sobota, 5 sierpnia 2023

Nad Przykopem dzień się budził beznamiętnie

 


Bywa, że nie chce się wstać na poranny spacer. Dzisiaj także. Dopiero kiedy słońce wyjrzało przez przerwę w chmurach i ozłociło pnie sosen za płotem, chwyciłem aparat i… w pole pod całunem ustępującej mgły.

 

 



Wyszedłszy na drogę z zasieczonego i zachwaszczonego zagajnika, spojrzałem na niebo ozdobione jedwabnym całunem obłoków bez kształtów, spomiędzy których wyglądał księżyc po pełni. Czystość krajobrazu zniewalająca. Szedłem znajomą drogą, patrząc na pagórki i doliny pokryte łanami dojrzałych zbóż, wystrzyżone łąki, podzielone granicznymi miedzami. Wczorajszy wiatr ucichł. Szedłem, szurając butami na kamieniach wbitych w koleiny. Nie dało się zachować ciszy, lecz i tak nie miałem czego płoszyć.

 

Żurawie odlatywały ku wschodzącemu słońcu. Zdążyłem sfotografować ostatniego, który się zagapił i dołączył do rodziny z opóźnieniem. 

 

 

 

 



 

Wróciły, lądując w zbożu, gdym kończył spacer. Nawet zdążyłem uchwycić ich szybowanie nad pszenżytem, zanim osiadły. Dwa dorosłe i dwa tegoroczne młode, jeszcze bez barw dorosłości. Oglądałem je od kwietnia, spacerujące w trawie puszyste kulki pod opieką rodziców, biegające sprintem kuraki, podrygujące podloty próbujące własnych skrzydeł. Dzisiaj już w trakcie nauki długotrwałego rodzinnego latania. Za kilka tygodni zaczną sposobić się do szybowania w kluczach.

 

 

To gospodarstwo zawsze wywołuje ciepłe skojarzenia o świcie. Fotografowane od lat przyciąga uwagę. Sprawka gniazda bocianów na dachu stodoły dachówki pokrytej patyną czasu.

 

 

 

 

Nieopodal, minąwszy brzozy na pagórku, spojrzałem na wschodzące słońce. Przez kępy nawłoci. Niebo pokryte ławicą obłoków, podświetlone flarami i słonecznym kręgiem rozproszonego blasku – obraz malowniczy.

Często fotografuję ten kąt. Nigdy jednak nie powtórzyłem zdjęć podobnych do wcześniejszych ujęć. Wystarczy kaprys pogody, jakaś fluktuacja temperatury, wilgotności, podmuchu, minimalna zmiana ustawienia obiektywu – by za każdym razem zobaczyć to miejsce w odmiennym nastroju, w zdarzeniu uchwytnym tylko przez ułamek chwili, fotografowanym pod wpływem nagłego impulsu…

 


I ten księżyc na niebie. Przyjmujący jego barwę. Patrzyłem z niejakim żalem, że już po pełni. Pogoda nie dopisała, więc nie popłynąłem na Jezioro Łańskie. Świecił dzisiaj zamglony niczym wyrzut utraconego czasu.

 

 

 






 

Za stawem, z którego pozostała brudna kałuża (woda opadła o półtora metra, obnażając spękane błoto), zobaczyłem konie. Spoza pleców spłynęły na łąkę bociany. Wylądowały tuż przy koniach, nic sobie nie robiąc z mojej obecności. Koniom zawdzięczam więc zbliżenia trzeciego stopnia, sylwetki boćków nie mieszczące się w kadrze. 

 




 

Bez koni nie dałyby się tak podejść. Foto-sesja pełna zabawnych zdjęć i filmików… Same konie wydawały się zaintrygowane obiektywem. Pozowały. Przynajmniej tak myślałem…

 

 

 









Odwiedziłem jeszcze łąkę na pagórku, skąd rozpościera się widok na topole sięgające nieba martwymi konarami. Dzisiaj są siedliskiem kilku gatunków dzięciołów, czatownia kruków, siwych wron, pustułek, a otaczający podszyt miejscem gniazdowania mnóstwa drobnych ptaków… Charakterystyczny element krajobrazu w sąsiedztwie leśniczówki…

 


Zwabiony głosami żurawi, które brodziły w trawie wieńczącej perspektywę wygniecionych oponami traktora kolein w dywanie łąki, próbowałem podejść bliżej pod osłoną drzewek. Krzyczały na krawędzi pagórka, odcinając się od nieba. Zobaczywszy, że się skradam, odleciały w kierunku dawnego rozlewiska.

 



 

Zawróciłem. Z zachodu napływał szary całun. Księżyc zniknął. Słońce traciło blask. Krajobraz zmatowiał. Zapach lata stał się mniej wyczuwalny. Ktoś na motorze przejechał drogą, płosząc potencjalne zwierzęta do sfotografowania. Koniki ze źrebiętami odeszły od elektrycznego pastucha w głąb łąki. Bociany odleciały, najadłszy się do woli. Próbowałem jeszcze fotografować polany pokryte łanami i kępami kwiatów, chcąc wydobyć przygaszone barwy i odcienie… Nieskutecznie…

Dzień się budził beznamiętnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz