piątek, 11 czerwca 2021

Marózka z kajaka

Spływ przełomem Marózki kojarzy się z Poszukiwaniem utraconego czasu Marcela Prousta. Powtarzamy ten spacer kilka razy w roku. Zawsze w sobotni lub niedzielny poranek, by umknąć przed weekendowymi tłumami tłamszącymi tę niepowtarzalną rzekę, albo w tygodniu poza sezonem kajakowym. Wszystko po to, by dać sobie możliwość powtórzenia nastroju oczarowania i – jeśli dopisze szczęście – doznania nowych wrażeń, o ile się zdarzą. 

 

Dzisiaj jednak nowych wrażeń zabrakło. Nie spotkaliśmy bielika w łęgu przed Jeziorem Świętym; norki lub wydry pod korzeniami wyniosłych olch; ulotnych zimorodków, których gniazda wypatrywałem w osypujących się skarpach nad podmywającym je nurtem; nurogęsi, dzięciołów zielonosiwych i zielonych; saren pasących się na odsypiskach i przymuliskach między omszałymi kłodami drzew, które umarły powalone wiatrem lub chorobą zetlałego wewnątrz pnia...


Pozostał w pamięci i na zdjęciach koncert i obraz przesuwającej się czasoprzestrzeni leśnej doliny rejestrowanej z dowolnie obracającego się kajaka na niesfornym nurcie między pniami, gałęziami, nieprzystępnymi brzegami; nad dnem usianym kamieniami i głazami, jasnym piaskiem z warkoczami wodorostów, rozświetlonym plamami słońca; wśród leśnych komyszy wypełnionych śpiewem ptaków, szelestem wzniecanym przez niewidoczne zwierzęta; obok płycizn przykrytych warstwą uklei podczas tarła i zagłębień toni, skąd uciekały pstrągi, szczupaki, okonie, klenie…







Marózka piękna jak zwykle, kiedy ją oglądać w samotności i w ciszy…

































 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz