poniedziałek, 28 marca 2016

Źródła Czarnej




Czarna wiosną

Rzeczka Czarna, lewy dopływ Omulwii, wypływa z Jeziora Czarnego w Czarnym Piecu i z jeziora Dłużek, tuż za leśnym gościńcem do Tylkowa a przed łąkami kolonii Dłużek i pomnikową aleją dębów, uznaną za rezerwat przyrody. Oba strumienie łączą się zaraz za szosą z Olsztynka do Jedwabna i napełniają wspólnie rozległe bagno, w którym przyjmują jeszcze wodę ze strumienia uchodzącego z mikropojezierza wokół jeziora Priamy.

Leśniczówka Grobka


Opuściwszy niezwykłe torfowisko zarośnięte wikliną i trzcinami, rzeczka nabiera charakteru, płynąc leśną doliną nieopodal opuszczonej (chyba) malowniczej leśniczówki Grobka, przez komysze leśnych mokradeł, potem w sąsiedztwie siedlisk żurawi na rozległych podmokłych i częściowo zmeliorowanych łąkach i polanach.
Obejście Grobki

Przepływa obok rezerwatu starych dębów napiwodzkich, następnie pod mostem szosy z Nidzicy do Jedwabna. Za nim przemierza kolejne rozległe mokradło zarośnięte łozowym łęgiem, szuwarami, oczeretami zasłaniającymi widok na Nowe Borowe, by za wyniosłą skarpą z punktem widokowym na porębie wpłynąć do Omulwii za Małym Dębowcem.




Za chwilę Omulew spotka Czarną

Ujście Czarnej do Omulwii zasłania olchowy łęg wieńczący łąkę, która rozpościera się wzdłuż owej skarpy z punktem widokowym. Kajakiem da się płynąć wczesną wiosną, póki nurt rzeczki nie zarośnie moczarką, grążelem, trzcinami, tatarakiem, barszczami o białych kwiatach w formie baldachimów, szczawiami, pokrzywami, kolonizującymi każdą mulistą zastoinę płytkiego dna lub szczątki obumarłych olch. 

Toń rzeczki jest ciemna od koloru dna. Da się płynąć także pod prąd. Jedyna uciążliwość, to powalone olchy, przez które trzeba przepychać kajak. Ustępujące pod stopami dno nie pomaga w przeprawach. Za to widoki wokół niezwykłe. Uczucie osamotnienia dopada w każdym kącie krajobrazu.

Leśnicy z Jedwabna, rozstawiający swoje stoisko na kiermasu w Bałdach, nie dają wiary moim relacjom o spacerach po mokradłach Czarnej. Cóż. Niech więc przemówią zdjęcia.




















Jednakże ten wpis nie o Czarnej lecz o jej nieokreślonych i niejednoznacznych źródłach. Rzeczka nie bierze się z jednego miejsca. Najbardziej oczywistym wydaje się jezioro Dłużek. 

Matecznik żurawi koło Priam

Drugim – bagienny obszar wokół jeziora Priamy i sąsiadujących z nim zarastających jeziorek – uwielbiany przez żurawie, które potrafią wyprowadzać swoje młode na spacery po asfalcie lokalnej drogi przebiegającej z Nidzicy wzdłuż Jeziora Omulewskiego do skrzyżowania z szosą Olsztynek – Jedwabno.

Pewnego dnia musiałem awaryjnie hamować przed niedoświadczonymi żurawiami, które postanowiły zdążyć wzlecieć nad samochód, zamiast zejść na pobocze jak rodzice. Samochody jadące za mną miały jeszcze gorzej. Kierowcy nie widzieli tego co ja, póki nie ujrzeli cieni ptaków na maskach. Moje zachowanie mogło im się wydać w pierwszej chwili nielogiczne. To między innymi powód mojej statecznej i nudnej jazdy przez ostępy puszczy napiwodzko-ramuckiej.











Wiercibaba

Najmniej oczywistym miejscem, skąd Czarna czerpie wodę, jest Wiercibaba

Ścieżką helokrenu

To niezwykłe uroczysko leży nieopodal północnej części jeziora Dłużek w cieniu starego boru, który zarasta wzniesienie morenowe wypiętrzone na prawie dwadzieścia metrów nad poziom jeziornej tafli. Schodząc z góry, trafia się na leśny dukt wiodący brzegiem tajemniczego torfowiska zarośniętego starymi sosnami, świerkami, osikami, brzozami, których gałęzie opanowały różne gatunki porostów z najbardziej frapującą brodaczką, zwisającą z gałązek delikatnymi brodami… Podszyt wypełniają krzaki łozy, kaliny; runo – kępy bagna zwyczajnego i łany borówki bagiennej, dywany mchów wielu gatunków… Zbłądziwszy na wydeptane przez zwierzęta ścieżki, można zatracić się w zbieraniu jagód z krzaków sięgających pasa i wyżej. Intensywny zapach kwitnącego bagna tumani w ciepły majowy dzień. Gdzieś środkiem tego obszaru płynie niepozorny strumyk, wypełniając wykopany rów melioracyjny, dzisiaj kompletnie zarośnięty moczarką i innymi wodorostami. Południowe słońce z trudem przenika wnętrze bagiennego boru.

Ścieżką helokrenu

To miejsce to tak naprawdę typowy helokren, nizinny wysięk, z którego woda wycieka z mozołem przez zarośnięte torfowisko, a podczas długotrwałej suszy zamiera, nie mogąc zasilić łożysk strumieni. Wiercibabę napełnia woda opadowa i wysączająca się spod morenowych stoków tworzących rozległą kotlinę. Tyle że nie widać już śladów erozji wstecznej, zasłoniętych przez nawarstwiony torf i rośliny, które na nich wyrosły. Przypuszczam, że setki lat wcześniej torfowisko i obydwa jeziora tworzyły jeden niezbyt głęboki akwen. Toń Łabunów Wielkich osiąga głębokość co najwyżej 8 metrów.

Wiercibaba stała się ostoją, odkąd zaniechano odnawiania rowu melioracyjnego. Podczas roztopów po śnieżnej zimie woda przelewa się do jeziora Łabuny Duże i Małe przez przepusty pod odnowionym gościńcem do Tylkowa. Chodząc w ubiegłym stuleciu na przedwiośniu po tych kątach, nieraz zdejmowałem buty i podciągałem nogawki do kolan, by przejść przez zatopioną i zdewastowaną ciężkimi ciągnikami drogę wzdłuż obu jezior.

Łabuny Duże z Wojtkowizny

Uwielbiam północny brzeg Łabun Dużych w zakątku Wojtkowizna. Schodzi się doń stokiem łagodnie nachylonej ku południu skarpy i trafia w słoneczny nastrój drogi biegnącej skrajem brzegu między czapami jasnego mchu. 

Brzegiem Łabun Dużych

Wzdłuż wody rosną urokliwe sosny, brzozy, jałowce, krzaki łozy. Jaskrawy piasek sypie się spod korzeni drzew, pokrywa jeziorne dno, łagodnie opadające ku środkowi jeziora. Daleko od brzegu widać liście rdestnic, pojedyncze liście grążeli, którym nie sprzyja brak mułu. Toń jeziora jest jasna w przeciwieństwie do ciemnej brązowej toni Łabun Małych. Trzcina zarasta jedynie skraj wodnego rozlewiska, nie tworząc gęstych pasm. Dopiero dalej rośnie łanami: jednym towarzyszącym cyplowi zachodniego brzegu, drugim ozdabiającym mieliznę i płyciutkie, często suche wejście do znikającego strumienia.


















Atawizm

Korzystam z każdej okazji, by tu zajrzeć, wyprawiając się nad Dłużek albo nad Czarną i Omulew. Nastrój miejsca jest niepowtarzalny, zwłaszcza wczesnym rankiem, gdy słońce zaczyna oświetlać zamgloną przestrzeń i złocić las zachodniego i południowego brzegu. Któregoś świtu trafiłem na biwak wędkarski rozłożony w zatoce przy cyplu. W świetle wstającego słońca grupa wędkarzy, łowiących ryby z brzegu, prowizorycznych kładek, pontonów przypominała średniowieczne plemię. Niektórzy z nich stali po pas w wodzie odziani w wodery, przeczesując toń błystkami spinningów...

Jakbym przeniósł się w czasie. Zrobiłem dziesiątki zdjęć, próbując uchwycić sedno obrazu. Czy tak wyglądali Prusowie albo pierwsi postglacjalni nomadzi? Atawizm obrazu urzekł i pobudził wyobraźnię. Spóźniłem się na spotkanie wczesnego słońca wstającego nad Czarną.

Łabuny Duże z podmokłego brzegu

Wschodni brzeg jeziora tonie o świcie w głębokim cieniu. Trudno do niego dojść przez podmokły las. W niewielu miejscach ścieżki prowadzą nad samą wodę. Najdogodniejszym punktem widokowym jest kładka obok zjazdu do punktu poboru wody. Odbiegające brzegi są zamulone i zarośnięte sitowiem, trzciną, skrzypem… Drogę wzdłuż jeziora nadsypano grubą warstwą pospółki i żwiru przemieszanego z kruszywem. Gdyby nie to, podczas roztopów samochody i maszyny zapadałyby się w koleinach. Teren wokół jest płaski aż do wzniesienia morenowego, za którym rozlewa się Dłużek z lustrem wody niższym w stosunku do Łabun o dwa metry.

Łabuny Duże

Zachodnim brzegiem Łabun Dużych jest leśna skarpa z drogą wiodącą jej grzbietem a potem jej stokiem w kierunku Łabun Małych. Ścieżka wzdłuż krawędzi brzegu zanika w pewnej chwili. Schodzę z niej, jeśli lustro wody jest obniżone, i spaceruję po mokrym piasku wzdłuż obnażonych korzeni olch, brzóz i sosen, które wyrosły na podmywanym gruncie. Czasem towarzyszą mi wydry buszujące na skraju lasu albo nurkujące za rybami na jasnych mieliznach. Pod słońce niewiele jednak widać. Zadowalam się ich obecnością, siedząc na pniach drzew, które zaległy na płyciznach podmyte albo podcięte przez bobry. W niektórych miejscach nie da się iść, zwłaszcza z rowerem u boku. Coraz bardziej zasieczony las wstrzymuje ruch.

Nieprzystępny brzeg Łabunów Małych

Łabuny Duże i Małe rozdziela grzbiet moreny, który opada na wschód i ustępuje miejsca płaskiemu fragmentowi terenu, niewiele wyższemu niż poziom wody obu jezior. Rów łączący oba rozlewiska przebiega przez zakrzaczoną porębę. Z głębi lasu od strony Dłużka dobiega do Łabun Małych jeszcze jeden znikający podczas suszy ciek. Łabuny Małe skrywa stary bór o bujnym podszycie. Trudno wypatrzyć w nim dojście nad wodę pod masztowymi sosnami i starymi olchami.

Egzotycznie

Dno tutaj opada szybko. Ciemna woda ubarwia opadłe liście i piasek dna ciemnym brązem. Jezioro, mimo kameralnych rozmiarów, wydaje się głębokie. Fragmentami brzeg jest trudno dostępny, zwłaszcza pod opadającymi stokami niewielkich wzniesień. Droga wzdłuż zachodniego brzegu zamienia się w trudno dostępną ścieżkę, którą wieńczy gęstwina chaotycznie rosnącego lasu.
























Łabuny Małe

Z południowej końcowej zatoczki uchodzi często zanikający strumień. Jeśli płynie, to dnem pogłębionego sztucznie koryta pod leśnymi duktami aż do łąki nad wąską i płytką zatoczką Jeziora Czarnego.

Jezioro Czarne

 W niektórych miejscach północnej zatoczki Czarnego, wokół wbitych w dno żerdzi, wyrosły turzyce. Nad zachodnią zatoczką jeziora rozłożyły się zabudowania Czarnego Pieca, o którym pierwsze wzmianki, pochodzące z XVIII wieku, mówiły o zagrodach smolarzy. Za leśniczówką zaczyna się szlak rowerowy w kierunku Bałd, Tylkowa i Pasymia.

 
Jezioro Czarne - północna zatoka
Rzeczka Czarna wypływa z jednej z południowych zatoczek jeziora i płynie przez podmokłe komysze sosnowego boru, następnie pod szosą do Jedwabna, łączy się z wątłym strumieniem z Dłużka i wnika w rozległe mokradła sąsiadujące na zachodzie z jeziorkiem Priamy. Nie da się wędrować z nurtem. Teren nie sprzyja. Kajakiem nie popłyniesz. Za to ptaki i zwierzęta mają święty spokój w rozległościach torfowych i puszczańskich komyszy. Tylko w kilku miejscach z dróg otaczających ów zakątek można dojść do punktów widokowych odsłaniających wczesną wiosną tajemniczy krajobraz.

W mateczniku Czarnej


wtorek, 22 marca 2016

Między Łyną a Omulwią



Granicą wododziału

Torfowisko o świcie

Dorzecze Łyny od dorzecza Omulwi w okolicach Bałd dzieli niewidoczna granica przebiegająca między jeziorem Łowne Duże, źródłem najdzikszego strumienia spośród trzech zasilających jezioro w Łajsie, a jeziorem Łabuny Duże, z którego co jakiś czas wypływa okresowo zanikający strumień zasilający Łabuny Małe a potem Jezioro Czarne, traktowane jako początek rzeczki Czarnej. Granica wiedzie dalej na zachód, równolegle do północnego brzegu jeziora Gim, w kierunku Nowej Kaletki. Tutaj skręca na południe, oddzielając źródła i dopływy Omulwi od źródeł i dopływów Łyny pod Nidzicą.

Mgła nad bagnem

Leśna grafika

Między Łownym Dużym a jeziorem Gim ciągnie się z północy na południe sznur bezodpływowych jeziorek. Pierwsze z nich, odgrodzone od jeziorka Łowne Duże łagodnym morenowym grzbietem, jest w istocie bujnym torfowiskiem wypełniającym kotlinę o stromych stokach. 

Bagienne sosny

Trafiwszy tam przypadkiem (z jakiegoś nieuświadomionego powodu ignorowałem mijane i mało co obiecujące obniżenie terenu widoczne z małszewskiej drogi), fotografowałem zamglone obrazy torfowiska w jaskrawym świetle wschodzącego słońca.

Krzyżacka grafika

Jesienią kożuch torfowca pokrywa dywan żurawiny obsypanej jagodami. Bagienne sosny przesłaniają ukryte w głębi jeziorko. Dochodząc doń, najlepiej trzymać się miejsc najbujniej zarośniętych drzewkami. Ich obecność łudzi większym bezpieczeństwem. Miejsce mimo drogi w sąsiedztwie obdarza silnym poczuciem samotności.

Po upadku życie trwa dalej

Łajska struga

Jezioro Łowne Duże, przylegające do Bałdy Pieca, rozlewa się nieco dalej po lewej stronie gościńca do Małszewa. Zszedłszy na niezbyt przystępny brzeg można fotografować jeziorną panoramę z pomostami prywatnych posesji pod bujną olchową gęstwą. Sama wieś jest jednak  niewidoczna. Najstarsze domy stoją wzdłuż piaszczystej drogi do Łajsu, tworząc zabudowę typową dla wiejskiej ulicówki. Zewsząd otacza ją sosnowy bór skrywający wilcze kryjówki.




Między torfowiskiem a kolejnym zarastającym jeziorkiem jest wzniesienie ogołocone z części sosnowego boru. Porębę podzieliły mocno rozjeżdżone drogi. 

 
Poręba


Nasadzenia zarosły runem, paprociami, wysoką trawą i niskimi krzakami leśnego podszytu. Sadzonki drzewek zyskały bujną ochronę. 








  

Poręba


Lubię tutaj przychodzić. Z małszewskiego gościńca można dostrzec czarne dzięcioły żerujące wokół pozostawionych karp i buszujące wśród drzew pozostawionej przez drwali malowniczej kępy lasu na pagórku.







Babrzysko

Idąc od leśnego parkingu, skradam się pod osłoną sosen, świerków i brzóz skrywających w sobie dzicze babrzyska. Obie poręby: ta przylegająca do parkingu i ta za lasem, są odwiedzane przez lisy, borsuki, sarny, jelenie...









Mrowiska

Porębą przy parkingu można wspiąć się wzdłuż linii wyznaczonej przez kopce mrowisk na grzbiet moreny, skąd widać panoramę tej drugiej poręby a po prawej nadjeziorny łęg. 












Ścieżka omija leżące po lewej stronie wysychające turzycowisko. 











Po wycięciu świerków staw zniknął. Odnawia się na moment tylko po śnieżnej zimie albo po ulewie. Coraz bardziej wypełnia go ściółka i piach spłukiwany z pozbawionych zadrzewienia zboczy.








Wiosenne rozlewisko

Za ścianą łęgu wieńczącego nachylony ku południu stok poręby widać przebłyskującą taflę leśnego rozlewiska. Otaczające jeziorko drogi nie przebiegają jednak nad samą wodą. Brzeg jest podmokły, zarośnięty olchami, omszałymi brzozami, wierzbami, łozą, pasemkami trzcin, sitowia, tatarakiem... 






Wędkarska kładka

Nad wodę można podejść starymi, rozpadającymi się kładkami wędkarskimi. Pomagają fotografować trudno dostępne wnętrze jeziora. Korzystam z nich z duszą na ramieniu. Chwieją się pod stopami. Podczas każdego kroku słychać trzeszczenie próchniejących desek i drągowin.







Rozlewisko ze wschodniego brzegu

Od tonącej w półmroku drogi odbiega na południowy wschód przecinka leśnego podziału. Wiedzie prosto jak strzelił do jeziora Łabuny Duże. Zbłądzić trudno. Byle konsekwentnie trzymać się kierunku i nie ulec kuszącym wnętrzom mijanych komyszy.


Polana nad rozlewiskiem

Toń jeziora wydaje się płytka. Tatarak i turzyca wyrasta na całej powierzchni akwenu, najbardziej jednak na jego północnym i południowym krańcu. Dno jest muliste. Nie sprzyja pływaniu. Jedynym obiecującym miejscem do kąpieli wydaje się plaża u podnóża skarpy, gdzie wędkarze zsuwają łódki.

Droga wzdłuż zachodniego brzegu wiedzie wysoko nadjeziorną skarpą. Opuściwszy porębę pod ścianą wyniosłego boru, który rośnie na morenowym wzniesieniu, doprowadza do stoku i polanki nad jeziorem. Stąd można zwodować łódkę lub ponton i popłynąć na ryby między kępy malowniczej osoki aloesowatej, której czubki wyrastają nad taflę wody.

Jesienny pejzaż

Lisy lubią tutaj zaglądać

Południową zatoczkę jeziorka wieńczy ujście błotnistego strumyka, który wypływa z łąki za kępą łęgu. Droga po wschodniej stronie rozlewiska mija łąkę za ścianą sosen, brzóz, świerków. Dzięki drzewom i podszytowi unika się spojrzeń zwierząt. Niebawem widać ambonę. Można wspiąć się na nią po drabinie za osłoną krzaków.

Nad polaną obok bezimiennego rozlewiska

Droga po zachodniej stronie odbiega od jeziorka i dochodzi do kolejnej malowniczej poręby na stoku morenowego wzniesienia. Jej przedłużeniem jest młody sosnowy las przecięty dróżkami leśnego podziału. Wszędzie rozwinęły się wrzosowiska, towarzysząc ścieżkom zbiegającym ku łące. 

Portrecik raz

Pod osłoną gęsto rosnących sosenek można zajrzeć w jej wnętrze i przy odrobinie szczęścia fotografować pasące się zwierzęta. Wzdłuż zaniedbanego rowu, rozcinającego murawę śródleśnej łąki, dziki urządziły babrzyska. Potrafią wzniecić niezły tumult, zaglądając do nich o świcie.

Gdzieś słychać rywala

Podczas rykowiska polanę wypełniają godowe odgłosy i ciężki zapach rui. Słońce świecące znad lasu sprzyja fotografowaniu jeleni przebiegających na tle przyjeziornego łęgu.

Łąka nad bezimiennym rozlewiskiem

Przez cały rok ów zakątek patrolują bieliki i jastrzębie. Las poraniony porębami, urozmaicony świeżymi nasadzeniami i zagajnikami, otaczający rozlewiska jeziorek, maskujący niewielkie mokradła, stał się dla tych ptaków spiżarnią.

Matecznik

Obie omijające jeziorko drogi prowadzą w mateczniki kilkunastu malowniczych większych i mniejszych jezior, torfowisk, chimerycznych strumieni; przez niezmiernie pofalowany i pogarbiony teren pełny wzgórz, kotlin, wąwozów, zamaskowanych śladów obu wojen światowych: bunkrów, transzei, rowów przeciwpancernych, a także porzuconych siedlisk, po których pozostały przydrożne tuje, cyprysy, żywotniki, zdziczałe drzewa owocowe…



















Za polaną przebiega piaszczysta droga. Wpada w plątaninę dróg, zbiegających się z każdego kierunku i rozbiegających w różne strony z zalesionej poręby. Tutaj naprawdę łatwo stracić orientację. Przez kilka lat trafiałem w owo miejsce wyłącznie podczas powrotów znad Dłużka i rzeczki Czarnej. 




















Korzystam z tych nowych szlaków od czasu wycieczki, podczas której podążyłem ścieżką leśnego podziału, odbiegającą od rozlewiska na południowy wschód. 

























Bliskie spotkania

Podprowadziwszy rower długim podejściem po stoku tajemniczego leśnego wzniesienia, zanurzyłem się w mglisty jesienny poranek i uległem czarowi bliskich spotkań z dziką zwierzyną…

Taki widok już nie zaskakuje

Trzymając się piaszczystej drogi prowadzącej na południe, (nie da się jeździć rowerem w grząskim sypkim piachu, w którym zwierzęta zostawiają mnóstwo odciśniętych śladów), trafisz do starego boru na kolejnym pagórku. Wczesną wiosną zaskoczy cię niesamowity chór żab. Ich rechot napełnia całą okolicę.






Łęg zarastającego jeziorka

Jeziorka nie widać. Wypełnia rozległą lecz niezbyt głęboką kotlinkę. Jest zewsząd osłonięte gęstym łęgiem, który opanował podmokłe brzegi. Nie ma skąd zajrzeć w głąb rozlewiska, chociaż klangor żurawi, kwilenie jastrzębi albo świst łabędzich skrzydeł kusi. 







Stołówka bobrów

Nad wodę zejdziesz z wysokiej skarpy, szarpiąc się z gałęziami drzew i krzewów podszytu, albo z drogi obiegającej niepozorne rozlewisko od północy i zachodu (zejście łagodniejsze ale niemniej uciążliwe). Skorzystałem z drugiej sposobności, odkrywając ze zdumieniem jadalnię bobrów – powalone osiki wzdłuż niedostępnego brzegu. 

Bobry psociły

Pamiętam, odkrywszy kilkadziesiąt lat wcześniej ten niewielki akwen, wejście na pokryty kożuchem torfowca brzeg. Z satysfakcją przepełnionego hormonami małolata bujałem tym kożuchem, wzniecając fale, póki noga nie wpadła w mierzwę torfowca… Najadłem się strachu. Od tamtej pory z większym respektem traktuję każde grzęzawisko.


Do następnego malowniczego jeziorka wiedzie trudno wyczuwalny leśny szlak obok sosnowych młodniaków odgrodzonych od dumnego boru drucianą siatką rozpiętą na dębowych i sosnowych kłodach. Ogrodzenie ma chronić drzewka przed zgryzaniem przez jelenie i zające. Za leśnymi szkółkami otwiera się przejrzysty las. Kroczysz lub jedziesz między kolumnami sosen, obok prowizorycznych siedzisk myśliwskich (półambon) i w sąsiedztwie polan – poręb, za którymi rośnie bór sosnowy o wnętrzu pozbawionym bujnego podszytu. Wschodzące słońce pięknie oświetla zwierzęta między sosnami. 



Trzymając się konsekwentnie raz obranego południowego kierunku, ignorując wielce obiecujące skrzyżowania z leśnymi drogami, wychodzisz w końcu nad kolejne nienazwane rozlewisko, otoczone zewsząd bujnym torfowiskiem i turzycowiskiem. 








Miejsce wczesną wiosną jest sceną spektaklu godowego czajek, żurawi, łabędzi niemych i krzykliwych…









Łabędzie krzykliwe
Ptaki zakładają gniazda w miejscach, gdzie podejść nie sposób. O świcie jeziorko mami swoim obrazem. 


Sosenki usiłujące wyrosnąć na bujnym torfowisku, wśród łodyg gęstego turzycowiska, wzruszają swoim widokiem. Chodząc zachodnim dostępniejszym brzegiem, wyszukuję ścieżkę ułożoną z brzozowych kłód. Prowadzi do ławeczki nad krawędzią uginającego się torfowego kożucha.






Brawo... ja

W niektórych miejscach ktoś wyciął fragmenty nadbrzeżnego lasu, otwierając widok na malownicze rozlewisko. Głos czajek przelatujących przez ulotne mgiełki wywołuje wzruszenie. W takich chwilach zastygam, kontempluję obraz w milczeniu, wygaszam zbędne myśli… 

Bobry też tu są

Bobry też tu są. Wybudowały żeremie.

Stąd już przysłowiowy rzut beretem do leśnych jezior zaczynających się od mokradła ochrzczonego ludyczną nazwą Wiercibaba, oddzielonego morenowym wałem od Dłużka, o którym napomknąłem w Krótkiej opowieści o Dłużku.


Gimek

W drodze powrotnej zaglądam czasem nad jeziorko Gimek. Odstaje nieco od linii szlaku. Niemniej jednak lubię na nie spojrzeć. Wypełnia ciekawą kotlinę w sosnowym przejrzystym lesie. Chodzę wzdłuż przystępnych brzegów krętą ścieżką wydeptaną przez ludzi i zwierzęta.

Po śnieżnych zimach i ulewach podnosząca się woda zalewa południowy podmokły brzeg i ścieżkę między wykrotami i pniami powalonych świerków, osik i brzóz. Wtedy trzeba nadłożyć drogi, chcąc obejść akwen bez zamoczenia butów.

Brzoza nad Gimkiem

Jeziorko różni się od swoich opisanych wcześniej sąsiadów. Nie zarasta. Czystą toń o ciemnym rudawym zabarwieniu wypełniają pnie i konary zatopionych drzew. Chwilę oddechu złapiesz, przesiadując na pniach przewróconych drzew. Jeziorną kotlinę o stromych zboczach otaczają fragmenty puszczańskiego boru rozdzielone młodymi lasami, porębami i nasadzeniami. Bobry też zaznaczyły tutaj swoją obecność.

Ptaszyna

Od tego miejsca wszystkie drogi na zachód dochodzą do jeziora Gim, a na północny zachód do bałdzkich łąk i pól.

Pogranicze puszczy i rozległych łąk jest pełne zwierząt i dzikich ptaków. Zaglądają tutaj orliki, które chociaż wydają się mocne i zdolne do łowienia dużych zwierząt, polują zwykle na myszy (norniki) i płazy. Nimi karmią młode. Orliki nie zostawiają piskląt na długo. Polują więc nie dalej niż kilkaset metrów od gniazd, wybierając pogranicze łąk i lasu. W Bałdach łąki z sadzawkami, szuwarami, rowami, przylegające do ciemnej ściany lasu zdają się im sprzyjać.

Powrót do domu wieńczy przejazd historyczną aleją biskupią, o której co nieco we wpisie: Po drugiej stronie enklawy