|
Koniec szlaku dostępnej Kośny |
|
Kośnieński gawial i kwiat kosaćca |
|
Kośna z mostu |
Kośna
wypływa z północnej zatoki jeziora Kośno. Jeziorna tafla dobiega do starych
drzew rosnących na pochyłościach skarp przebitej przez nurt polodowcowej
moreny. Woda, zanim wpłynie w wejście, omywa sznury wodorostów, na których
wędkarze utracili mnóstwo błystek, spławików, haczyków, omija bujne trzciny i
łany pałki wąskolistnej, liście grążeli.
|
Kośna z mostu |
Potem wpada w ściśnięte koryto, pod
cień rozłożystych olch, grabów, sosnowych koron, mija zakola, przyspiesza na
piaszczystych płyciznach, podmywa korzenie drzew walczących o przetrwanie na
krawędzi brzegów.
|
Brama Kośny |
Wiele
z tych drzew zaległo brzegi i pobocza nurtu. W końcu kajak uderza o pierwsze
przeszkody – pnie, które upadły w poprzek rzecznego koryta, uniemożliwiając
swobodny spływ.
Dobijam
do nich bokiem. Nurt nie jest porywczy, więc nie przypiera kajaka i nie grozi
wywrotką. Uruchomiwszy wyobraźnię stosuję taktykę mozolnego przekraczania
przeszkody. Nie schodzę do wody, która pod kłodami wyrzeźbiła w dnie zagłębienia
do pasa. Wychodzę z kajaka na suchy grzbiet pnia, opierając się na wiośle
ułożonym na burtach i wspartym na kłodzie, przeciągam kajak górą, przytrzymuję
wiosłem, by nie odpłynął, ustawiam bokiem, kładę znowu wiosło na obu burtach i
pniu, tworząc z niego stabilne podparcie, wsiadam do środka i odpływam. Wyuczyłem
się tej taktyki podczas spływów z ubiegłego stulecia, podczas których potrafiłem
każdego sezonu przepłynąć setki kilometrów rzekami i jeziorami Suwalszczyzny,
Mazur, Warmii, Pomorza.
|
Egzotyka Kośny |
Za
przeszkodą dopływam do nowego mostu. Jego filary zwęziły rzeczne koryto. Nurt
tutaj przyspiesza, szarpiąc wodorostami, wypłukując z dna piasek. Podczas suszy
nie sposób przepłynąć pod prąd. Woda jest za płytka. Wiosłem nie popracujesz.
Pióra odskakują od śliskich kamieni, nie dając oporu. Chcąc nie chcąc musisz
wysiąść i przeciągnąć kajak na głębszą wodę, jeśli zamierzasz płynąć na jezioro
Kośno.
|
Bukiet Kośny |
Za
mostem rzeka po chwilowym wzburzeniu uspokaja się i rozlewa nad jasnym
piaszczystym dnem. Płyniesz w cieniu starych olch ściskających brzegi
odsłoniętą plątaniną korzeni, ubarwionych przez jaskrawe porosty i krasnorosty.
|
Tajemniczy początek leśnego szlaku |
Zachowując ciszę, używając wiosła tylko do sterowania, masz szansę zobaczyć
norki i wydry buszujące na skraju brzegów, a tam, gdzie rzeczne łożysko porastają
rzadkie pałki wąskolistne i trzciny, skrywające na poły zatopione konary –
tracze z pisklętami, kaczki krzyżówki, czernice, gągoły…
|
Krok dalej |
Tracze
chętnie wpływają na rzekę z zatoki, szukając ryb na tle jasnego dna. Przywykły
do hałasu samochodów przejeżdżających przez wysoki most. Sąsiedztwo domów
zapomnianej osady Kośno na wysokim lewym brzegu, osłoniętych przez listowie
starych olch, też im nie przeszkadza.
|
Dziki kosaciec |
O świcie panuje leśny spokój wypełniony
pluskiem kropel spadających z wiosła, wody omywającej korzenie drzew, ryb
wyskakujących nad powierzchnię w pogoni za owadami...
|
Wyspy Kośny w maju |
|
Nie zechcesz stąd odpłynąć |
Podczas
wezbrań woda zalewa cały pomost. Toń Kośny staje się malownicza. Tam, gdzie
nurt jest szybki, wypłukuje wszelkie osady znad piasku, rzeźbi dno, tworząc
zagłębienia lub pomarszczone mielizny, tam zaś, gdzie nurt zwalnia, kształtują się odsypiska i
zastoiny, w których osadza się muł zarastający następnie szuwarami, turzycą,
barszczami, wodolubnymi zaroślami o szerokich i długich liściach... To przyszła
baza siedlisk dla wierzb, olch i świerków znoszących chwilowe podtopienia.
|
Inspiracja |
|
Tak wygląda walka o przetrwanie |
|
Kolejne wyspy Kośny |
Za
kolejnym przewróconym drzewem, pod którym pochylam się do poziomu burt w kajaku,
by nie zahaczyć głową o spód pnia i gałęzi, wpływam w najbardziej urokliwą
część Kośny.
|
W mateczniku rzeki |
Woda
opływa kępy olch i starych świerków roztaczających opiekuńczy półmrok nad krzakami
jarzębiny, czarnego bzu i wierzby wyrastającymi spod ich pni, pokrzywami,
roślinami o białych kwiatach w kształcie baldachimów.
|
Wyspy Kośny o świcie |
Podmywa strome skarpy
brzegów, wije się zakolami w dolinie, która rozerwała morenowe wzniesienie przełomem.
|
Wyspy Kośny |
|
Wyspy Kośny o brzasku |
|
Zapomniana kładka |
Miniaturowe
wysepki z olchami i wybujałymi świerkami zostają z tyłu, gdy wąwóz staje się
szerszy.
|
Brzegi Kośny w pierwszych promieniach wstającego słońca |
Rzeka płynie obszernymi zakolami w obramowaniu trzcin, tataraków,
sitowia, pałki wąskolistnej.
|
Za wyspami |
Woda rozczesuje wodorosty, omywa kępy moczarki, pobudza
do ruchu grążele, które w nurcie przypominają liście dorodnej sałaty, a na
zastoinach w formie krótkich, ślepych kanałów, rozwijają owalne nawoskowane liście.
|
Kośna tylko z pozoru jest słaba |
Nurt
rozlewa się po całym korycie, to znów wybiera tylko fragmenty między podwodnymi
roślinami, wypłukując w dnie głęboką rynnę; przeskakuje od brzegu do brzegu
między łanami szuwarów, rzeźbi kolejne zakola, powala drzewa podczas wiosennych
wezbrań, wiedzie pod nachylonymi pniami olch, świerków, dębów, albo pod sosnami
i świerkami, które upadły w poprzek rzecznego koryta, tworząc wilcze kładki.
|
Tak psocą bobry |
Stary
bór kształtuje krajobraz przepastnej doliny. Światło słońca wydobywa niezwykłe
szczegóły pejzażu, malując drzewa na zboczach opadających ku wodzie.
|
Brzeg Kośny wzdłuż drogi |
Biegnąca
lewym brzegiem droga, która opada wąwozem dochodzącym do lewego brzegu, dodaje
widokom egzotyki. Zachowując ciszę, ujrzysz kuny i łasice przebiegające po
suchych kłodach i gałęziach nad wodą.
|
Dawne siedlisko zimorodków |
Najbardziej
frapują zimorodki, których pióra zawdzięczają odcienie migotliwego błękitu nie pigmentowi
lecz iryzacji – skomplikowanemu rozszczepieniu światła przez najdrobniejsze
elementy piórek i filtrowaniu pojedynczych barw. Przez piórka zimorodków
przenikają głównie niebieskie kwanty podbarwiane innymi resztkowymi kolorami do
odcieni błękitu, malachitu, turkusu, szafiru... To dlatego zimorodki w locie wydają
się tak ulotne, zmienne a przez to fascynujące.
Wiosłem
płoszę szczupaki, okonie, klenie, płocie, leszcze, liny, okonie, krasnopióry, jazie... Mają dokąd uciekać. Sieci tutaj nie przeciągniesz. Szuwary, zarośla, korzenie
przybrzeżnych drzew, przepastne doły w dnie, muliste trzęsawiska w korycie,
boczne odnogi, gałęzie i kłody – to wszystko zmienia Kośnę w jeden poplątany
matecznik, w którym ryby i ptaki czują się jak w domu.
|
Jest pięknie |
|
Jesienna Kośna |
|
Jesienna Kośna |
|
Kośna pod drzewami |
|
Wilcza kładka nad Kośną |
|
Akwarium Kośny |
|
W mateczniku Kośny |
|
Znowu wilcza kładka |
|
Świtezianka |
Świtezianki
migoczą w słońcu, drapieżne ważki polują na jętki i ledwo co wyklute z ikry
rybki. Nad kwiatami kosaćców, grążeli, białych lilii przesiadują motyle… Przed
oczami przesuwa się ogromne, pełne życia akwarium otoczone przez dziki,
chaotyczny ogród starego boru na wzniesieniach przełamanej moreny.
|
Świtezianka |
|
Aparat trzymam w pogotowiu |
W
tym niezwykłym zakątku zawsze odkładam wiosło, uruchamiam aparat fotograficzny
i czuwam, by nie uronić żadnego ulotnego wrażenia. Tutaj wszystko frapuje,
ciekawi, zmusza do fotografowania. Póki nie wpadnę na prosty odcinek rzeki i
nie zobaczę niskiego mostku w cieniu starych drzew.
|
Trudno minąć się na Kośnie |
|
Zachowaj czujność - samiec za kadrem czuwa |
|
Przedszkole odpłynęło |
|
Most z Domu nad rozlewiskiem |
Ów
mostek, pod którym trzeba mocno pochylić głowę, by nie uderzyć o spód
betonowego przęsła, a podczas wezbranej wody zmuszający do przeciągnięcia
kajaka przez groblę drogi, był bohaterem kilku scen pierwszej części serialu Dom nad rozlewiskiem, nakręconej w
siedlisku Pajtuńskiego Młyna na podstawie książki Małgorzaty Kalicińskiej.
Serial oglądałem nie dla wątków, ale dla widoków znajomych kątów najbliższych
okolic Pasymia, Purdy, Kośny.
|
Aparat musi być w pogotowiu |
|
Czaple są wszędzie |
Za
mostkiem przenoszącym drogę pod wiadukt w nasypie toru kolejowego, którą można
dojechać do Krzywonogi, wsi rozłożonej w lesie przylegającym do południowej
części jeziora Kalwa, rzeka zwalnia, staje się głębsza, rozlewniejsza, okutana
gęstymi szuwarami na rozległych mokradłach, otulona łęgiem starego olsu.
|
Kośna uwolniona z uścisku przełomu |
Przepłynąwszy przez kilka zakrętów, wpływa się na rozlewisko o czarnej toni.
Wiosła podnoszą z dna ciemny muł.
|
Niechętnie uciekający łabędź |
Łabędzie niechętnie startują ku pobliskim
podmokłym wyspom i pod zarośnięte brzegi u nasypu kolejowego. Przybywając tu
pierwszy raz, będziesz zaskoczony widokiem pociągu toczącego się między
koronami wyniosłych drzew po prawej stronie. To, co weźmiesz za wzniesienie
moreny, okazuje się nasypem toru kolejowego. Przyjaciel ze studiów, mieszkający
na stałe w Piszu, nauczył mnie kolejności mijanych stacji kolejowych za
Szczytem, w formie krótkiego dwuwiersza:
-
Gromił Pasym Marcina od Klewek do Olsztyna.
Ów
nasyp jest fragmentem odcinka od Pasymia do Marcinkowa.
|
Rozlewisko z nasypu kolejowego |
|
Olcha sponiewierana piorunem |
|
Familia na rozlewisku i kracząca chrapliwie czapla |
|
Gra światła na zaroślach |
|
Gra światła na drzewach brzegu |
O
świcie rozlewisko jest nastrojowym matecznikiem. Słońce prześwietla drzewa nad
nasypem, rozdzierając światłem cienie i mgłę nad wodą. Czasem jej uśpioną
powierzchnię przebije na chwilę dorodna ryba. Po jej wyskoku na całej
powierzchni rozbiegają się powolne fale i znikają w oczeretach. Wokół uwijają
się dzikie kaczki, kury wodne, perkozy. Łabędzie nieme wychowują w zaroślach
wyspy młode.
Brzegi
odwiedzają czaple. Przestrzeń nad rzeką i rozlewiskiem patrolują skrzydlate drapieżniki.
Ich melodyjny krzyk wywołuje nastrój, któremu nie sposób się oprzeć. Zatapiasz
się w czuwaniu, rejestrujesz każdy dźwięk tak niepodobny do dźwięków codziennej
egzystencji. Przed oczami suną powolne przemijające obrazy.
|
Droga wzdłuż Kośny |
|
Fraktalne ozdoby rozlewiska |
Fale
od rozbujanego kajaka dobiegają do zwartych trzcin, pałek, tataraku, ozdabiając
ich ściany pręgami odbitego słonecznego światła.
Odbicia
świerków w lustrze śpiącej wody fascynują fraktalnymi kształtami, ostrymi
szczegółami, nasyconymi kolorami…
|
Wykroty nad Kośną |
Kośna
budzi się przed mostem kolejowym. Na brzegach widać potężne wykroty świerków,
które uległy wiatrom. Zachowując ciszę, zobaczysz sarny, zające i wiewiórki,
które pod osłoną potężnych korzeni i wyrwanej darni piją wodę; bobry
patrolujące brzegi w poszukiwaniu pędów do ogryzienia; wydry polujące w
głębokim spokojnym nurcie… czaple wzlatujące niczym duchy Kośny ze szczątków
pali po starej kładce spinającej niegdyś brzegi – bezszelestnie, tajemniczo…
Zimorodki
założyły tutaj gniazda-norki w zwartej ziemi uniesionej korzeniami
przewróconych świerków.
|
Ogród botaniczny nad Kośną |
|
Ozdoba Kośny |
Za
mostem Kośna zmienia oblicze. Pojedyncze zagrody Leśnej Purdy rozdzierają masyw
lasu prawego brzegu. Plątanina drzew olsu lewego brzegu ustępuje podmokłym
łąkom i polom. Rzeka przepływa pod kolejnym betonowym mostkiem, którego przęsło
wisi tuż nad wodą. Trzeba kłaść się w kajaku, chcąc pod nim przepłynąć. Kośna,
jeśli wzbierze, dotyka przęsła od spodu, a wtedy nie ma zmiłuj, trzeba ciągnąć
kajak przez drogę.
Za
mostkiem zaczyna się ogród botaniczny gustownego siedliska nad rzeką.
Naprzeciwko odnowionego obejścia przerzucono drewnianą kładkę, którą
właściciele przechodzą do ogródka warzywnego na drugim brzegu. Kajakiem trzeba
celować w jej środek, narażając się na powarkiwanie stróżujących wilczurów. Psy
nie czynią krzywdy, pilnują jedynie zamkniętych furtek.
|
Kładka w Purdce |
Minąwszy
siedlisko rzeka wpływa na pola Purdki. Jej nurt rozlewa się szeroko w korycie
obramowanym przez pasma bujnych szuwarów, w których wycięto dojścia do brzegów
dla łodzi. Długa kładka wyznacza granicę leśnego szlaku. Za nią Kośna płynie
wśród łąk i pól Marcinkowa oraz odległej Purdy, pokrywających wzniesienia
moreny.
|
Dolina Kośny |
|
Polna Kośna |
|
Nie ma gdzie się skryć przed słońcem |
|
Lato nad Kośną |
Nurtowi
rzeki towarzyszy szpaler olch, wierzb, topól, osiki, wiązów, jesionów… Tam,
gdzie drzewa tworzą kępy, w ich cieniu wyrastają krzaki czarnego bzu,
czeremchy, dzikiej róży…
Woda
snuje się w szuwarach, między pędami kosaćców, porusza grążelami. Czasem ginie
w mierzwie trzcin, to znów wpada pod zakrzaczone skarpy, otwiera kolejne obrazy
doliny, pełne spacerujących po łąkach żurawi, przesiadujących na drzewach
czapli i kormoranów, polujących jastrzębi.
Wysokie
słońce zalewa rzekę światłem i upałem. Nie ma gdzie się skryć. Spokojny nurt
Kośny hipnotyzuje, pozbawia poczucia upływającego czasu. Krajobraz zwolna
płynie przed oczami.
|
Wodopój |
O
ludzkiej obecności przypominają jedynie krowy lub zmurszałe kładki dla
wędkarzy. Z człowiekiem dzieje się to coś, co sprawia, że czas w dolinie
zamiera.
|
Pajtuński Młyn |
Za
mostem lokalnej szosy łączącej Marcinkowo z Purdą Kośna ponownie staje się
kameralna. Brzegi porasta coraz więcej drzew. Po kilku zakrętach dolina zwęża
się i wywyższa. Sprawia to las, który wyrósł na porzuconych polach. Z każdym
przebytym metrem nurt słabnie, w końcu znika. Rzeka płynie rozlewiskiem w
cieniu przybrzeżnych łęgów i boru sosnowego na stokach. W końcu przed oczami
otwierają się siedliska Pajtuńskiego Młyna, odnowionego przed kilku laty i
zamienionego w ośrodek agroturystyczny.
|
Kośna za Pajtuńskim Młynem |
Tama
spiętrza Kośnę o kilka metrów. Trzeba dobić do kładek po prawej stronie, by
płynąć dalej, przenieść kajaki przez drogę, zepchnąć je po drewnianym ześlizgu
na spieniony nurt poniżej młyna. Rzeka zanurza się w łęgowy wąwóz, mrocznieje w
cieniu starych drzew porastających brzegi i skarpy.
|
Klebark Wielki |
|
Śniadanie na trawie w Klebarku |
W
siedlisku obok młyna nakręcono większość scen Domu nad rozlewiskiem. Droga za siedliskiem wiedzie skrajem
rzecznej doliny zasłoniętej lasem. Niektóre drzewa wydają się starsze od
pozostałych. Za starymi zabudowaniami podupadającego gospodarstwa i lasem
otwierają się podmokłe łąki i zagajniki Marcinkowa. Rozlewisko rzeki jest
otoczone młodym i gęstym łęgiem z olch, brzóz, łoziny. Toń rzeki zwykle jest
mętna. To chyba skutek nawożenia sąsiadujących pól.
|
Rozlewisko Kośny |
Okolica
była inna, kiedy trafiłem tutaj kajakiem pierwszy raz,. Rozlewisko było
odsłonięte. Na brzegach rosły pojedyncze stare olchy. Las prawego brzegu zdawał
się odsunięty. Z obu stron rzeki były łąki i pola na stokach. Pamiętam
słoneczny obraz okolicy i starego młyna o ścianach z pruskiego muru. Dobiłem
doń, ale nie odważyłem się płynąć dalej, pamiętając z wyczytanych opisów
szlaku, że dalej czeka mnie mozolna wędrówka wyregulowanymi kanałami;
przenoszenie przez kolejny młyn w Patrykach; przewożenie obok stawów i budowli
hydrotechnicznych; błądzenie po kanałach w okolicach Silic i Klebarka, zanim
bym dotarł do dalszego biegu Kośny – Kiermasa, dopływu Pisy warmińskiej płynącej
od średniowiecznego Barczewa.
|
Sanktuarium wiary i żurawi w Pajtunach |
Dzisiaj
Kośna wraca w stare koryto skutkiem braku konserwacji kanału Elżbiety, odtworzenia
zalewisk dawnego Jeziora Patryckiego. Nowy przetarty szlak różni się od tego sprzed
kilkudziesięciu laty. Jest łatwiejszy do przepłynięcia i pozbawiony części
uciążliwości. Ale to już inna historia.
Piękne, szczególnie te wyspy na Kośnie. Brawo!
OdpowiedzUsuńKośna nie jest docenianym szlakiem kajakowym, a szkoda. Jezioro i rzeka to kapitalne miejsca na kajakowe wypady. Jedno, że kajakowej infrastruktury mało. Z drugiej jednak strony to chyba zaleta szlaku, że nie spotkasz tutaj zbyt wielu hałaśliwych kajakarzy.
OdpowiedzUsuńpoważny przyczynek do promocji Kośny. Rzekę znam od czasów liceum, ale dopiero u CIebie zobaczyłem wiele jej tajemnic! Piękny post. Moje tereny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Krzysztofie. Z Tobą to jak ze mną. Póki mieszkałem w Gdańsku, zaliczyłem plażę w Jelitkowie i Wrzeszczu ledwo kilka razy. Bo była pod nosem. Dopiero ktoś z zewnątrz (czasem) pokazuje, jak patrzeć na swoje okolice inaczej. Szczerze powiedziawszy, póki nie sięgnąłem po aparat fotograficzny, byłem pół ślepy.
OdpowiedzUsuńJak to miło i pięknie, że pływasz kajakiem z aparatem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post i pozdrawiam, Teresa
Robię to z premedytacją. Niegdyś pływałem kajakiem do upojenia. Niestety bez aparatu.
Usuń