środa, 18 października 2017

Ustrych w październikowej szacie



Ustrych nieopodal tamy

Październikowy Ustrych

Pofalowany krajobraz


Ustrych (po prusku Estrich), domowe jezioro Glappa, ostatniego wodza wolnych Warmów, który wspólnie z Herkusem Monte próbował powstrzymać ekspansję krzyżacką podczas największego pruskiego powstania, leży w Lesie Warmińskim. Rozlewa się od ujścia Łyny, opuszczającej Jezioro Łańskie pod leśniczówką pamiętającą czasy polowań następcy tronu cesarza Rzeszy Niemieckiej i Wielkiego Łowczego III Rzeszy; płynącej następnie krętym wąwozem i wpadającej do lejkowatego bagiennego ujścia między olchowym i osikowym łęgiem, gdzie gubi impet między łanami trzcin…

Klimat rezerwatu

Wzdłuż jeziora

Jezioro wypełnia nieckę utworzoną przez morenowe wzniesienia zarośnięte puszczą. Linie brzegów zdobią czarne olchy, pomnikowe dęby, masztowe sosny, pochylone brzozy, świerki, graby… Wszystko to spowite gęstwą podszytu i runa. Dno lasu wypełnia chaos rozpadających się drzew, gałęzi, konarów. Tylko wiosną da się oglądać panoramę z morenowych grzbietów. Potem przestrzeń wypełnia listowie, zasłaniając wszelkie okna widokowe. Chcąc zobaczyć więcej, schodzisz stromymi ścieżkami zwierząt na sam brzeg, albo wypatrujesz nielicznych szczelin w chmurze igliwia i listowia.

Widok z półwyspu

Landszafcik

Patrząc pod słońce

Najdogodniej oglądać Ustrych z południowego brzegu przylegającego do ujścia Łyny. Jeśli zdobędziesz się na odwagę i wejdziesz w pokrzywy pod starymi olchami. Albo z półwyspu, który z tafli wykrawa północną zatoczkę. To z niej Łyna, zeskoczywszy z tamy (przed wojną była tam śluza), przebija morenowe wzniesienia kilkukilometrowym przełomem Lasu Warmińskiego aż do Rusi.

Dąb

Zawalisko

Dąb nad Ustrychem

Z obu miejsc masz szansę ujrzeć bobry, bieliki, czarne dzięcioły, czaple białe i siwe, tracze, gągoły, pospolite kormorany, lisy, jenoty, wyskakujące z wody szczupaki… Dziki i wilki wolą bardziej nieprzystępne fragmenty brzegów. Najlepiej w sąsiedztwie helokrenowych wysięków, mozolnie rzeźbiących w skarpach zagłębienia w formie starożytnych amfiteatrów (cyrków)…

Portret dębu

Nadjeziorny grąd

Graby rządzą

Ścieżka pod starą brzozą

W tym roku październik urzekał. Przymrozki nie zwarzyły liści i kwiatów. Szliśmy ścieżką od tamy wstrzymującej Łynę do półwyspu. Skrajem falującej wody. Pod słońce rozświetlające listowie starych dębów, niekształtnych grabów o poskręcanych pniach, olch wyrastających z krawędzi brzegu i wody, brzóz…

Spadający liść na tle zasieków

Zawalisko

Dębowy ostaniec

Nasycone kolory wypełniały przestrzeń. Tam, gdzie pobojowisko pni i konarów przegrodziło prześwit ścieżki, wspinaliśmy się na stok zasłany listowiem. Po ostatnich deszczach grunt był śliski. Można było zaliczyć glebę. Odbiegające w las drogi zostały przegrodzone pniami i wykrotami.

W słońcu


Grafika

Charakterystyczna miejscówka nad Ustrychem

Szliśmy więc nad wodą, patrząc na drzewa ozdobione ruchomymi odbiciami fal. Wiatr zrzucał coraz więcej liści. Tam, gdzie dęby i olchy runęły do jeziora, taflę zdobiła grafika zarośniętych mchem i grzybami konarów. Gra światła i cienia urzekała.

Cała jaskrawość

Ustrych

Podkład dla krzyku dzikich gęsi

Tam, gdzie rozpłynęły się gęsi

A potem otworzył się półwysep. Jezioro oślepiło blaskiem południowego słońca. Poczuliśmy ciepło. A z nim błogość. Znad ściany lasu wypłynął klucz dzikich gęsi. Usłyszeliśmy ich krzyk. Leciały ku słońcu. Nie potrafiłem namierzyć ptaków obiektywem. Klucz leciał między koronami olch. Kontury znikały w blasku wyolbrzymionej przez wilgotne powietrze tarczy słońca…

Stara brzoza nad Ustrychem

Gdzie kończy się półwysep a zaczyna przejma

Zakątek

Sceneria dla grabu

Ustrych



Zajrzeliśmy na cypel półwyspu, kiedy gęsi zniknęły za ścianą łańskiego masywu puszczy. Najpierw bociany w sierpniu, potem żurawie na przełomie września i października, teraz gęsi… Chciałoby się ich tropem. Byle z dala od zimy…

Brama do lasu

Wnętrze półwyspu

Dąb i osika

Ściana boru

U podnóża czarnej olchy

Grab, który nie musi do światła

Fotografowaliśmy ulubione kąty, dziwiąc się ich odmienionej urodzie. Ustrych w jesiennym makijażu to inne jezioro. Dęby, klony, graby, osiki, olchy, wierzby, trzciny – wszystko dotknięte balejażem... I ta cisza… Którą od czasu do czasu przerywają okrzyki i werble dzięciołów, świergotanie sikor, alarmujące krzyki spłoszonych sójek… Nie słyszysz już koncertu… Tylko plusk fal zamierających na piasku, plusk ryb pod brązowiejącymi trzcinami… Szelest opadających liści…

Gra światła

Olcha nad Ustrychem

Las po jesiennym liftingu

Ustrych

Portret starego grabu

Dęby

Nestor

Nadchodzi zimna cisza… Człowiek łapie ostatnie wspomnienia lata i uciekające chwile pogodnej jesieni. Łapczywie. Jakby chciał zatrzymać czas, powstrzymać nieuchronne nadejście słoty, mrozu, półmroku zimowego dnia…

Jej nigdy dosyć

Póki się da, cieszmy się każdą pogodną sekundą…

Figliki

2 komentarze: