piątek, 4 marca 2016

Ścieżkami bobrów



Żeremie w mateczniku bobrów
Jezioro Łajskie


Bobry pojawiły się na jeziorze Kośno pod koniec ubiegłego stulecia. Świadczyły o tym powalone wzdłuż brzegu drzewa, których pnie u spodu zostały zestrugane do stożków i ozdobione strużynami drewna. Bobry stopniowo anektowały coraz większy teren, wkraczały do leśnych strumieni, tych stałych i tych sezonowych, pojawiających się podczas roztopów lub po gwałtownych ulewach. Wędrowały coraz bardziej na południe.




Jezioro Łajskie z wysoka

Dotarły najpierw do strugi wypływającej z Jeziora Kalwa, przyjmującej wodę ze strumienia mającego swoje źródło w Jeziorze Małszewskim, przepływającego następnie przez stawy w Tylkówku i Rutkach i tuż obok podtylkowskiego zanikającego jeziorka pod lasem. Potem zawędrowały na Kosienko (południową zatokę Kośna).














Poręba nad bałdzką strugą za ostoją czarnego dzięcioła




Z Kosienka przepłynęły krótką strugą do Jeziora Łajskiego zasilanego naturalnymi strumieniami: jednym spływającym z pól Bałdy; drugim spływającym z łąk i torfowiska za Łajsem. 





Jezioro Łowne Duże

Ten drugi strumień zaczyna się w Bałdy Piecu. Jego źródłem jest jezioro Łowne Duże połączone z jeziorkiem Łowne Małe strumykiem pod drogą, która łączy się z siecią dróg wiodących przez ostępy zachodniej części nadleśnictwa Jedwabno w stronę Dłużka, Czarnego Pieca, Małszewa i Tylkowa. 














 
Architektura krajobrazu by beavers

Obydwa strumienie zostały skolonizowane przez bobry, które na nich  wybudowały wiele tam ułożonych w naturalne kaskady i przywróciły zakątki niezwykle rzadkim gatunkom ptaków.








Bobrowanie wzdłuż przykopskiej strugi

Do Jeziora Łajskiego dopływa jeszcze trzeci sztuczny strumień odprowadzający nadmiar wody z pól Nowej Wsi i Przykopu, przekopany w XIX wieku po katastrofalnej powodzi roztopowej, która te okolice zamieniła w wielkie rozlewiska usiane archipelagiem wysp – siedlisk odciętych od świata i sąsiadów. Ten strumień też został spenetrowany, aczkolwiek bobry nie odniosły tutaj sukcesu z powodu użytkowego charakteru pól i łąk, a także wskutek niedawnej modernizacji hydrotechnicznej rowów melioracyjnych w Nowej Wsi i w Przykopie.









Tędy mogły wędrować bobry od rzeki Omulew

Bobry mogły nadejść również z południa lewobrzeżnymi dopływami rzeki Omulew, w tym najbardziej okazałym – rzeczką Czarną. Miały do wyboru strumienie, które odwadniają jezioro Gim, Dłużek, Czarne, Łabuny Małe i Duże i mikropojezierze z Priamami – największym zarastającym jeziorkiem o bagiennych brzegach. Przekroczyły granicę wododziału rzeki Omulew i Łyny, zasiedlając bezodpływowe jeziorka między Czarnym Piecem a Bałdy Piecem i torfowiska ostoi zwierząt wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Dłużek. Przypuszczam, że obie populacje wymieszały się na granicy szlaków migracyjnych, tworząc wyodrębnioną grupę, która zasiedliła strumienie dopływające do Jeziora Łajskiego.


Na rozstaju dróg

Szlak spacerowy, który proponuję, rozpoczyna się z matecznika przylegającego do biskupiej alei. Napisałem o nim tutaj: http://petrelpiotr.blogspot.com/2016/01/bobry-to-sprawiy.html.
To pierwszy możliwy etap frapującego spaceru.





Żurawie na gnieździe w mateczniku bobrów

Pani żurawiowa raczy wyglądać z gniazda


Droga rozwidla się za strumieniem wypływającym z bobrowego rozlewiska przez przerwaną groblę z podmytymi sosnami. Prawe ramię okrąża morenowe wzniesienie, za którym płynie strumień leśnej doliny, przemierzając mokradło pokryte dywanem turzyc i trzcin – zakątek żurawi i czarnych bocianów.





Żurawie nad doliną bałdzkiej strugi


Dolina bałdzkiej strugi we mgle

Lewe ramię drogi wspina się zacienionym wąwozem na morenę ograniczającą bałdzki strumień od południowego wchodu. Po wycięciu drzew za ostoją czarnego dzięcioła strumień stał się chwilowo widoczny przez korony olch podmokłego łęgu. Stok wzniesienia został obsadzony sadzonkami sosen, świerków, modrzewi oplecionych zaroślami świeżego podszytu i runa leśnego. Jeszcze kilka lat i zagajnik znowu ukryje wnętrze doliny.





To samo miejsce z drugiej strony

Po prawej stronie drogi, na kolejnym rozwidleniu, otwiera się głęboka odsłonięta porębą kotlina z podmokłym dnem. Odwiedzają ją często jelenie i sarny, wychodząc z wnętrza boru, który skrywa wilcze ścieżki, lokalne torfowiska, pełne grzybów doliny i wzgórza.















Stara ambona pod Kopankami

Trzymając się lewego ramienia drogi do Jeziora Łajskiego, można od czasu do czasu zejść nad bałdzki strumień nawadniający dolinę. Myślałem kiedyś, by przejść jego nurtem w woderach. Piaszczyste dno sprawia wrażenie stabilnego. Jednakże dalej strumień, po opuszczeniu stromego, w miarę krótkiego, wąwozu, płynie po coraz bardziej rozległych mokradłach, odpychających zbocza morenowych wzniesień. W oddali widać starą ambonę nad podmokłymi poletkami, a za nią kolejne przewężenie doliny.




Kolejny zakątek doliny bobrów

Przypuszczam, że kilkaset lat wcześniej owa dolina tworzyła z akwenem Jeziora Łajskiego jedną całość. Strumień przez lata napełnił ją piaskiem i glebą wypłukiwaną z lasu. Płycizny zarosły szuwarami, turzycami, krzakami. W końcu pojawił się łęg. Różnica między poziomem Jeziora Łajskiego a poziomem strumienia na końcu ostoi czarnego dzięcioła osiąga na odcinku niecałych dwóch kilometrów dwa i pół metra.





Nowe rozlewisko i babrzysko dzików

Powrót bobrów przywrócił dolinie bardziej bagienny charakter. W wielu miejscach pojawiły się rozlewiska. Wezbrana woda zalała brzegi pod starymi świerkami, olchami, brzozami, tworząc liczne babrzyska dla dzików, kałuże dla dzikiego ptactwa. Spacerując dziczejącymi drogami i ścieżkami, spotkasz liczne nory bobrów wzdłuż rozlanej wody, a w głębi olchowego łęgu żeremia.


Drzewa nie wytrzymują zmian

Podmyte drzewa przewracają się na mokradło, wyrywając z ziemi potężne płaty wykrotów – gruntu oplecionego korzeniami. Świerki nie zapuszczają korzeni głęboko. Tak jak u brzóz ich korzenie wrastają w murawę, unikając podskórnej wody. Spiętrzona woda osłabia spójność gleby, przez co drzewa są bardziej podatne na lada podmuchy wiatru. W końcu upadają.







Zatopiony łęg

Za porębą droga wiedzie przez bór w kierunku Łajsu, nie odbiegając od przepastnej doliny. Co jakiś czas odchodzą od niej ścieżki leśnych podziałów, którymi można zejść ku strumieniowi. Bór jest oplątany drzewkami podszytu. Słońce z trudem przenika gęste korony sosen. Nachylone ku północy zbocze moreny spowija więc gęsty cień. Wnętrze doliny bywa widoczne dopiero z dołu. W gęstych zaroślach turzycy, trzcin, tataraku, pokrzyw skrywających niewielkie rozlewiska, kanały i sam strumień z budowlami bobrów, brodzą jelenie i sarny. Na skraju lasu żerują dziki, korzystając z wielu kałuż pokrywających czarne błocko. Po kąpieli dziki wychodzą uczernione po fajki, szable i umorusane nozdrza - gwizdy. Trafiając do kąpieliska watahą, wzniecają zabawne zamieszanie.  

Wykroty zatopionego łęgu


Okiem bobra

 Wszędzie w krajobrazie widać dzieła łap i siekaczy bobrów. To im dolina zawdzięcza swoją niesamowitą bujność. 
































 
Jesienna cisza nad rozlewiskiem

Jeszcze w ubiegłym stuleciu wędrowałem brzegiem Jeziora Łajskiego i strumienia z Przykopu, bez trudu przeskakując nad jego nurtem. Dzisiaj taki spacer jest niemożliwy. Woda zalała stare ścieżki, a szlaki dzikich zwierząt, zbyt poplątane i kluczące po stromych stokach, nie nadają się do wędrówek. Schodzę więc w dolinę zarastającymi drogami i przecinkami leśnego podziału, a potem wracam i szukam kolejnych podejść. Mozolny to spacer, ale wrażenia są niecodzienne.


Nastrój


Jezioro Łajskie

Do jeziora nie dojdziesz wzdłuż strumieni. Brzegi bagna pod morenowymi zboczami porasta mierzwa dzikiego lasu. Lepiej wrócić na wzniesienie i pójść na wschód, by w miejscu, gdzie droga nagle opada, znaleźć niewielką polanę – przedłużenie zarośniętego dzikimi jeżynami i malinami parowu, z której otwiera się panorama rozlewiska. Wieś chowa się za cyplem po prawej stronie. Drzewa unoszą się wysoko nad wodą i szuwarami. 


Jezioro Łajskie w listopadowej mgle

Jezioro Łajskie

Latem i jesienią, fotografując panoramę jeziora, trzymam aparat nad głową. Inaczej się nie da. Brzegi nie są otwarte ani dostępne. Wszędzie widać ślady aktywności bobrów: podcięte osiki, olchy, graby, wycięte krzaki wikliny i łozy, podkopane skarpy brzegów.






Brzeg łęgu nad Jeziorem Łajskim

Uważaj, bo bóbr ma tu norę


Typowy obraz brzegu zasiedlonego przez bobry

Idąc skrajem wody, trzeba patrzeć pod nogi, by nie wpaść w zalane korytarze wejść do nor. Ścieżki wzdłuż brzegu jeziora szybko znikają w mierzwie zarośli, pomiędzy drzewami, powalonymi pniami, konarami zalegającymi zarośla pokrzyw.














Jezioro Łajskie

Południowo-zachodni brzeg jeziora jest ukształtowany przez kilka półwyspów i dwie zatoczki. Do większej wpływa bałdzki strumień, tworząc niewielką deltę zarośniętą tatarakami i skrzypem. W strumień nie wpłyniesz. Za płytko. Kajak trze dnem o piasek przykryty warstwą sinego mułu i staje przed brzegiem. Jesienią z polanki widać mnóstwo ptaków pływających po jeziorze: traczy, dzikich kaczek, łysek, czernic, perkozów, kormoranów, łabędzi… Wzdłuż brzegów polują siwe czaple. Nad lasem kołują jastrzębie. Spowite mgłą jezioro jawi się tajemniczym matecznikiem.

 
Poręba w mateczniku
 Na południe i wschód od jeziora jest wiele zarastających jeziorek, śródleśnych stawów i podmokłych kotlin między wzgórzami. Chociaż bór rozcina gęsta sieć leśnych duktów, dzikim zwierzętom wcale to nie przeszkadza. Wkraczając w te okolice, masz szansę spotkać wilki, lisy, jenoty, sarny, dziki i jelenie. 

Kolejna odsłonięta tajemnica


W stronę jeziora Dłużek - za Bałdy Piecem

Za Bałdy Piecem zaczyna się duży kompleks leśny dochodzący do jeziora Dłużek, w którym ustrzelono kilkadziesiąt lat wcześniej ostatniego warmińskiego rysia. Rysie, które chodzą dzisiaj po tych okolicach, zostały sprowadzone z Estonii.









Jezioro Łajskie z góry

Droga wzdłuż strumienia i jeziora dochodzi w końcu do drogi z Bałdy i Bałdy Pieca. Wiedzie do Łajsu morenowym wzniesieniem. Jezioro widać przez pnie masztowych sosen, oszczędzonych podczas wyrębu dużego fragmentu lasu. Potem opada do wsi i przechodzi przez mostek nad strumieniem z rozległego torfowiska. 







Ścieżką bobrów w Łajsie

Przed mostkiem trzeba skręcić w prawo i wejść na ścieżkę wzdłuż strumienia i zalanych łąk. 













Hydrotechnika naturalna

Bobry wkroczyły w tutejsze komysze, przegrodziły w wielu miejscach nurt, tworząc urokliwe kanały w tatarakach i turzycach, zalewając łęgi. Ścieżka wiedzie skrajem zbocza pod drzewami sosnowego boru, omija świerkowe zagajniki, zarośla łozin, czeremch, dębów, grabów, jarzębin… 







Czystość nade wszystko







Kładka nad torfowiskiem

Nie sposób zachować ciszę. Wszędzie zalegają suche gałęzie. Trafiwszy na wyznaczoną ścieżkę dydaktyczną, można obejrzeć ciekawe torfowisko z drewnianego pomostu.








W zakątku bobrów

Nieco dalej jest rozlewisko, które zatopiło mnóstwo olch i świerków. Część drzew obumarła. Ich suche pnie penetrują dzięcioły i sowy: sóweczki i puszczyki zajmujące porzucone dziuple. Czarne dzięcioły chętniej mieszkają w rozległym zalanym przez bobry łęgu na wielohektarowym bagnie otoczonym przez wyniosły bór a od północy przez drogę do Małszewa.





Topielisko

Kładka na ścieżce dydaktycznej


Lubię przesiadywać na długiej kładce przerzuconej nad spiętrzonym strumieniem. Tuż obok niej stoją martwe drzewa, zalane wodą o ciemnej toni. Między nimi snuje się strumień pełny wodorostów, rzęsy, ryb, traszek i żab. 










Zalane torfowisko

Po drugiej stronie kładki widać panoramę wielkiego topieliska i porzucone żeremie między pniami starych wyschniętych świerków i olch. Wzrok grzęźnie w mierzwie łęgowych gałęzi, szuwarów, wodolubnych krzaków. Nad głową stukają dzięcioły. Zdenerwowane moją obecnością zaczynają donośnie i dźwięcznie krzyczeć.




Widok z kładki


Kolejny użytkownik dóbr bobrow
Łajskie żurawie


Tracz nad rozlewiskiem matecznika

Ze środka rozlewiska dochodzi klangor żurawi. Mają tutaj swoje miejsca lęgowe. Wiosną zaś można śledzić szybkie tracze w locie godowym albo patrolujące swoje miejsca w poszukiwaniu ryb. Bieliki też tutaj zalatują, chociaż teren nie sprzyja im aż tak, by mogły swobodnie zapolować.








Gdzie tutaj znaleźć bobry?

Bobry jednak trudno spotkać w tej mierzwie. O wiele łatwiej je namierzyć nad wielką i odsłoniętą Wisłą. Tutaj naprawdę mają gdzie się schować przed ludzkim wzrokiem.











Brzegiem topieliska

Od kładki nad strumieniem ścieżka wspina się skrajem świerkowego nasadzenia. Trzeba najpierw przejść między drzewkami pod gonne sosny, następnie wspiąć się na skarpę, skąd niegdyś rozciągał się piękny widok na bagno w dole. Dzisiaj ściana lasu stała się gęsta i mało przejrzysta. Zejście niżej też nic nie daje. Po spiętrzeniu wody, bagno bujnie zarosło. 







Kajakiem nie popływasz

Strumień meandruje w jego wnętrzu łagodnymi zakolami, przepływa między pniami podciętych przez bobry brzóz, olszyn, przewróconych przez wiatr świerków i ich wykrotów. Kajakiem jednak nie popłyniesz. Za dużo zarośli i przeszkód: kłód, tam, butwiejących konarów.







Samotność w puszczy


Leśna struga

Wzdłuż rozlewiska wiedzie kręta podmokła ścieżka – podczas roztopów niedostępna, podczas suszy miękko ustępująca pod stopami. Doszedłszy dalej docierasz do ujścia strumienia między pniami po wyciętych sosnach. Brnąc wśród dzikich jeżyn, malin, paproci, skrzypów, depcząc czapy mchu, można wyjść nad samą wodę strumienia, a potem wzdłuż niego przejść kawałek, podziwiając czysty nurt ujęty piaszczystymi brzegami, póki nie zniknie w gęstym sosnowym zagajniku.











Kolejny fragment strugi z Bałdy Pieca
 Nieco dalej strumień płynie głębokim wąwozem, którego zbocza zarasta stary sosnowy bór. Świerki nie rosną zwartymi skupiskami. Brzozy, olchy, graby, dęby trzymają się blisko wody. Wczesną wiosną strumień wypełniają roje żab moczarowych. Samce przybierają niebieskie barwy godowe. Rechot płazów zagłusza wszystkie dźwięki wokół.

Dzik wcale nie jest zły

Miejsce jest urokliwe i pełne zwierząt. Często mijam się tutaj z dzikami, których watahy liczą sobie po kilkadziesiąt osobników, czy z młodymi lisami wylegującymi się w trawie pokrytej rosą. O świcie zwierzęta wydają się mocno odrętwiałe i nieskore do ucieczki. Omijam je jednak z daleka. Nie próbuję się z nimi spoufalać. Dziki mogą zaatakować. Lisy potrzebują zaś spokoju.



Locha na popasie


Torfowiec

Ów strumień wypływa z długiej i wąskiej polany ciągnącej się nieomal od ścieżki dydaktycznej aż do granicy Bałdy Pieca. Niegdyś polana musiała być pełnym uroku jeziorem. Jej północna część odgrodzona od reszty kępą bagiennych sosen i świerków jest pełnym uroku torfowiskiem wciśniętym w głęboką kotlinę. 







Koziołek na torfniku

Idąc nad nią, można bez przeszkód fotografować z góry sarny pasące się ziołami wyrastającymi spomiędzy wielkich czap dorodnego wysokiego mchu. Zwierzęta często wchodzą w plamy światła przeciskającego się przez korony masztowych sosen za plecami. Nie wyczuwają obecności cichego obserwatora.






Koziołek bawi się ze świerczkiem

Aparat nie poradził, chociaż było blisko nadzwyczaj

Przekroczywszy strumień po zmurszałej kładce, wchodzi się na ścieżkę, która wiedzie granicą łąki i lasu albo wspina się na zbocze. O świcie słońce oświetla zachodnią ścianę boru porastającego morenowe wzniesienie. Zwierzęta są oślepione światłem. Mało co widzą w mrocznym wnętrzu boru, w którym się ukrywam. Dlatego lubię tutaj przychodzić. Rzadko kiedy wychodzę stąd bez foto-trofeum. Miejsce urzeka ciszą, spokojem, czystością. Jest po prostu niezwykłe. 



Sarna patrzy, patrzy i oczom nie wierzy

Nadal patrzy

Wciąż patrzy...

Jedyna wada zakątka – mrowie kleszczy. Roją się tutaj w stopniu niespotykanym gdzie indziej, zwłaszcza w miejscach, gdzie ścieżka wiedzie przez mokrą od rosy wyrośniętą trawę.

Sarna z koźlęciem w bobrowym legowisku


Koziołek umknięty

Środkiem polany płynie strumień. Jego woda wypełnia wyprostowane koryto, napełnia boczne rowy melioracyjne, mocno już zaniedbane. Tam, gdzie bobry ustawiły swoje tamy, pojawił się gęsty łęg i łany szuwarów, dając schronienie sarnom i potomstwu.







Mój dąb i polana w lesie

Mój dąb i polana w lesie


Nie potrafię pogodzić się ze śmiercią tego pięknego drzewa

Za dębem o rozdwojonym pniu, trafionym piorunami i rozerwanym przez porywy gwałtownego wiatru (ktoś pociął powalone pnie na ogromne kloce, odciął konary i zostawił na cyplu brzegu przypominającym półwysep) słychać dobiegający z szuwarów szum spadającej wody. 






Stare ślady żerowania bobrów

Próbowałem podejść, ale obuwie grzęźnie w czarnej, kwaśnej ziemi nasyconej wodą, a mierzwa zarośli tamuje ruchy.
Klangor
 
Dziki

Pomiędzy kępami wierzb, łozy, olch, brzóz brodawkowatych okolonych trzciną, tatarakiem, turzycami, pasą się zwierzęta. Miejsce odwiedzają żurawie, czarne bociany, jastrzębie błotniaki, kobuzy… Czasem zaglądają czaple, szukając gryzoni i płazów.


Dziki

Dziki

W miejscach zarośniętych zwartą murawą widać ślady żerowania dzików. 










Sesja na polanie

Kłus

Spacer

Podgonię troszeczkę

Ktoś patrzy?

Chwila zastanowienia
Polanę odwiedzają jelenie płoszone przez drwali wycinających drzewa w głębi lasu. Lisy dają się fotografować podczas polowań, które urządzają podczas spacerów rowami w łące.






Polana od Bałdy Pieca

Polana zwęża się stopniowo. Ścieżka wiedzie skrajem świerkowego lasu i granicą trzcin przemieszanych z bujną trawą. Często spotykam samotne dziki odwalające gęstą murawę w poszukiwaniu dżdżownic i pędraków. 









Polana pod Bałdy Piecem

Mało co robią sobie z mojej obecności i niechętnie odchodzą między gałęzie. To najpewniej odyńce, które po osiągnięciu dojrzałości, przedkładają samotność nad stadną wspólnotę pod rządami dominujących loch.



One też korzystają z polany

Miejsce jest naprawdę frapujące. Lubię je odwiedzać podczas każdej nadarzającej się okazji, gdy przejeżdżam w pobliżu.











Po rykowisku

Po rykowisku, ale rogi nadal ciążą
Tak się podchodzi koziołki na polanie

Patrzą, a jednak nie widzą

Nadal patrzy i nie widzi

No wreszcie. Jest portret.

Strumień wpływa na polanę z lasu po zachodniej stronie, pokonując kameralny wąwóz o stromych ścianach. Idąc wzdłuż nurtu, trafia się na niewielkie rozlewisko otoczone zewsząd sosnami. Latem niewiele światła dociera nad wodę, a  i tak jego lustro pokrywają liście grążeli, pod którymi kręcą się drobne ryby, kijanki, żółtobrzeżki, nartniki... 


Jeziorko Łowne Małe

Potem teren lekko łagodnieje, a las zmienia charakter. Sosny ustępują łęgowi, którego gąszcz skrywa rozlewisko jeziora Łowne Małe. Tylko wczesną wiosną można oglądać jego wnętrze przez plątaninę pni i gałęzi pozbawionych listowia.









Narcyzy nad Głęboczkiem

Na północ od Bałdy Pieca leży kolejne, tym razem bezodpływowe, jeziorko Głęboczek. Wzdłuż nieprzystępnej linii brzegowej rosną zdziczałe przydomowe kwiaty – narcyzy i kosaćce o barwach błękitu i fioletu. Rośliny zasymilowały się z szuwarami, wierzbami, tatarakiem, wywołując egzotyczne wrażenie. Między sosnami można dostrzec zarysy starych fundamentów.
Jeziorko zamiera. Krzaki wierzby coraz bardziej wchodzą na jego lustro. Jeszcze tylko stulecie i po Głęboczku zostanie bagno.



To codzienny widok

Tutaj w zasadzie kończy się szlak bobrów. Za jeziorami w Bałdy Piecu droga wiedzie do Bałd. Odbiwszy od niej przed głównym zakrętem w prawo, dojdziesz z powrotem do matecznika wzdłuż biskupiej alei, pokonując często odwiedzane przez wilki, niezwykłe poręby, które rozdarły stary bór.






Jeśli jednak skusisz się na przedłużenie spaceru w kierunku jednozagrodowej koloni Łysowo w środku puszczy, poznasz przepiękne jeziorka bez nazw – enklawy łabędzi krzykliwych i czajek – a mimo to nawiedzone przez bobry, które musiały tam dojść przez suchy las.
Brodacz

4 komentarze:

  1. Piękny opis. Zdjęcia zamglonego jeziora Łajs przypomniały mi czasy gdy chodziło się na ryby na noc i takie poranki nas witały. Przepiękne widoki. Gdy po nocy budziła się przyroda, ptaki zaczynały śpiewać a przez mgłę przebijały się pierwsze promienie słońca. Piękne to były czasy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś w tym jest, LD. Lubię łazikować po tych okolicach.

    OdpowiedzUsuń
  3. No Piotrze ... ten post, no cóż, widzę, że książkę już masz w zasadzie gotową :) Ta polana na południe od Łajs, tzw. Pachy, to jedno z częściej odwiedzanych przeze mnie miejsc w minionym półroczu. Urocze zakątki. Dwa tygodnie temu miejscowi niestety zniszczyli kolejną bobrzą tamę. Trochę Ich jednak rozumiem, bo bobry odcięły wodę, która coś w Łajsie zasilała. :)Tama była na wyjściu strugi z Pach właśnie. Ależ zrobiłeś sumienną dokumentację, szok!

    OdpowiedzUsuń
  4. To fatalna wiadomość. Podczas obecnej suszy tylko bobry są w stanie uratować Jezioro Łajskie przed przyduchą. Woda przez chwilę nie płynęła, ale po spiętrzeniu i tak by zasilała rurę, którą doprowadzają natlenioną wodę do najgłębszych miejsc w jeziorze. Jak wody z góry zabraknie, to i rura nie pomoże. Tę rurę wymyślili dzierżawcy łowisk z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim. Prawdopodobnie bez uzgodnienia z administracją wodną.

    OdpowiedzUsuń