|
Żeremie w mateczniku bobrów |
|
Jezioro Łajskie |
Bobry
pojawiły się na jeziorze Kośno pod koniec ubiegłego stulecia. Świadczyły o tym
powalone wzdłuż brzegu drzewa, których pnie u spodu zostały zestrugane do
stożków i ozdobione strużynami drewna. Bobry stopniowo
anektowały coraz większy teren, wkraczały do leśnych strumieni, tych stałych i
tych sezonowych, pojawiających się podczas roztopów lub po gwałtownych ulewach.
Wędrowały coraz bardziej na południe.
|
Jezioro Łajskie z wysoka |
Dotarły
najpierw do strugi wypływającej z Jeziora Kalwa, przyjmującej wodę ze
strumienia mającego swoje źródło w Jeziorze Małszewskim, przepływającego następnie
przez stawy w Tylkówku i Rutkach i tuż obok podtylkowskiego zanikającego
jeziorka pod lasem. Potem zawędrowały na Kosienko (południową zatokę Kośna).
|
Poręba nad bałdzką strugą za ostoją czarnego dzięcioła |
Z
Kosienka przepłynęły krótką strugą do Jeziora Łajskiego zasilanego naturalnymi
strumieniami: jednym spływającym z pól Bałdy; drugim spływającym z łąk i
torfowiska za Łajsem.
|
Jezioro Łowne Duże |
Ten drugi strumień zaczyna się w Bałdy Piecu. Jego źródłem
jest jezioro Łowne Duże połączone z jeziorkiem Łowne Małe strumykiem pod drogą,
która łączy się z siecią dróg wiodących przez ostępy zachodniej części
nadleśnictwa Jedwabno w stronę Dłużka, Czarnego Pieca, Małszewa i Tylkowa.
|
Architektura krajobrazu by beavers |
Obydwa
strumienie zostały skolonizowane przez bobry, które na nich wybudowały wiele tam ułożonych w naturalne
kaskady i przywróciły zakątki niezwykle rzadkim gatunkom ptaków.
|
Bobrowanie wzdłuż przykopskiej strugi |
Do
Jeziora Łajskiego dopływa jeszcze trzeci sztuczny strumień odprowadzający
nadmiar wody z pól Nowej Wsi i Przykopu, przekopany w XIX wieku po
katastrofalnej powodzi roztopowej, która te okolice zamieniła w wielkie
rozlewiska usiane archipelagiem wysp – siedlisk odciętych od świata i sąsiadów.
Ten strumień też został spenetrowany, aczkolwiek bobry nie odniosły tutaj
sukcesu z powodu użytkowego charakteru pól i łąk, a także wskutek niedawnej modernizacji
hydrotechnicznej rowów melioracyjnych w Nowej Wsi i w Przykopie.
|
Tędy mogły wędrować bobry od rzeki Omulew |
Bobry
mogły nadejść również z południa lewobrzeżnymi dopływami rzeki Omulew, w tym najbardziej
okazałym – rzeczką Czarną. Miały do wyboru strumienie, które odwadniają jezioro
Gim, Dłużek, Czarne, Łabuny Małe i Duże i mikropojezierze z Priamami –
największym zarastającym jeziorkiem o bagiennych brzegach. Przekroczyły granicę
wododziału rzeki Omulew i Łyny, zasiedlając bezodpływowe jeziorka między
Czarnym Piecem a Bałdy Piecem i torfowiska ostoi zwierząt wzdłuż zachodniego
brzegu jeziora Dłużek. Przypuszczam, że obie populacje wymieszały się na
granicy szlaków migracyjnych, tworząc wyodrębnioną grupę, która zasiedliła
strumienie dopływające do Jeziora Łajskiego.
|
Na rozstaju dróg |
To
pierwszy możliwy etap frapującego spaceru.
|
Żurawie na gnieździe w mateczniku bobrów |
|
Pani żurawiowa raczy wyglądać z gniazda |
Droga
rozwidla się za strumieniem wypływającym z bobrowego rozlewiska przez przerwaną
groblę z podmytymi sosnami. Prawe ramię okrąża morenowe wzniesienie, za którym
płynie strumień leśnej doliny, przemierzając mokradło pokryte dywanem turzyc i
trzcin – zakątek żurawi i czarnych bocianów.
|
Żurawie nad doliną bałdzkiej strugi |
|
Dolina bałdzkiej strugi we mgle |
Lewe
ramię drogi wspina się zacienionym wąwozem na morenę ograniczającą bałdzki
strumień od południowego wchodu. Po wycięciu drzew za ostoją czarnego dzięcioła
strumień stał się chwilowo widoczny przez korony olch podmokłego łęgu. Stok
wzniesienia został obsadzony sadzonkami sosen, świerków, modrzewi oplecionych zaroślami
świeżego podszytu i runa leśnego. Jeszcze kilka lat i zagajnik znowu ukryje
wnętrze doliny.
|
To samo miejsce z drugiej strony |
Po
prawej stronie drogi, na kolejnym rozwidleniu, otwiera się głęboka odsłonięta
porębą kotlina z podmokłym dnem. Odwiedzają ją często jelenie i sarny,
wychodząc z wnętrza boru, który skrywa wilcze ścieżki, lokalne torfowiska,
pełne grzybów doliny i wzgórza.
|
Stara ambona pod Kopankami |
Trzymając
się lewego ramienia drogi do Jeziora Łajskiego, można od czasu do czasu zejść
nad bałdzki strumień nawadniający dolinę. Myślałem kiedyś, by przejść jego nurtem
w woderach. Piaszczyste dno sprawia wrażenie stabilnego. Jednakże dalej
strumień, po opuszczeniu stromego, w miarę krótkiego, wąwozu, płynie po coraz
bardziej rozległych mokradłach, odpychających zbocza morenowych wzniesień. W
oddali widać starą ambonę nad podmokłymi poletkami, a za nią kolejne
przewężenie doliny.
|
Kolejny zakątek doliny bobrów |
Przypuszczam,
że kilkaset lat wcześniej owa dolina tworzyła z akwenem Jeziora Łajskiego jedną
całość. Strumień przez lata napełnił ją piaskiem i glebą wypłukiwaną z lasu.
Płycizny zarosły szuwarami, turzycami, krzakami. W końcu pojawił się łęg. Różnica
między poziomem Jeziora Łajskiego a poziomem strumienia na końcu ostoi czarnego
dzięcioła osiąga na odcinku niecałych dwóch kilometrów dwa i pół metra.
|
Nowe rozlewisko i babrzysko dzików |
Powrót
bobrów przywrócił dolinie bardziej bagienny charakter. W wielu miejscach
pojawiły się rozlewiska. Wezbrana woda zalała brzegi pod starymi świerkami,
olchami, brzozami, tworząc liczne babrzyska dla dzików, kałuże dla dzikiego
ptactwa. Spacerując dziczejącymi drogami i ścieżkami, spotkasz liczne nory
bobrów wzdłuż rozlanej wody, a w głębi olchowego łęgu żeremia.
|
Drzewa nie wytrzymują zmian |
Podmyte
drzewa przewracają się na mokradło, wyrywając z ziemi potężne płaty wykrotów –
gruntu oplecionego korzeniami. Świerki nie zapuszczają korzeni głęboko. Tak jak
u brzóz ich korzenie wrastają w murawę, unikając podskórnej wody. Spiętrzona
woda osłabia spójność gleby, przez co drzewa są bardziej podatne na lada
podmuchy wiatru. W końcu upadają.
|
Zatopiony łęg |
Za
porębą droga wiedzie przez bór w kierunku Łajsu, nie odbiegając od przepastnej
doliny. Co jakiś czas odchodzą od niej ścieżki leśnych podziałów, którymi można
zejść ku strumieniowi. Bór jest oplątany drzewkami podszytu. Słońce z trudem
przenika gęste korony sosen. Nachylone ku północy zbocze moreny spowija więc
gęsty cień. Wnętrze doliny bywa widoczne dopiero z dołu. W gęstych zaroślach
turzycy, trzcin, tataraku, pokrzyw skrywających niewielkie rozlewiska, kanały i
sam strumień z budowlami bobrów, brodzą jelenie i sarny. Na skraju lasu żerują
dziki, korzystając z wielu kałuż pokrywających czarne błocko. Po kąpieli dziki
wychodzą uczernione po fajki, szable i umorusane nozdrza - gwizdy. Trafiając do
kąpieliska watahą, wzniecają zabawne zamieszanie.
|
Wykroty zatopionego łęgu |
|
Okiem bobra |
Wszędzie
w krajobrazie widać dzieła łap i siekaczy bobrów. To im dolina zawdzięcza swoją
niesamowitą bujność.
| | |
Jesienna cisza nad rozlewiskiem |
Jeszcze
w ubiegłym stuleciu wędrowałem brzegiem Jeziora Łajskiego i strumienia z Przykopu,
bez trudu przeskakując nad jego nurtem. Dzisiaj taki spacer jest niemożliwy.
Woda zalała stare ścieżki, a szlaki dzikich zwierząt, zbyt poplątane i kluczące
po stromych stokach, nie nadają się do wędrówek. Schodzę więc w dolinę
zarastającymi drogami i przecinkami leśnego podziału, a potem wracam i szukam
kolejnych podejść. Mozolny to spacer, ale wrażenia są niecodzienne.
|
Nastrój |
|
Jezioro Łajskie |
Do
jeziora nie dojdziesz wzdłuż strumieni. Brzegi bagna pod morenowymi zboczami
porasta mierzwa dzikiego lasu. Lepiej wrócić na wzniesienie i pójść na wschód,
by w miejscu, gdzie droga nagle opada, znaleźć niewielką polanę – przedłużenie zarośniętego
dzikimi jeżynami i malinami parowu, z której otwiera się panorama rozlewiska.
Wieś chowa się za cyplem po prawej stronie. Drzewa unoszą się wysoko nad wodą i
szuwarami.
|
Jezioro Łajskie w listopadowej mgle |
|
Jezioro Łajskie |
Latem
i jesienią, fotografując panoramę jeziora, trzymam aparat nad głową. Inaczej
się nie da. Brzegi nie są otwarte ani dostępne. Wszędzie widać ślady aktywności
bobrów: podcięte osiki, olchy, graby, wycięte krzaki wikliny i łozy, podkopane
skarpy brzegów.
|
Brzeg łęgu nad Jeziorem Łajskim |
|
Uważaj, bo bóbr ma tu norę |
|
Typowy obraz brzegu zasiedlonego przez bobry |
Idąc
skrajem wody, trzeba patrzeć pod nogi, by nie wpaść w zalane korytarze wejść do
nor. Ścieżki wzdłuż brzegu jeziora szybko znikają w mierzwie zarośli, pomiędzy
drzewami, powalonymi pniami, konarami zalegającymi zarośla pokrzyw.
|
Jezioro Łajskie |
Południowo-zachodni
brzeg jeziora jest ukształtowany przez kilka półwyspów i dwie zatoczki. Do
większej wpływa bałdzki strumień, tworząc niewielką deltę zarośniętą tatarakami
i skrzypem. W strumień nie wpłyniesz. Za płytko. Kajak trze dnem o piasek
przykryty warstwą sinego mułu i staje przed brzegiem. Jesienią z polanki widać
mnóstwo ptaków pływających po jeziorze: traczy, dzikich kaczek, łysek, czernic,
perkozów, kormoranów, łabędzi… Wzdłuż brzegów polują siwe czaple. Nad lasem
kołują jastrzębie. Spowite mgłą jezioro jawi się tajemniczym matecznikiem.
|
Poręba w mateczniku |
Na
południe i wschód od jeziora jest wiele zarastających jeziorek, śródleśnych
stawów i podmokłych kotlin między wzgórzami. Chociaż bór rozcina gęsta sieć
leśnych duktów, dzikim zwierzętom wcale to nie przeszkadza. Wkraczając w te
okolice, masz szansę spotkać wilki, lisy, jenoty, sarny, dziki i jelenie.
|
Kolejna odsłonięta tajemnica |
|
W stronę jeziora Dłużek - za Bałdy Piecem |
Za
Bałdy Piecem zaczyna się duży kompleks leśny dochodzący do jeziora Dłużek, w
którym ustrzelono kilkadziesiąt lat wcześniej ostatniego warmińskiego rysia.
Rysie, które chodzą dzisiaj po tych okolicach, zostały sprowadzone z Estonii.
|
Jezioro Łajskie z góry |
Droga
wzdłuż strumienia i jeziora dochodzi w końcu do drogi z Bałdy i Bałdy Pieca.
Wiedzie do Łajsu morenowym wzniesieniem. Jezioro widać przez pnie masztowych
sosen, oszczędzonych podczas wyrębu dużego fragmentu lasu. Potem opada do wsi i
przechodzi przez mostek nad strumieniem z rozległego torfowiska.
|
Ścieżką bobrów w Łajsie |
Przed mostkiem
trzeba skręcić w prawo i wejść na ścieżkę wzdłuż strumienia i zalanych łąk.
|
Hydrotechnika naturalna |
Bobry
wkroczyły w tutejsze komysze, przegrodziły w wielu miejscach nurt, tworząc
urokliwe kanały w tatarakach i turzycach, zalewając łęgi. Ścieżka wiedzie
skrajem zbocza pod drzewami sosnowego boru, omija świerkowe zagajniki, zarośla
łozin, czeremch, dębów, grabów, jarzębin…
|
Czystość nade wszystko |
|
|
|
|
|
|
|
Kładka nad torfowiskiem |
Nie sposób zachować ciszę. Wszędzie
zalegają suche gałęzie. Trafiwszy na wyznaczoną ścieżkę dydaktyczną, można
obejrzeć ciekawe torfowisko z drewnianego pomostu.
|
W zakątku bobrów |
Nieco
dalej jest rozlewisko, które zatopiło mnóstwo olch i świerków. Część drzew
obumarła. Ich suche pnie penetrują dzięcioły i sowy: sóweczki i puszczyki
zajmujące porzucone dziuple. Czarne dzięcioły chętniej mieszkają w rozległym
zalanym przez bobry łęgu na wielohektarowym bagnie otoczonym przez wyniosły bór
a od północy przez drogę do Małszewa.
|
Topielisko |
|
Kładka na ścieżce dydaktycznej |
Lubię
przesiadywać na długiej kładce przerzuconej nad spiętrzonym strumieniem. Tuż
obok niej stoją martwe drzewa, zalane wodą o ciemnej toni. Między nimi snuje
się strumień pełny wodorostów, rzęsy, ryb, traszek i żab.
|
Zalane torfowisko |
Po drugiej stronie
kładki widać panoramę wielkiego topieliska i porzucone żeremie między pniami
starych wyschniętych świerków i olch. Wzrok grzęźnie w mierzwie łęgowych
gałęzi, szuwarów, wodolubnych krzaków. Nad głową stukają dzięcioły.
Zdenerwowane moją obecnością zaczynają donośnie i dźwięcznie krzyczeć.
|
Widok z kładki |
|
Kolejny użytkownik dóbr bobrow |
|
Łajskie żurawie |
|
Tracz nad rozlewiskiem matecznika |
Ze
środka rozlewiska dochodzi klangor żurawi. Mają tutaj swoje miejsca lęgowe.
Wiosną zaś można śledzić szybkie tracze w locie godowym albo patrolujące swoje
miejsca w poszukiwaniu ryb. Bieliki też tutaj zalatują, chociaż teren nie
sprzyja im aż tak, by mogły swobodnie zapolować.
|
Gdzie tutaj znaleźć bobry? |
Bobry
jednak trudno spotkać w tej mierzwie. O wiele łatwiej je namierzyć nad wielką i
odsłoniętą Wisłą. Tutaj naprawdę mają gdzie się schować przed ludzkim wzrokiem.
|
Brzegiem topieliska |
Od
kładki nad strumieniem ścieżka wspina się skrajem świerkowego nasadzenia.
Trzeba najpierw przejść między drzewkami pod gonne sosny, następnie wspiąć się
na skarpę, skąd niegdyś rozciągał się piękny widok na bagno w dole. Dzisiaj
ściana lasu stała się gęsta i mało przejrzysta. Zejście niżej też nic nie daje.
Po spiętrzeniu wody, bagno bujnie zarosło.
|
Kajakiem nie popływasz |
Strumień meandruje w jego wnętrzu
łagodnymi zakolami, przepływa między pniami podciętych przez bobry brzóz,
olszyn, przewróconych przez wiatr świerków i ich wykrotów. Kajakiem jednak nie
popłyniesz. Za dużo zarośli i przeszkód: kłód, tam, butwiejących konarów.
|
Samotność w puszczy |
|
Leśna struga |
Wzdłuż
rozlewiska wiedzie kręta podmokła ścieżka – podczas roztopów niedostępna,
podczas suszy miękko ustępująca pod stopami. Doszedłszy dalej docierasz do
ujścia strumienia między pniami po wyciętych sosnach. Brnąc wśród dzikich
jeżyn, malin, paproci, skrzypów, depcząc czapy mchu, można wyjść nad samą wodę
strumienia, a potem wzdłuż niego przejść kawałek, podziwiając czysty nurt ujęty
piaszczystymi brzegami, póki nie zniknie w gęstym sosnowym zagajniku.
|
Kolejny fragment strugi z Bałdy Pieca |
Nieco
dalej strumień płynie głębokim wąwozem, którego zbocza zarasta stary sosnowy
bór. Świerki nie rosną zwartymi skupiskami. Brzozy, olchy, graby, dęby trzymają
się blisko wody. Wczesną
wiosną strumień wypełniają roje żab moczarowych. Samce przybierają niebieskie
barwy godowe. Rechot płazów zagłusza wszystkie dźwięki wokół.
|
Dzik wcale nie jest zły |
Miejsce
jest urokliwe i pełne zwierząt. Często mijam się tutaj z dzikami, których
watahy liczą sobie po kilkadziesiąt osobników, czy z młodymi lisami
wylegującymi się w trawie pokrytej rosą. O świcie zwierzęta wydają się mocno
odrętwiałe i nieskore do ucieczki. Omijam je jednak z daleka. Nie próbuję się z
nimi spoufalać. Dziki mogą zaatakować. Lisy potrzebują zaś spokoju.
|
Locha na popasie |
|
Torfowiec |
Ów
strumień wypływa z długiej i wąskiej polany ciągnącej się nieomal od ścieżki
dydaktycznej aż do granicy Bałdy Pieca. Niegdyś polana musiała być pełnym uroku
jeziorem. Jej północna część odgrodzona od reszty kępą bagiennych sosen i
świerków jest pełnym uroku torfowiskiem wciśniętym w głęboką kotlinę.
|
Koziołek na torfniku |
Idąc nad
nią, można bez przeszkód fotografować z góry sarny pasące się ziołami
wyrastającymi spomiędzy wielkich czap dorodnego wysokiego mchu. Zwierzęta
często wchodzą w plamy światła przeciskającego się przez korony masztowych
sosen za plecami. Nie wyczuwają obecności cichego obserwatora.
|
Koziołek bawi się ze świerczkiem |
|
Aparat nie poradził, chociaż było blisko nadzwyczaj |
Przekroczywszy
strumień po zmurszałej kładce, wchodzi się na ścieżkę, która wiedzie granicą
łąki i lasu albo wspina się na zbocze. O świcie słońce oświetla zachodnią
ścianę boru porastającego morenowe wzniesienie. Zwierzęta są oślepione światłem.
Mało co widzą w mrocznym wnętrzu boru, w którym się ukrywam. Dlatego lubię
tutaj przychodzić. Rzadko kiedy wychodzę stąd bez foto-trofeum. Miejsce urzeka
ciszą, spokojem, czystością. Jest po prostu niezwykłe.
|
Sarna patrzy, patrzy i oczom nie wierzy |
|
Nadal patrzy |
|
Wciąż patrzy... |
Jedyna
wada zakątka – mrowie kleszczy. Roją się tutaj w stopniu niespotykanym gdzie
indziej, zwłaszcza w miejscach, gdzie ścieżka wiedzie przez mokrą od rosy
wyrośniętą trawę.
|
Sarna z koźlęciem w bobrowym legowisku |
|
Koziołek umknięty |
Środkiem
polany płynie strumień. Jego woda wypełnia wyprostowane koryto, napełnia boczne
rowy melioracyjne, mocno już zaniedbane. Tam, gdzie bobry ustawiły swoje tamy,
pojawił się gęsty łęg i łany szuwarów, dając schronienie sarnom i potomstwu.
|
Mój dąb i polana w lesie |
|
Mój dąb i polana w lesie |
|
Nie potrafię pogodzić się ze śmiercią tego pięknego drzewa |
Za
dębem o rozdwojonym pniu, trafionym piorunami i rozerwanym przez porywy
gwałtownego wiatru (ktoś pociął powalone pnie na ogromne kloce, odciął konary i
zostawił na cyplu brzegu przypominającym półwysep) słychać dobiegający z
szuwarów szum spadającej wody.
|
Stare ślady żerowania bobrów |
Próbowałem podejść, ale obuwie grzęźnie w
czarnej, kwaśnej ziemi nasyconej wodą, a mierzwa zarośli tamuje ruchy.
|
Klangor |
|
Dziki |
Pomiędzy
kępami wierzb, łozy, olch, brzóz brodawkowatych okolonych trzciną, tatarakiem,
turzycami, pasą się zwierzęta. Miejsce odwiedzają żurawie, czarne bociany,
jastrzębie błotniaki, kobuzy… Czasem zaglądają czaple, szukając gryzoni i
płazów.
|
Dziki |
|
Dziki |
W
miejscach zarośniętych zwartą murawą widać ślady żerowania dzików.
|
Sesja na polanie |
|
Kłus |
|
Spacer |
|
Podgonię troszeczkę |
|
Ktoś patrzy? |
|
Chwila zastanowienia |
Polanę
odwiedzają jelenie płoszone przez drwali wycinających drzewa w głębi lasu. Lisy
dają się fotografować podczas polowań, które urządzają podczas spacerów rowami
w łące.
|
Polana od Bałdy Pieca |
Polana
zwęża się stopniowo. Ścieżka wiedzie skrajem świerkowego lasu i granicą trzcin
przemieszanych z bujną trawą. Często spotykam samotne dziki odwalające gęstą murawę
w poszukiwaniu dżdżownic i pędraków.
|
Polana pod Bałdy Piecem |
Mało co robią sobie z mojej obecności i
niechętnie odchodzą między gałęzie. To najpewniej odyńce, które po osiągnięciu
dojrzałości, przedkładają samotność nad stadną wspólnotę pod rządami
dominujących loch.
|
One też korzystają z polany |
Miejsce
jest naprawdę frapujące. Lubię je odwiedzać podczas każdej nadarzającej się
okazji, gdy przejeżdżam w pobliżu.
|
Po rykowisku |
|
Po rykowisku, ale rogi nadal ciążą |
|
Tak się podchodzi koziołki na polanie |
|
Patrzą, a jednak nie widzą |
|
Nadal patrzy i nie widzi |
|
No wreszcie. Jest portret. |
Strumień
wpływa na polanę z lasu po zachodniej stronie, pokonując kameralny wąwóz o
stromych ścianach. Idąc wzdłuż nurtu, trafia się na niewielkie rozlewisko
otoczone zewsząd sosnami. Latem niewiele światła dociera nad wodę, a i tak jego lustro pokrywają liście grążeli,
pod którymi kręcą się drobne ryby, kijanki, żółtobrzeżki, nartniki...
|
Jeziorko Łowne Małe |
Potem
teren lekko łagodnieje, a las zmienia charakter. Sosny ustępują łęgowi, którego
gąszcz skrywa rozlewisko jeziora Łowne Małe. Tylko wczesną wiosną można oglądać
jego wnętrze przez plątaninę pni i gałęzi pozbawionych listowia.
|
Narcyzy nad Głęboczkiem |
Na
północ od Bałdy Pieca leży kolejne, tym razem bezodpływowe, jeziorko Głęboczek.
Wzdłuż nieprzystępnej linii brzegowej rosną zdziczałe przydomowe kwiaty – narcyzy i kosaćce o barwach błękitu i fioletu. Rośliny zasymilowały się z szuwarami,
wierzbami, tatarakiem, wywołując egzotyczne wrażenie. Między sosnami można
dostrzec zarysy starych fundamentów.
Jeziorko
zamiera. Krzaki wierzby coraz bardziej wchodzą na jego lustro. Jeszcze tylko
stulecie i po Głęboczku zostanie bagno.
|
To codzienny widok |
Tutaj
w zasadzie kończy się szlak bobrów. Za jeziorami w Bałdy Piecu droga wiedzie do
Bałd. Odbiwszy od niej przed głównym zakrętem w prawo, dojdziesz z powrotem do
matecznika wzdłuż biskupiej alei, pokonując często odwiedzane przez wilki, niezwykłe
poręby, które rozdarły stary bór.
Jeśli
jednak skusisz się na przedłużenie spaceru w kierunku jednozagrodowej koloni
Łysowo w środku puszczy, poznasz przepiękne jeziorka bez nazw – enklawy łabędzi
krzykliwych i czajek – a mimo to nawiedzone przez bobry, które musiały tam
dojść przez suchy las.
|
Brodacz |
Piękny opis. Zdjęcia zamglonego jeziora Łajs przypomniały mi czasy gdy chodziło się na ryby na noc i takie poranki nas witały. Przepiękne widoki. Gdy po nocy budziła się przyroda, ptaki zaczynały śpiewać a przez mgłę przebijały się pierwsze promienie słońca. Piękne to były czasy.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, LD. Lubię łazikować po tych okolicach.
OdpowiedzUsuńNo Piotrze ... ten post, no cóż, widzę, że książkę już masz w zasadzie gotową :) Ta polana na południe od Łajs, tzw. Pachy, to jedno z częściej odwiedzanych przeze mnie miejsc w minionym półroczu. Urocze zakątki. Dwa tygodnie temu miejscowi niestety zniszczyli kolejną bobrzą tamę. Trochę Ich jednak rozumiem, bo bobry odcięły wodę, która coś w Łajsie zasilała. :)Tama była na wyjściu strugi z Pach właśnie. Ależ zrobiłeś sumienną dokumentację, szok!
OdpowiedzUsuńTo fatalna wiadomość. Podczas obecnej suszy tylko bobry są w stanie uratować Jezioro Łajskie przed przyduchą. Woda przez chwilę nie płynęła, ale po spiętrzeniu i tak by zasilała rurę, którą doprowadzają natlenioną wodę do najgłębszych miejsc w jeziorze. Jak wody z góry zabraknie, to i rura nie pomoże. Tę rurę wymyślili dzierżawcy łowisk z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim. Prawdopodobnie bez uzgodnienia z administracją wodną.
OdpowiedzUsuń