piątek, 16 czerwca 2017

Dylewska Góra

Dylewska Góra od dawna chodziła nam po głowie. Najpierw dlatego, że na jej stoku w Wysokiej Wsi Irena Eris zbudowała SPA, zaopatrując przy okazji wszystkie gospodarstwa w bieżącą wodę z sieci wodociągowej i zapewniając miejsca pracy (samo SPA obiecujące; przejechaliśmy do ronda pod częścią hotelową i obok zagrody danieli, następnie wzdłuż ścieżek spacerowych i pod kładką nad lokalną drogą), a potem dlatego, że obejrzeliśmy w serialu Daleko od Miasta Natalii Sosin historię obecnych właścicieli Mazura, pensjonatu urządzonego w odrestaurowanej z pietyzmem starej mazurskiej szkole (tuż obok SPA).

Spod wieży widokowej

Najbardziej jednak uwagę przyciągała Dylewska Góra (312 npm), najwyższe wzniesienie w paśmie wzgórz dylewskich, jako żywo przypominające wzniesienie Wieżycy na Kaszubach. Przejeżdżając od strony Grunwaldu przez kilka wsi, doznawaliśmy dejavu. Jakbyśmy przemierzali kameralne dolinki samych Kaszub gdzieś między Wejherowem, Kościerzyną i Chojnicami a Bytowem i Słupskiem. Przestaliśmy dziwić się gdańskim rejestracjom mijanych samochodów…

Tak się kiedyś jeździło

Do Dylewskiej Góry dojechaliśmy z perturbacjami. GPS wyprowadził na manowce gdzieś za Gierzwałdem. Wjechaliśmy na zniszczoną asfaltową drogę. Na rozjeździe podle kilku pomnikowych dębów (co za niesamowite okazy) skręciliśmy w kolejną drogę. Wciąż za GPS.







Asfalt nagle się urwał. Zaczął się szuter. Trzęsło na wybojach. Wjechaliśmy na zajeżdżony bruk. GPS wciąż wieścił:
- Wysoka Wieś tuż tuż.
W końcu wysiedliśmy z wozu, bo… okolica zachwyciła. Fotografowaliśmy zdziczały staw w świetle czerwcowego słońca. Nieckę doliny wypełniała woda o ciemnej toni. Na gniazdach przesiadywały krzyżówki z pisklętami. Spoza lasu dobiegał krzyk żurawi. W cieniu drzew po drugiej stronie stawu ukrywały się sarny…

W świetle czerwca

Pierwsza foto-sesja z brukowanej drogi, zapewne zabytkowej… Nagle uświadamiasz sobie, że po czymś takim jeździli niegdyś ludzie. Nie mieli wyboru. Póki nie przeprowadzono linii kolejowej, po której został kamienny wiadukt w Glaznotach, łączący potężne nasypy nad podmokłą doliną. Pomnik niemieckiej myśli inżynieryjnej…






Kiedy już myślałem, że czarna nawierzchnia za brukiem to asfalt, amortyzatory zajęczały na uskoku. Znowu szuter. Las ustąpił miejsca łąkom i polom. Wyjechawszy na bruk, nie przyspieszyliśmy.



Żurawie

Uwagę przykuł krajobraz kameralnej dolinki. Na łące pod zakrzaczonym wierzchołkiem wzgórza pasły się żurawie.











Trzeba było stanąć. Wniebowzięta Mika biegała jak oszalała, póki żurawie nie wydały z siebie ogłuszającego klangoru. Przysiadła, a potem wracała do samochodu z podkulonym ogonem…









Kolejna foto-sesja z sielskim krajobrazem dylewskiego przedgórza w roli głównej. Słońce, wiatr, okrzyki żurawi, chmury nadające niebu podzwrotnikową egzotykę… Było na co patrzeć…








Żurawiowy plener


Pod takim niebem klangor brzmi i brzmi



Podchodząc żurawie

Do Wysokiej Wsi dojechaliśmy przez Kaczeniec i Pietrzwałd (GPS na swój sposób nie zawiódł; zaliczyliśmy niecodzienne miejsca). Od razu trafiając na szczyt Dylewskiej Góry. Punkt widokowy (solidna wieża) obowiązkowy… Mika wspięła się na schody, wprawiając w zdumienie. Żadnego lęku wysokości…

Patrząc w stronę Samborowa i Ostródy

Z najwyższego dostępnego piętra spoglądamy na niezwykłą panoramę krainy Sasinów, pruskiego plemienia, które z nieznanych przyczyn wyodrębniło się ze wspólnoty tajemniczych Galindów zasiedlających południowe rubieże przedkrzyżackich Prus. Patrzyliśmy na północ, w kierunku Samborowa i Ostródy. I na zachód, w kierunku Lubawy i Iławy. Tam, gdzie rodzi się stara Wkra (Mała Wkra), którą Krzyżacy zagrodzili i skierowali do Welu, by opływała mury Lidzbarka Welskiego. Dzisiejsza Wkra przestała przez to zaliczać się do rzek, których źródłem woda Wzgórz Dylewskich.

W cieniu pomorskich buków

Z wieży nie widać natomiast (zasłania buczyna) okolic Czarciego Jaru na wschodnim przedgórzu dylewskiego wzniesienia, skąd wypływa Drwęca. Na całej długości objęta ochroną rezerwatową jako siedlisko najszlachetniejszych gatunków ryb.

Wzdłuż leśnego stawu

Najbardziej jednak kusił rezerwat Jeziora Francuskiego. Od wieży widokowej wiedzie dwukilometrowa pętla północnym stokiem góry, w cieniu pomorskiej buczyny (jednego z najdalej wysuniętych na południe fragmentów z resztek ogromnej puszczy bukowej ciągnącej się od Wysoczyzny Elbląskiej).

Kolaż

Góra Dylewska odgrywała niegdyś doniosłą rolę w wierzeniach i obyczajowości plemion pruskich. Gdzieś tutaj zachowały się szczątki warowni Sasinów. Sama rzeźba terenu wskazuje miejsca, które mogły być miejscem kultu: stare drzewa na ukrytych w lesie wierzchołkach stożkowych kemów, święte głazy…

Subtelność

Jeden z takich głazów z różowego granitu, porównywalny z kamieniem tatarskim pod Nidzicą, leży na północ od Jeziora Francuskiego. Został „ozdobiony” napisem upamiętniającym zakup w 1918 roku majątku w Miejskiej Woli przez Carla von Rose, właściciela Dylewa. Celebrytoza – jak widać – nie jest cechą wyłącznie czasów nam współczesnych.

Buki, buki, buki

Zanurzyliśmy się więc za kolekcją głazów narzutowych, zgromadzonych na piknikowej polanie, w zielony półmrok ponad stuletnich buków porastających zbocza wąwozu. Szliśmy wzdłuż leśnego stawu wypełniającego bezodpływowe mokradło, pod pomnikowymi dębami, których potężne konary skrywały się za listowiem niemniej potężnych buków.

Pomnikowe buki i dęby

Drzewa nie umierają nagle

Rzeźba dzięciołów

Mijaliśmy szczątki zamarłych drzew. Kikuty pni, sponiewierane przez próchnicę, zostały podziurawione przez dzięcioły…

Zapisane w drewnie

Maska

Drzewa też rzeźbią

W pniach mijanych buków, brzóz omszonych porastających niewielkie leśne rozlewiska i babrzyska dzików, dostrzegaliśmy zarysy… twarzy. Jakby przez rezerwat przeszedł sam Xawery Dunikowski, by wprawiać się przed rzeźbieniem wawelskich głów…

Las wokół śpiewał. 

Brzoza omszała i buk
Ścieżka zbiegała stromo nad Jezioro Francuskie, ostoję polodowcowego reliktu tundry, wierzby borówkolistnej (niepozornej, a tyle z nią zachodu). Wiodła obok wypełnionych wodą zagłębień, pod czarnymi olchami, omszałymi brzozami, w cieniu bukowego listowia, przez plamy światła przenikającego puszczański sufit. 

Bukowe komysze w całej jaskrawości


Pod czarnymi olchami
Wystawiała na ataki komarów osiadających na twarzy, rękach, szyi… Chwilami fotografowanie odbywało się w rytmie walca: fotka, raz, dwa, trzy, plask!, raz, dwa, trzy, fotka, raz, dwa, trzy, plask!... Póki nie zeszliśmy nad jeziorko tuż obok pomnikowej jodły. Skąd jodła tutaj?

Jezioro Francuskie

Jeziorną taflę obejmują bagienne brzegi z torfu dźwigające wyschnięte kikuty obumarłych drzew. Do wody nie wejdziesz. Ścieżka wzdłuż brzegu pod stuletnimi bukami znika w zasiekach pni i gałęzi.

Brzeg uroczyska - w tle wierzba borówkolistna

Pomysł na obejście jeziorka, którego nazwę przypisano dramatycznemu wydarzeniu z czasów najazdu  armii napoleońskiej na Prusy wspierane przez Rosjan generała Bennigsena, odchodzi w niepamięć. Podobno mieszkańcy Wysokiej Wsi utopili w jeziorku kilku francuskich miglanców, którzy ukrzywdzili jedną z dziewczyn. W odwecie Francuzi stacjonujący w pobliskim Pietrzwałdzie spalili Wysoką Wieś, a winnych śmierci gwałcicieli zabili. Tyle według przekazu historycznego.

Buk pomorski
Zostawiamy jeziorko i wspinamy się na szczyt Dylewskiej Góry, mijając zalesione, spowite półmrokiem kemowe wzgórza, wąwóz leniwego strumienia zasilającego od czasu do czasu Jezioro Francuskie (jeśli spadnie deszcz lub śnieg); fotografując pióropusze reliktowych paproci; łażąc po zakrętach szlaku; przekraczając rozlane w koleinach kałuże, zdające się nigdy nie wysychać… I tak do szczytu Góry Dylewskiej.

Tajemne wzgórze

Paproć

Kałuży niejedno na imię - każdy zobaczy, co zechce

W buczynie

Taka sobie impresja z liści, wody i gałązek

W kolorach odległej jesieni

Wysoka Wieś to dzisiaj przede wszystkim SPA. Skąd Irena Eris wzięła pomysł na ulokowanie obiektu tutaj? Z dala od głównych dróg? Gdzie GPS – bywa – jeszcze się gubi?


Skąd u właścicieli Mazura pomysł, by osiedlić się w miejscu jeszcze kilka lat wcześniej zapomnianym przez ludzi? Serial Daleko od miasta wiele wyjaśnia.


W klimatach lata
My ze swojej strony dorzucamy kilka własnych subiektywnych powodów.

Niebieską ścieżką

To krajobraz miejsc mijanych po drodze z Wysokiej Wsi do Klonowa. Wypełniony o tej porze łanami kwitnącego łubinu.


Jako żywo kojarzący się z widokami płaskowyżu Madery… Te same kameralne deniwelacje, podobna bujność zarośli, ów klimat pod palącym słońcem, rozległość widoków… I równie magiczne zapachy nagrzanej ziemi, kwitnącego łubinu, ziół, czarnego bzu…

W Glaznotach

Spacer zakończyliśmy w Glaznotach. Pod wiaduktem.








Pora pomyśleć o powrocie jesienią.

6 komentarzy:

  1. Zacny blog, moje wyrazy uznania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mazury i Warmia nieustająco zachwycają.

      Usuń
  2. Jak ja dobrze znam te okolice :) Mam serdecznego kumpla w Napromku i często tam bywam. Z mostem mam wspaniałe wspomnienia. Super miejsca! A jako licealiści pod Dylewską Górą dostaliśmy niezły łomot od miejscowych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę. Gdzie nie pojadę, wszędzie ślady Krzyśka :-).

      Usuń
    2. się człowiek kręci ... z nudów :)

      Usuń
  3. Zaśby z nudów. Znudzenie powoduje niechętność do ruchów wszelakich.

    OdpowiedzUsuń