Dlaczego nie
muszę nad Biebrzę
Wokół matecznika |
Kanał z matecznika do jeziora Kośno |
Kawałek
Biebrzy ujawnił się w mendryńskim mateczniku w całej okazałości 8 czerwca 2013
r., kiedy zwabiony piękną pogodą pojechałem rowerem z zamiarem odwiedzenia po
raz kolejny jeziora Kośno.
Minąwszy polanę, którą zapamiętałem z niezwykłego
rykowiska, zjechałem w las pełen niespodzianek, zajrzałem w każdy kąt
obiecujący ciekawe ujęcia, w końcu wyjechałem na polanę mendryńskiego uroczyska
drogą w szpalerze sponiewieranych dębów i odwiedziłem ścieżkę wschodniego
brzegu rozlewiska.
Stary dąb na mendryńskiej polanie |
Nasyciwszy się pierwszymi wrażeniami i zdjęciami ptactwa
pływającego na granicy leśnego cienia spotykającego się z jaskrawo oświetloną
taflą wody, zapragnąłem wpaść na punkt widokowy.
Rozlewisko ze starej poręby |
Zmarudziłem trochę, brnąc
przez las na półwyspie. Gra głębokiego cienia i plam światła przedostającego
się przez nieliczne szczeliny w koronach drzew ciekawiła i prowokowała do
nieudanych prób uwiecznienia tych obrazów w aparacie.
Tajemniczość rozlewiska |
Wreszcie jednak dotarłem
na punkt widokowy, skąd fotografowałem czajki, kaczki, łyski, perkozy, mewy,
rybitwy… całe to malownicze zbiorowisko dzikiego ptactwa zasiedlające szuwary,
mielizny, kępy, kanały, oczka wodne i rozlewisko pod drugim brzegiem.
Należne skupienie |
Obserwowałem
siedlisko z należnym skupieniem, gdy nagle od zatoczki pod amboną dobiegł mnie
odgłos rozgarnianej wody i trzcin. Coś wielkiego kroczyło przez łan zarośli, wzniecając
zamieszanie. Z początku myślałem:
-
Bobry.
Po
chwili dotarło do mnie, że hałas jest o wiele głośniejszy:
-
Wataha dzików? Jelenie?
Próbowałem
wychylić się mocniej nad skarpę, ale gęste listowie zasłaniało skutecznie
widok. W końcu jednak zobaczyłem… urodziwą sprawczynię zamieszania. Dalej niech
przemawiają zdjęcia dokumentujące półgodzinne pełne powabu spotkanie.
Po odejściu
młodej łoszy straciłem chęć do zwiedzania brzegów jeziora Kośno. Tego dnia nic by
już chyba nie przebiło tego zdarzenia.
Tak
w skrócie, aczkolwiek w czterech częściach, przedstawia się historia mojego zauroczenia matecznikiem w
Mendrynach.
PS.
Krzysztof Leśny Mikunda stwierdził podczas rozmowy na łączach, że prawdopodobnie łosza odłączyła się od matki po połogu. Nie powinna odchodzić od stadka, któremu przewodzi najstarsza klępa. Jej samotna wędrówka nie była spowodowana chorobą. Wyglądała na zdrową i w formie. Pocieszył, że łosza prawdopodobnie odnalazła swoje stadko.
Przepiękna! Te zdjęcia gdzie płynie - zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńWcześniej widziałem łosia w tych okolicach (nad Jeziorem Świętym na szlaku Marózki) dobre czterdzieści lat temu. Od tamtej pory nic, a tutaj takaaaa niespodzianka.
OdpowiedzUsuńcudowne te zdjęcia ze spotkania! Zazdroszczę :) Kocham to miejsce, wraca tam jak po narkotyk!
OdpowiedzUsuń:-).
OdpowiedzUsuń