wtorek, 22 marca 2016

Między Łyną a Omulwią



Granicą wododziału

Torfowisko o świcie

Dorzecze Łyny od dorzecza Omulwi w okolicach Bałd dzieli niewidoczna granica przebiegająca między jeziorem Łowne Duże, źródłem najdzikszego strumienia spośród trzech zasilających jezioro w Łajsie, a jeziorem Łabuny Duże, z którego co jakiś czas wypływa okresowo zanikający strumień zasilający Łabuny Małe a potem Jezioro Czarne, traktowane jako początek rzeczki Czarnej. Granica wiedzie dalej na zachód, równolegle do północnego brzegu jeziora Gim, w kierunku Nowej Kaletki. Tutaj skręca na południe, oddzielając źródła i dopływy Omulwi od źródeł i dopływów Łyny pod Nidzicą.

Mgła nad bagnem

Leśna grafika

Między Łownym Dużym a jeziorem Gim ciągnie się z północy na południe sznur bezodpływowych jeziorek. Pierwsze z nich, odgrodzone od jeziorka Łowne Duże łagodnym morenowym grzbietem, jest w istocie bujnym torfowiskiem wypełniającym kotlinę o stromych stokach. 

Bagienne sosny

Trafiwszy tam przypadkiem (z jakiegoś nieuświadomionego powodu ignorowałem mijane i mało co obiecujące obniżenie terenu widoczne z małszewskiej drogi), fotografowałem zamglone obrazy torfowiska w jaskrawym świetle wschodzącego słońca.

Krzyżacka grafika

Jesienią kożuch torfowca pokrywa dywan żurawiny obsypanej jagodami. Bagienne sosny przesłaniają ukryte w głębi jeziorko. Dochodząc doń, najlepiej trzymać się miejsc najbujniej zarośniętych drzewkami. Ich obecność łudzi większym bezpieczeństwem. Miejsce mimo drogi w sąsiedztwie obdarza silnym poczuciem samotności.

Po upadku życie trwa dalej

Łajska struga

Jezioro Łowne Duże, przylegające do Bałdy Pieca, rozlewa się nieco dalej po lewej stronie gościńca do Małszewa. Zszedłszy na niezbyt przystępny brzeg można fotografować jeziorną panoramę z pomostami prywatnych posesji pod bujną olchową gęstwą. Sama wieś jest jednak  niewidoczna. Najstarsze domy stoją wzdłuż piaszczystej drogi do Łajsu, tworząc zabudowę typową dla wiejskiej ulicówki. Zewsząd otacza ją sosnowy bór skrywający wilcze kryjówki.




Między torfowiskiem a kolejnym zarastającym jeziorkiem jest wzniesienie ogołocone z części sosnowego boru. Porębę podzieliły mocno rozjeżdżone drogi. 

 
Poręba


Nasadzenia zarosły runem, paprociami, wysoką trawą i niskimi krzakami leśnego podszytu. Sadzonki drzewek zyskały bujną ochronę. 








  

Poręba


Lubię tutaj przychodzić. Z małszewskiego gościńca można dostrzec czarne dzięcioły żerujące wokół pozostawionych karp i buszujące wśród drzew pozostawionej przez drwali malowniczej kępy lasu na pagórku.







Babrzysko

Idąc od leśnego parkingu, skradam się pod osłoną sosen, świerków i brzóz skrywających w sobie dzicze babrzyska. Obie poręby: ta przylegająca do parkingu i ta za lasem, są odwiedzane przez lisy, borsuki, sarny, jelenie...









Mrowiska

Porębą przy parkingu można wspiąć się wzdłuż linii wyznaczonej przez kopce mrowisk na grzbiet moreny, skąd widać panoramę tej drugiej poręby a po prawej nadjeziorny łęg. 












Ścieżka omija leżące po lewej stronie wysychające turzycowisko. 











Po wycięciu świerków staw zniknął. Odnawia się na moment tylko po śnieżnej zimie albo po ulewie. Coraz bardziej wypełnia go ściółka i piach spłukiwany z pozbawionych zadrzewienia zboczy.








Wiosenne rozlewisko

Za ścianą łęgu wieńczącego nachylony ku południu stok poręby widać przebłyskującą taflę leśnego rozlewiska. Otaczające jeziorko drogi nie przebiegają jednak nad samą wodą. Brzeg jest podmokły, zarośnięty olchami, omszałymi brzozami, wierzbami, łozą, pasemkami trzcin, sitowia, tatarakiem... 






Wędkarska kładka

Nad wodę można podejść starymi, rozpadającymi się kładkami wędkarskimi. Pomagają fotografować trudno dostępne wnętrze jeziora. Korzystam z nich z duszą na ramieniu. Chwieją się pod stopami. Podczas każdego kroku słychać trzeszczenie próchniejących desek i drągowin.







Rozlewisko ze wschodniego brzegu

Od tonącej w półmroku drogi odbiega na południowy wschód przecinka leśnego podziału. Wiedzie prosto jak strzelił do jeziora Łabuny Duże. Zbłądzić trudno. Byle konsekwentnie trzymać się kierunku i nie ulec kuszącym wnętrzom mijanych komyszy.


Polana nad rozlewiskiem

Toń jeziora wydaje się płytka. Tatarak i turzyca wyrasta na całej powierzchni akwenu, najbardziej jednak na jego północnym i południowym krańcu. Dno jest muliste. Nie sprzyja pływaniu. Jedynym obiecującym miejscem do kąpieli wydaje się plaża u podnóża skarpy, gdzie wędkarze zsuwają łódki.

Droga wzdłuż zachodniego brzegu wiedzie wysoko nadjeziorną skarpą. Opuściwszy porębę pod ścianą wyniosłego boru, który rośnie na morenowym wzniesieniu, doprowadza do stoku i polanki nad jeziorem. Stąd można zwodować łódkę lub ponton i popłynąć na ryby między kępy malowniczej osoki aloesowatej, której czubki wyrastają nad taflę wody.

Jesienny pejzaż

Lisy lubią tutaj zaglądać

Południową zatoczkę jeziorka wieńczy ujście błotnistego strumyka, który wypływa z łąki za kępą łęgu. Droga po wschodniej stronie rozlewiska mija łąkę za ścianą sosen, brzóz, świerków. Dzięki drzewom i podszytowi unika się spojrzeń zwierząt. Niebawem widać ambonę. Można wspiąć się na nią po drabinie za osłoną krzaków.

Nad polaną obok bezimiennego rozlewiska

Droga po zachodniej stronie odbiega od jeziorka i dochodzi do kolejnej malowniczej poręby na stoku morenowego wzniesienia. Jej przedłużeniem jest młody sosnowy las przecięty dróżkami leśnego podziału. Wszędzie rozwinęły się wrzosowiska, towarzysząc ścieżkom zbiegającym ku łące. 

Portrecik raz

Pod osłoną gęsto rosnących sosenek można zajrzeć w jej wnętrze i przy odrobinie szczęścia fotografować pasące się zwierzęta. Wzdłuż zaniedbanego rowu, rozcinającego murawę śródleśnej łąki, dziki urządziły babrzyska. Potrafią wzniecić niezły tumult, zaglądając do nich o świcie.

Gdzieś słychać rywala

Podczas rykowiska polanę wypełniają godowe odgłosy i ciężki zapach rui. Słońce świecące znad lasu sprzyja fotografowaniu jeleni przebiegających na tle przyjeziornego łęgu.

Łąka nad bezimiennym rozlewiskiem

Przez cały rok ów zakątek patrolują bieliki i jastrzębie. Las poraniony porębami, urozmaicony świeżymi nasadzeniami i zagajnikami, otaczający rozlewiska jeziorek, maskujący niewielkie mokradła, stał się dla tych ptaków spiżarnią.

Matecznik

Obie omijające jeziorko drogi prowadzą w mateczniki kilkunastu malowniczych większych i mniejszych jezior, torfowisk, chimerycznych strumieni; przez niezmiernie pofalowany i pogarbiony teren pełny wzgórz, kotlin, wąwozów, zamaskowanych śladów obu wojen światowych: bunkrów, transzei, rowów przeciwpancernych, a także porzuconych siedlisk, po których pozostały przydrożne tuje, cyprysy, żywotniki, zdziczałe drzewa owocowe…



















Za polaną przebiega piaszczysta droga. Wpada w plątaninę dróg, zbiegających się z każdego kierunku i rozbiegających w różne strony z zalesionej poręby. Tutaj naprawdę łatwo stracić orientację. Przez kilka lat trafiałem w owo miejsce wyłącznie podczas powrotów znad Dłużka i rzeczki Czarnej. 




















Korzystam z tych nowych szlaków od czasu wycieczki, podczas której podążyłem ścieżką leśnego podziału, odbiegającą od rozlewiska na południowy wschód. 

























Bliskie spotkania

Podprowadziwszy rower długim podejściem po stoku tajemniczego leśnego wzniesienia, zanurzyłem się w mglisty jesienny poranek i uległem czarowi bliskich spotkań z dziką zwierzyną…

Taki widok już nie zaskakuje

Trzymając się piaszczystej drogi prowadzącej na południe, (nie da się jeździć rowerem w grząskim sypkim piachu, w którym zwierzęta zostawiają mnóstwo odciśniętych śladów), trafisz do starego boru na kolejnym pagórku. Wczesną wiosną zaskoczy cię niesamowity chór żab. Ich rechot napełnia całą okolicę.






Łęg zarastającego jeziorka

Jeziorka nie widać. Wypełnia rozległą lecz niezbyt głęboką kotlinkę. Jest zewsząd osłonięte gęstym łęgiem, który opanował podmokłe brzegi. Nie ma skąd zajrzeć w głąb rozlewiska, chociaż klangor żurawi, kwilenie jastrzębi albo świst łabędzich skrzydeł kusi. 







Stołówka bobrów

Nad wodę zejdziesz z wysokiej skarpy, szarpiąc się z gałęziami drzew i krzewów podszytu, albo z drogi obiegającej niepozorne rozlewisko od północy i zachodu (zejście łagodniejsze ale niemniej uciążliwe). Skorzystałem z drugiej sposobności, odkrywając ze zdumieniem jadalnię bobrów – powalone osiki wzdłuż niedostępnego brzegu. 

Bobry psociły

Pamiętam, odkrywszy kilkadziesiąt lat wcześniej ten niewielki akwen, wejście na pokryty kożuchem torfowca brzeg. Z satysfakcją przepełnionego hormonami małolata bujałem tym kożuchem, wzniecając fale, póki noga nie wpadła w mierzwę torfowca… Najadłem się strachu. Od tamtej pory z większym respektem traktuję każde grzęzawisko.


Do następnego malowniczego jeziorka wiedzie trudno wyczuwalny leśny szlak obok sosnowych młodniaków odgrodzonych od dumnego boru drucianą siatką rozpiętą na dębowych i sosnowych kłodach. Ogrodzenie ma chronić drzewka przed zgryzaniem przez jelenie i zające. Za leśnymi szkółkami otwiera się przejrzysty las. Kroczysz lub jedziesz między kolumnami sosen, obok prowizorycznych siedzisk myśliwskich (półambon) i w sąsiedztwie polan – poręb, za którymi rośnie bór sosnowy o wnętrzu pozbawionym bujnego podszytu. Wschodzące słońce pięknie oświetla zwierzęta między sosnami. 



Trzymając się konsekwentnie raz obranego południowego kierunku, ignorując wielce obiecujące skrzyżowania z leśnymi drogami, wychodzisz w końcu nad kolejne nienazwane rozlewisko, otoczone zewsząd bujnym torfowiskiem i turzycowiskiem. 








Miejsce wczesną wiosną jest sceną spektaklu godowego czajek, żurawi, łabędzi niemych i krzykliwych…









Łabędzie krzykliwe
Ptaki zakładają gniazda w miejscach, gdzie podejść nie sposób. O świcie jeziorko mami swoim obrazem. 


Sosenki usiłujące wyrosnąć na bujnym torfowisku, wśród łodyg gęstego turzycowiska, wzruszają swoim widokiem. Chodząc zachodnim dostępniejszym brzegiem, wyszukuję ścieżkę ułożoną z brzozowych kłód. Prowadzi do ławeczki nad krawędzią uginającego się torfowego kożucha.






Brawo... ja

W niektórych miejscach ktoś wyciął fragmenty nadbrzeżnego lasu, otwierając widok na malownicze rozlewisko. Głos czajek przelatujących przez ulotne mgiełki wywołuje wzruszenie. W takich chwilach zastygam, kontempluję obraz w milczeniu, wygaszam zbędne myśli… 

Bobry też tu są

Bobry też tu są. Wybudowały żeremie.

Stąd już przysłowiowy rzut beretem do leśnych jezior zaczynających się od mokradła ochrzczonego ludyczną nazwą Wiercibaba, oddzielonego morenowym wałem od Dłużka, o którym napomknąłem w Krótkiej opowieści o Dłużku.


Gimek

W drodze powrotnej zaglądam czasem nad jeziorko Gimek. Odstaje nieco od linii szlaku. Niemniej jednak lubię na nie spojrzeć. Wypełnia ciekawą kotlinę w sosnowym przejrzystym lesie. Chodzę wzdłuż przystępnych brzegów krętą ścieżką wydeptaną przez ludzi i zwierzęta.

Po śnieżnych zimach i ulewach podnosząca się woda zalewa południowy podmokły brzeg i ścieżkę między wykrotami i pniami powalonych świerków, osik i brzóz. Wtedy trzeba nadłożyć drogi, chcąc obejść akwen bez zamoczenia butów.

Brzoza nad Gimkiem

Jeziorko różni się od swoich opisanych wcześniej sąsiadów. Nie zarasta. Czystą toń o ciemnym rudawym zabarwieniu wypełniają pnie i konary zatopionych drzew. Chwilę oddechu złapiesz, przesiadując na pniach przewróconych drzew. Jeziorną kotlinę o stromych zboczach otaczają fragmenty puszczańskiego boru rozdzielone młodymi lasami, porębami i nasadzeniami. Bobry też zaznaczyły tutaj swoją obecność.

Ptaszyna

Od tego miejsca wszystkie drogi na zachód dochodzą do jeziora Gim, a na północny zachód do bałdzkich łąk i pól.

Pogranicze puszczy i rozległych łąk jest pełne zwierząt i dzikich ptaków. Zaglądają tutaj orliki, które chociaż wydają się mocne i zdolne do łowienia dużych zwierząt, polują zwykle na myszy (norniki) i płazy. Nimi karmią młode. Orliki nie zostawiają piskląt na długo. Polują więc nie dalej niż kilkaset metrów od gniazd, wybierając pogranicze łąk i lasu. W Bałdach łąki z sadzawkami, szuwarami, rowami, przylegające do ciemnej ściany lasu zdają się im sprzyjać.

Powrót do domu wieńczy przejazd historyczną aleją biskupią, o której co nieco we wpisie: Po drugiej stronie enklawy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz