem się,
że jednak w końcu dolinkę na powrót wypełnia woda i życie…
|
Sielsko |
Za wsią spotkałem watahę dzików. Żerowały na poboczu drogi.
Usłyszawszy rower pierzchły w młodnik, znacząc kierunek ucieczki chwiejącymi
się czubkami świerczków, sosenek, brzóz i krzaków podszytu… Kolejny raz
doświadczałem rozczarowania wybraną formą spaceru. Pieszo miałbym szansę
podejść zwierzęta i robić to, co wielbiciele Lasu Warmińskiego. Dzisiaj jednak
zmierzałem nad Łynę.
Za świeżymi porębami, które rozerwały monolit łańskiego lasu
wzdłuż drogi do Stawigudy, spotkałem kolejną chmarę jeleni. Zwierzęta akurat
przekraczały światło duktu, wychodząc spomiędzy sosnowych kolumn do bardziej
zarośniętej wybujałym podszytem części boru. To uważne, wiele mówiące
spojrzenie licówki dyrygującej stadem… Gdybyż je uwiecznić na zdjęciu!… Jest
coś przejmującego w tak bliskich spotkaniach z leśnymi zwierzętami… Za każdym
razem odczuwam zauroczenie… To inny rodzaj emocji… Nasyconych uczuciem
zespolenia z naturą…
|
Łyna (Ałna) i stary wiąz |
A potem Łyna i Las Warmiński nad przełomem rzeki…
|
Grąd |
Do grądu wszedłem w chwili, kiedy wczesne słońce
prześwietlało mgiełkę wykluwającego się listowia i rozjaśniało podszyt pokryty
dywanem zawilców i przekwitających przylaszczek. Te kwiaty o tej porze roku...
rzecz niespotykana. Wiosna jest już mocno spóźniona.
|
Zajrzało |
|
Jeszcze kwitną zawilce |
|
Straszy? |
|
Ostańce |
|
Zaświeciło |
|
Naturalna lizawka płowych |
Przeprawiwszy się przez zarośla zgryzionych pędów grabiny ku
dolinie rzeki zacząłem fotografować.
|
Refleksy nurtu |
|
Pochylone drzewa |
Nurt szumiał pomiędzy konarami i pod
pniami przewróconych drzew, wśród zalegających dno głazów; podmywał czarną
ziemię brzegów; niepokoił powierzchnię wody falami, wirami, warkoczami
spienionej wody; wypełniał dzicze babrzyska na helokrenowych wysiękach wyciekających spod
osuwających się skarp…
|
Pokorne trwanie |
Spomiędzy drzew dobiegał ptasi koncert podkreślony werblami
dzięciołów, kukaniem, dobiegającym z daleka klangorem… Wiatr ucichł… Zwierząt
nad wodą jednak nie spotkałem…
|
Łuk nie całkiem triumfalny |
|
Rzeźba |
Z wrażeń pozostała estetyka puszczańskiego krajobrazu. Pełnego
drzew walczących w milczeniu o przetrwanie na osuwającym się gruncie. Tym
zmaganiom nie towarzyszą spektakularne, dramatyczne wydarzenia. Katastrofa
rozciągnięta w czasie przestaje być katastrofą. Dopiero gwałtowny poryw wiatru,
napór mokrego śniegu, nagłe zejście ziemi ze zbocza powoduje ów nieodwracalny
skutek – śmierć drzewa i zaczątek nowego życia. Jednakże bycie naocznym
świadkiem takiego zdarzenia – to zasługa przypadku.
|
Chyba jednak nie runie |
|
Skłon |
Odwiedzałem znane kąty, szukając zmian. Stare graby wygięte
w malownicze łuki nadal rosną i ani myślą poddać się erozji urwistych stoków,
chociaż pomnikowe świerki w sąsiedztwie runęły…
|
Rozpadł się |
Zszedłszy ku wodzie karkołomną ścieżką, przyglądałem się
ogródkom botanicznym rozwiniętym na zmurszałych pniach i wykrotach drzew, które
zaległy na skraju brzegu i zanurzyły korony w nurcie, tamując przepływ. O tej
porze roku są najbardziej egzotyczne. Kwiaty korzystają ze światła, póki drzew
grądu nie pokryje gęste listowie. Pod ich okapem większość z nich zniknie,
ustępując miejsca grzybom, cieniolubnym pokrzywom, mchom, szczawiom, trawom i
ziołom mokrego podszytu.
|
Skrzyp w biżuterii Swarovskiego |
|
Dawniej było ładniejsze |
|
Stary wiąz i nowe pokolenie |
Na zakolu rzeki nieopodal matuzalemowych dębów runął stary
wiąz. Po wykrocie poznałem, że jego system korzeniowy bezpowrotnie zamarł i nie
utrzymał ciężaru potężnego pnia, z którego jeszcze w ubiegłym roku strzelały ku
niebu wyschnięte konary. Wyrwany z ziemi wykrot naruszył system korzeniowy sąsiadującego
świerku, który pochylił się w stronę lasu. Jego dni są policzone. Jeden upadek
pociąga za sobą drugi. Otwiera jednak przestrzeń młodym drzewom dolnego piętra lasu.
|
Tak stał jeszcze w ubiegłym roku |
|
Stare nowe zasieki |
|
Położyło się... |
W nurcie ujrzałem nowe zasieki. Stare przerzedziła kra i
wezbrana woda z roztopów.
|
Rosomak albo wydra - wyobraźnia podpowie |
Mój ulubiony konar w kształcie rosomaka przetrwał.
|
Stary grab nad Łyną |
|
Czaszka bobra |
Znalazłem też na swoim miejscu czaszkę bobra, którą ktoś zawiesił na kikucie
zgryzionego drzewka. Pokryła się patyną porostów, zzieleniała, ale nadal
patrzyła oczodołami na rzekę … Strażnik zagubionej duszy?...
|
Strażnik ciszy |
|
Z legowiska dzików |
Podnóże pochylonego nad wodą wiekowego grabu stało się legowiskiem
dzików. Zwierzęta mogą przytulić się do omszałych ścian pnia, z którego wnętrza
wypadł i rozsypał się spróchniały rdzeń, otwierając kryjówkę… Z niej roztacza
się obiecujący widok rzecznej doliny.
Szedłem brzegiem Łyny, szukając łuskiewników. Przekwitają.
|
Na salonach Łyny |
Ścieżka wiedzie tuż nad wodą, potem
wspina się na skarpę, kluczy między kolumnami pomnikowych sosen i dębów,
starych osik, świerków, klonów, jesionów, odsłaniając kolejne obrazy rzeki: jej zakoli,
kęp olch w nurcie, płycizn wokół odsypisk, osuwisk podmywanych stoków…
|
Widok spomiędzy starego dębu i jeszcze starszego grabu |
|
Łyna w woalce liści |
|
Olchowy archipelag |
|
Spomiędzy drzew... |
|
Co się porobiło |
|
Tu kajakiem nie popłyniesz |
|
Jasna Ałna |
|
Spojrzenie spod historycznej sosny |
|
Tu można zagubić się w domysłach |
|
Pozorny spokój |
|
Wiosną malowane |
Czasem szlak
odbiega od wody w cień grądu, gdy zasieki drzew są nie do przejścia nawet dla
zwierząt… Czasem prowadzi do brodów dla dzików i jeleni, nad ześlizgi bobrów
albo zamaskowane wejścia do ich nor w nadrzecznych skarpach…
|
Stare drzewo i świerki |
|
Bród przez rzekę |
|
W nastroju abstrakcji |
Słoneczne światło maluje powierzchnię niespokojnego nurtu abstrakcyjnymi
plamami ściekającymi z zatopionych pni, ulotnymi refleksami odbitych od
zmarszczek wody promieni. Aparat z trudem chwyta owe przejawy nieustającego
ruchu natury. Niekiedy robię po kilkadziesiąt ujęć tego samego miejsca, by
złapać istotę wrażeń. Wszystko zależy od kaprysów przepływającej rzeki i snującej
się mgły, której im mniej, tym trudniej o nastroje…
|
Pomnikowa sosna i dąb |
Przeciskając się pomiędzy pędami młodych grabin w pobliżu
babrzyska, dostrzegłem dzięcioła dużego żerującego na zmurszałym pniu. Był
blisko. W zasięgu obiektywu. Nawet nie sięgnąłem po aparat, który ostrzyłby na
pobliskich pokrytych już drobnymi listkami gałązkach. Kiedy wydawało się, że w
końcu znajdę dogodniejsze miejsce, ptak spojrzał na mnie, a potem z
premedytacją – tak sądziłem – schował się powoli za pień i równie nieśpiesznie
odleciał…
|
Wilcza kładka |
|
Kolejne bystrze w cieniu wiekowego świerku |
|
Nurt przyspiesza |
|
Oparzelisko |
|
Gdy drzewa tworzą architekturę |
Spacer kończyłem w tym samym miejscu co zwykle. Za wilczą
kładką, przed zasiekami powalonych świerków zamykających ścieżkę. Dalej rzeka rzeźbi
potężne osuwisko. Wyznaczające kolejny nieprzystępny fragment przełomu.
|
Łyna spod umierającego dębu |
Zanikająca droga wspina się ku polanie, wiedzie pod pniami przewróconych drzew,
wyprowadza pod dach grądu pełnego życia i majowego światła… (latem zapanuje
tutaj półmrok). W końcu wyprowadza na rowerowy szlak do Rusi.
|
Grąd z zabytkowym dębem |
Spóźnione spotkanie z Ałną
w tym roku... Do następnej sposobności…
Bardzo fajne zdjęcia i opisy,aż tyle powalonych drzew... przepłynięcie kajakiem w tym czasie....brrrr,współczuję niedzielnym kajakarzom ,których spotkałam na Pisie ,zamierzali dopłynąć do Lidzbarka Warmińskiego...(:)
OdpowiedzUsuńŁyny nie zaliczą. RDOŚ nie wydaje już pozwoleń na pływanie po Lesie Warmińskim. Moim zdaniem słusznie. Gągoły, tracze, zimorodki mają tutaj raj.
Usuńpiękny spacer wzbogacony trafnymi refleksjami. Gdybyś chciał rzucić okiem na swoje przykopskie jelenie z okresu gdy byłeś "westolycy" - zapraszam: http://krzysiekmikunda.blogspot.com/2017/04/jeleni-swit.html
OdpowiedzUsuńTo oglądamy tę samą noworamucką chmarę. Liczy sobie do 40 osobników. Zawsze łażą wokół rozlewiska w Altmajerówce.
Usuń