wtorek, 19 kwietnia 2016

Kwietniowa Łyna w Lesie Warmińskim





Czuwałem w nocy, by nie przespać brzasku. Zamierzałem wstać pół godziny przed wschodem słońca, lecz żurawie wrzasnęły za płotem w porze żeglarskiego świtu, stawiając mnie na nogi. Nie było sensu dłużej zwlekać. Łyna wzywała. Jechałem więc przez łąki Przykopu pokryte patyną szronu, płosząc zające. Brzask jaśniał za plecami, oświetlając moje ulubione brzozy przy drodze do leśniczówki. Ptaki śpiewały, podnosząc nastrój i poziom endorfin. Zające ścigały się po polach z oziminą. Sarny pasły się na łąkach między kępami wikliny i pod ścianą brzozowego zagajnika na wzgórzu. Dziki sprawdzały miękkie boki rowów melioracyjnych. Zdziczałe drzewka owocowe nakryły się białymi woalkami kwiatów... I tak aż do granic puszczy. Po jej przekroczeniu ogarnął mnie półmrok.

Jaźwiec

Na wysokości rozjazdu do jeziorka Galik zobaczyłem martwego borsuka. Ktoś pędził samochodem przez las na złamanie karku. Piękny jaźwiec nie miał szans w starciu ze zderzakiem. Odciągnąłem zwłoki na pobocze. Jeśli to samica, maluchy chyba nie przeżyją. Nie doczytałem, czy inne samice przejmują młode pod opiekę. Borsuki budują nory o kilku wejściach/wyjściach i żyją we wspólnotach rodzinnych – po kilka par. Potrafią też tolerować lisy i jenoty, tyle że same nawykłe do nieomal pedantycznej czystości, tę znajomość przypłacają lisimi pchłami albo innymi pasożytami skóry.


Łyna wyłania się z toni jeziora Ustrych uskokiem za tamą z niewielkim generatorem prądu (tyle zostało z przedwojennej śluzy, którą spławiano tratwy sklecone z ramuckich drzew). Wokół budowli roznosi się monotonny szum spadającej wody i wirnika turbiny. Rzeka zanurza się w stromy wąwóz o ustawicznie podmywanych brzegach, płynie pod pniami powalonych dębów, jesionów, topól, olch i świerków. Ścieżka wzdłuż brzegu znika w mierzwie zarośli podszytu, zmieniając się w ścieżki zwierząt, dzięki którym są w stanie pokonywać urwiste, osypujące się stoki. To droga dla desperatów. Nie korzystam z niej. Wolę podjechać do kamienia pamiątkowego poświęconego Benonowi Polakowskiemu, wjechać na dukt do Rusi i zaraz odbić na drogę zamaskowaną pędami młodej grabiny, ogryzanej przez sarny i jelenie.

Grąd nad Łyną

W kwietniu świetlisty o tej porze roku grąd towarzyszy aż do krawędzi nadrzecznej, ciągle erodującej skarpy. 

Łyna za jeziorem Ustrych

Osuwające się zwały gruntu ciągną ze sobą nieubłaganie kolumnowe drzewa. Na nic mocarne korzenie, na nic wysiłek roślin, gdy osuwisko sięga głębokich warstw niestabilnej gleby, rozłożonej na wodonośnym podłożu, skąd wysącza się woda i nasyca czarne oparzeliska wzdłuż niesfornego nurtu.

Urwisko Łyny

Uroda kwietniowej Łyny w Lesie Warmińskim jest jeszcze pełna surowości. Zieleń dopiero przebija pozimową burość ściółki, a krzewy i drzewa podszytu zaczynają zbierać się w sobie do wybuchu wiosennej wegetacji. Zielenią epatują jeno świerki, sosny, mchy obrastające pnie powalonych drzew, głazy nad wodą, porosty na pniach drzew w pełni życia… 

Głazowisko

To jedyny czas, kiedy Łyna nie zasłania jeszcze swojego wnętrza, pozwalając fotografować zakamarki nurtu ściśniętego korytarzem brzegów dźwigających chaos rezerwatowego życia. 









Uskok Łyny

Listowie jeszcze nie zgęstniało, nie stanowi więc przeszkody dla słonecznego światła, które bez trudu dociera do głębokiego na kilkanaście metrów wąwozu. 











Gra światła z cieniem i mgiełką

Melanż delikatnych strzępów mgły i świetlnych plam, refleksów, iskier odskakujących od swarliwej i pomarszczonej przez głazy, kamienie, kłody i konary wody, nadaje obrazom Łyny niecodziennego kolorytu.

Łyna w Lesie Warmińskim
Łyna jest przede wszystkim dzika. Odkąd uwolniła się od przymusu gospodarczej pracy dla ludzi, stała się na powrót nieobliczalna, nieprzystępna, wymagająca. Jestem pewny, że póki służyła flisakom, ci mieli pełne ręce roboty, by udrażniać nurt rzeki przed każdym sezonem, czyszcząc go ze świeżo powalonych drzew, masywnych osunięć skarp. Zabudowana młynami i tartakami na wysokości Sójki, ujęta w karby filarami mostu przenoszącego drogę z Jełgunia do Rusi, była zapewne sztampowo piękna w oczach wielbicieli architektury krajobrazu, przeplatając kameralne widoki dalszymi perspektywami ogołoconego z lasu krajobrazu (jak dzisiaj Krutynia między Jeziorem Krutyńskim a Pieckami Krutyńskimi).

Na odsypisku Łyny

Współczesna Łyna nie oferuje jednak w Lesie Warmińskim sztafażu  łatwego piękna. Patrząc na zasieki z powalonych drzew, które przegradzają cały nurt, na odsłonięte głazy wyrwane ze zboczy skarp, uskoki wody i nieobliczalne zakręty rzeki, trudno sobie wyobrazić, że mogła służyć do spławiania tratew, a wcześniej, że służyła za szlak krzyżackim wyprawom w głąb Wildniss

Szlak kajakowy?

Trudno też wyobrazić sobie desperatów próbujących sił w kajakowym spływie. Bo to, co uchodzi za szlak kajakowy, jest trasą tragarzy. Więcej tutaj trudnych pieszych przepraw z kajakiem na grzbiecie niż pływania, zwłaszcza w miejscach, gdzie Łyna przełamała morenowe garby, wycinając strome i kręte wąwozy, bardziej przypominające górskie przełomy niż doliny nizinnych rzek. Jedno że jej swarliwy nurt nie jest na tyle silny, by roznosić i spławiać wszelkie wiatrołomy i zasieki z martwych drzew. Woda płynie więc pośród mnóstwa zakamarków, zastawiając na kajakowców niebezpieczne pułapki.

Cała dzikość Wildniss


Piękno Łyny ujawnia się dopiero podczas mozolnych spacerów wzdłuż brzegów, a tam, gdzie to niemożliwe, skrajem urwisk. To piękno nie poddaje się prostej klasyfikacji. Nie ma tutaj dalekich planów. Puszcza pospołu z doliną rozdzierającą morenowe wzniesienia podzieliła perspektywę rzeki na mnóstwo odrębnych komnat, scen, obrazów. 

Zmarszczki mimiczne Łyny

Z wysokości skarp wcale nie widać więcej. Przeszkadza wszystko: załamania stoków, odsypiska, zakola, drzewa, ich konary, gałęzie nabrzmiewające najpierw pąkami a potem liśćmi, krzaczasta mierzwa podszytu... 









Biżuteria Łyny

Listowie z każdym kolejnym dniem wiosny zasłania coraz więcej. Wzrok w końcu grzęźnie w zielonej gęstwie odcinającej światło, zamykającej widoki, łamiącej dalsze perspektywy. 










Łyna

Pod koniec maja kameralność Łyny staje się dosłowna. Gęste listowie sprowadza nad wodę nieustający półmrok. Zyskują zwierzęta kierujące się węchem, słuchem, niekiedy dotykiem i smakiem. W chaosie puszczy oczy bardziej ulegają złudzeniom…

Wawrzynek wilcze łyko

Kwiecień to jedyny miesiąc, podczas którego rośliny runa mają szansę urosnąć, zakwitnąć i rozmnożyć się w świetle słońca przenikającego bez trudu nagą jeszcze plątaninę konarów i gałęzi drzew grądu. To dlatego w szarości otoczenia każdy kwiatek kaczeńca, zawilca, ziarnopłonu, przylaszczki, łuskiewnika, wawrzynka wilcze łyko… jest jak klejnot. Przyciąga uwagę.



Łuskiewnik

Na swoim blogu Krzysztof Leśny Mikunda poświęcił nieco uwagi pijawkom. W świecie roślin pijawkami są pozbawione chlorofilu łuskiewniki różowe, pasożytujące na korzeniach trzmieliny, czeremchy, olch, czarnego bzu, wierzb, topól, tarniny – drzew i krzewów nadrzecznych łęgów. 

Łuskiewniki nad Łyną

Wypuszczają ssawki, którymi z drewnianej tkanki korzeni pobierają soki żywiciela. Niektórzy botanicy przypisują im mięsożerność. Zdolność do kwitnienia łuskiewniki osiągają dopiero po dziesięciu latach rozwoju pod ziemią, kiedy wykształcą pędy na tyle obszerne i nasycone cukrami, by sprostać wysiłkowi uformowania mięsistych kwiatów o kształcie nietypowych gron. 


Łuskiewniki i Łyna

Kwitną wczesną wiosną. Potem znowu znikają pod ziemią. Roślinom tym medycy średniowieczni przypisywali właściwości lecznicze. Nad Łyną najwięcej łuskiewników kwitnie w miejscach, gdzie zalega mnóstwo obumarłych drzew, wokół których powstają najbujniejsze ogródki botaniczne z młodych siewek korzystających z każdej szczeliny w sklepieniu puszczy.

Łyna

Uroda Łyny w Lesie Warmińskim jest niepowtarzalna. Wymaga jednak wysiłku, by ją poznać. Rzeka od dziesięcioleci pozostawiona sama sobie pokazuje swoje piękno stopniowo. Czasem trzeba się zmusić do przejścia przez zarośla, między omszałymi kolumnami pni zalegających podmokły grunt, wśród sprężystych łodyg ogryzionych przez bobry drzewek, nie bacząc na obecność wszędobylskich kleszczy, komarów, pijawek, by móc odkryć wnętrza komnat rzeki nieosiągalne z wygodnych ścieżek. 

Łyna kwietniowa

Chcąc zajrzeć w gotyckie przestrzenie spięte nad nurtem sklepieniami konarów ogromnych świerków, lip, jesionów, dębów, ściskających plątaniną korzeni pochyłości wielometrowych stoków, trzeba stąpać po osypujących się ścieżkach zwierząt albo skrajem podmokłego kamienistego brzegu, często zbaczając do wody, gdy inaczej już nie sposób iść.

Kolejna komnata Łyny

Jeśli ktoś poznał urodę Marózki, płynąc kajakiem, posiadł jedynie mgliste wyobrażenie piękna samej Łyny.  

Dusza Łyny

Czasem jednak najlepiej wybrać odsypisko albo polanę pod starymi dębami i zastygnąć w bezruchu. Stopiwszy się z otoczeniem, uległszy nastrojowi, otworzywszy zmysły, można usłyszeć i poczuć wprost samą Łynę. Wtedy przestaniesz dziwić się, że rzeka stała się bohaterką legend o Ałnie, żonie wodza Prusów, Dobrzynia, której łzy z żalu po jego śmierci utworzyły macierzyste źródło Łyny pod Nidzicą, czy o Łynie, córce Króla Tysiąca Jezior, zamienionej w rzekę po przywróceniu ukochanego do życia.

Łyna z perspektywy bobra

4 komentarze:

  1. Piotrze, nisko Ci się kłaniam! Obiecaj mi, że wydasz opasłą knigę o urokach naszego regionu!!!!!!!!!! Ten post sobie wydrukuję i będę go czytał codziennie! Traktuje o miejscach, w których spędzałem każda wolną studencką chwilę! BOSKIE BOSKIE BOSKIE. No i pełen jestem podziwu dla Twojej rozległej wiedzy! Szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysztofie. Aż tak?! Obym z dumy nie pękł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, jestem pod ogromnym wrażeniem lekkości języka. Ilość wiedzy "przełożona" jak babciny przekładaniec wyobraźnią i wrażliwością jest jak ciepło matki okalające miłością dziecko. Brawo. Super :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Taki jest właśnie mój osobisty stosunek do tych niezwykłych kątów.

      Usuń