poniedziałek, 22 lutego 2016

Kośno



Kośno z wysokiej skarpy

Przypominające kształtem bumerang jezioro Kośno z otaczającym je lasem objęto ochroną rezerwatową w listopadzie 1982 r. Jezioro zaliczono do eutroficznych, ulegających degradacji wskutek nadmiernego użyźnienia wody. Długie na prawie 7 kilometrów, szerokie na ponad kilometr, w najgłębszym miejscu sięgające 45 metrów, będące siedliskiem sielawy, ciągnie się z południowego zachodu od Łajsu łagodnym łukiem na północ do zarośniętej szuwarami i sznurami wodorostów zatoczki, z której wypływa urokliwa rzeka Kośna.











Silickie klimaty


Za Purdą i Pajtuńskim Młynem Kośnę włączono w system pobudowanych jeszcze w XIX wieku kanałów nawadniających pola w okolicach Silic i Klebarku: Kiermasa, Wiktorii i kanału Elżbiety przeprowadzonego nad Wiktorią silickim akweduktem.















Kośno z punktu widokowego nieopodal Łajsu

Jezioro z każdej strony otacza bór sosnowy, w dużej części rosnący na porzuconych polach, zwłaszcza w okolicach Łajsu, nazywanego dawniej Gold Grube z powodu swojego letniskowego charakteru – przed II wojną światową przyjeżdżali tu wczasowicze z Królewca i Berlina. Wieś założono w 1708 roku na podstawie aktu lokacyjnego zarządu lasów królewskich. Jej nazwę wywiedziono się od staropruskiego słowa lauks oznaczającego pole wydarte lasom. Nic jednak nie wskazuje na jakiekolwiek powiązania wsi z historią plemion pruskich.

Gdzieś w tych okolicach odkrywano ślady starożytnego osadnictwa

Ślady osadnictwa z epoki brązu (w tym kurhan) wykryto bardziej na północ między wschodnim brzegiem jeziora Kośno a Tylkowem i Tylkówkiem, a najstarszy eksponat mezolityczny – kościany sztylet sprzed 7-6 tysięcy lat – znaleziono na wydmie w Mendrynach, nieopodal północno-zachodniej części jeziora.



Jezioro Łajskie znad rzeczki

Kośno łączy się z Jeziorkiem Łajskim krótką rzeczką, przez którą kilkanaście lat temu przewędrowały bobry i zasiedliły strumienie odprowadzające wodę z torfowisk i bagien leżących w okolicach  Łajsu, Bałdy Pieca oraz z pól Nowej Wsi i samych Bałd – bramy powitalnej do Diecezji Warmińskiej. Bobry utworzyły między innymi czarodziejski matecznik wzdłuż biskupiego traktu i drogi z Bałdy do Bałdy Pieca, będący fragmentem ich szlaku kolonizacyjnego. 



Napisałem o nim tutaj:

Aleja bzów w Łajsie

Z przedwojennej zabudowy Łajsu ocalała jedynie zwarta część rozdzielona strumieniem. Wokół wsi jest kilka ruin zarośniętych lasem, a w pobliżu rozwidleń dróg krzakami zdziczałego ogrodowego i czarnego bzu, które rozpleniły się w cieniu wyrośniętych lip i klonów.










Kosienko


Z punktu widokowego przy pomnikowym dębie o rozdwojonym pniu rozciąga się panorama Kosienka, zatoki Kośna oddzielonej od głównego akwenu półwyspem. O świcie zamglony obraz zatoczki ma w sobie coś z pienińskich klimatów. Widok półwyspu, którego grzbiet zbiega w toń jeziora i celuje w zapomniany cmentarz ewangelicki na drugim brzegu, zachęca do kajakowej wędrówki.













Obydwa jeziora: Łajskie i Kośno, niegdyś obfitowały w ryby. Podobno któregoś roku w okresie międzywojnia  rybacy za jednym zaciągnięciem sieci przez rynnę Jeziorka Łajskiego złowili aż 80 ton leszczy. Po „radosnej” gospodarce rybackiej w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, zwłaszcza po zezwoleniu na połowy za pomocą elektrycznych włoków, stan zarybienia obu jezior stał się dramatycznie niski.

Próbuje to naprawić Stowarzyszenie Ekologiczne Łajs 2000 (jego szeregi zasilił Krzysztof Daukszewicz), wprowadzając drakońskie opłaty za prawo łowienia ryb na wędkę i zarybiając intensywnie obydwa akweny szczupakami i węgorzami. Ostatnią inicjatywą stowarzyszenia było zamontowanie wymyślonej przez naukowców Uniwersytetu Warminsko-Mazurskiego instalacji, za pomocą której natlenioną wodę jednego ze strumieni wprowadza się wprost do najgłębszej partii jeziora. Świeża woda w głębinie ratuje Jeziorko Łajskie przed przyduchą i przywraca życie biologiczne w strefie wciąż użyźnianej ściekami i osadami z pól w Bałdach i Nowej Wsi.

Kośno z zachodniego brzegu

Ściśnięte z obu stron wysokimi brzegami Kośno jest jeziorem rynnowym. Zachodni brzeg jest bardziej stromy od swojego wschodniego odpowiednika. W niektórych miejscach jego skarpę rozdziela szeroka nieomal amfiteatralna półka. Pod tym względem ukształtowanie stoków zachodniego brzegu przypomina wyniosłe zakątki Jeziora Łańskiego czy jeziora Ustrych. 








Kośno z polany

Polana między górną a dolną skarpą, zarośnięta sosnami, mniej licznymi świerkami i krzakami podszytu, rozpoczyna się od strony Łajsu za punktem widokowym nad niewielką zatoczką (altaną obok nasadzenia świerków) i za stromym jarem opadającym ku oparzeliskom, z których wybija ruda woda. Przebywając na niej pomiędzy skarpą a jeziorem, odczuwa się osobliwą izolację od świata. 
















Kwiaty Kośna



Za zejściem nad jezioro z wyznaczającej granicę rezerwatu drogi, tam gdzie pojawia się kameralna przerwa w ścianie lasu, utworzona przez łagodny wąwóz, przedłużona następnie wyrwą w paśmie trzcin, polana powoli zwęża się, w końcu dobiega do jednolitej stromej skarpy, skąd widać skandynawską w klimacie panoramę jeziora.














Łowiska wydr i mateczniki bobrów

Zachowując ciszę, można wypatrzyć wydry, które pływają nad piaszczystymi płyciznami wzdłuż krawędzi gwałtownie opadającego dna. Tuż za krawędzią jasna toń jeziora staje się ciemna. Wydry polują na ryby w szuwarach  i nad podwodnymi łąkami moczarki kanadyjskiej, rogatka, rdestnic, wodnego mchu, albo na jasnych mieliznach pokrytych zalegającymi konarami i patykami, które spadły z przybrzeżnych drzew.






Łąki Kośna

O świcie można też wyśledzić bobry. Brzegi im sprzyjają. Są strome. Łatwo w nich wykopać nory. Dostępu do wejść bronią osypujące się skarpy, murawa, korzenie, trzciny, zarośla. 










Zarośla zachodniego brzegu Kośna

Wszędzie też wzdłuż linii brzegu rosną brzozy, olchy, osiki, wodolubne wierzby, czeremchy, kaliny, jarzębiny. Ścieżki wydeptane w stoku skarpy przez zwierzęta i nielicznych spacerowiczów znikają przed łukiem Kośna w zaroślach wybujałych paproci, zasnutych pajęczynami krzaczków jagód, młodych świerków, grabów, dębów i sosen. 






Kośno u ujścia strugi z jeziora Kalwa

Ów zakręt jeziora leży na wysokości ujścia strugi odprowadzającej wodę z jeziora Kalwa i stawów hodowlanych rozlewających się w polnej dolinie od strony Tylkowa i na terenie dawnych mokradeł zasilanych strumieniem z Jeziora Małszewskiego.







Abstrakcyjny pejzaż Kośna







Za amfiteatralną półką trzeba wspiąć się na szczyt nadjeziornej moreny, znaleźć porzuconą drogę, która odbiega od wody w brzezinowy zagajnik i pomiędzy nasadzone sosny, a potem doprowadza do nieistniejącej już leśniczówki w Mendrynach obok ostoi zwierząt i użytku ekologicznego, o którym napisałem tutaj:



Nadkośnieńska złota sosna




Za leśniczówką jest utworzona przez masztowe sosny aleja wzdłuż spadzistego brzegu Kośna. Taką ją zapamiętałem z pierwszych spacerów jeszcze przed ustanowieniem rezerwatu przyrody. 
















Sosny matecznika



Dzisiaj aleja zarosła podszytem  i straciła swój dawny wypielęgnowany charakter, zwłaszcza imponującą perspektywę w leśnej głuszy. 


















Kośno



Przez gąszcz pni, konarów, listowia mało co widać. Trzeba schodzić po osypującej się skarpie, by ujrzeć panoramę Kośna pomiędzy łodygami trzcin i pałki wąskolistnej, gałązkami leszczyn, grabów, olch i wierzb.







Kośno



Za cieśniną w trzcinach otwiera się końcowa zatoczka, skąd wypływa pełna uroku rzeka Kośna. Trzeba jednak wejść w zarośla łęgu przylegającego do łąki, ryzykując zanurzenie w czarnym błocku, by zobaczyć wodę. Droga przez polanę staje się podmokła. Latem zarasta trawą sięgającą ramion, zwłaszcza kiedy kroczysz koleinami wyciśniętymi przez opony ciężkich maszyn. Łąka jest fragmentem matecznika wciśniętego między las na wyniosłej morenie a szosę z Olsztyna do Szczytna. Często zaglądają tutaj jelenie, sarny, dziki. Wzdłuż drogi polują lisy i jenoty, unikając gęstej mierzwy zarośli. 

Kośna



Jesienią nad tym zakątkiem żurawie zbierają się w ogromne rozkrzyczane klucze przed odlotem na zachód. Z jakiegoś powodu dolina Kośny, rozcinająca stary bór na morenie ograniczającej jezioro od północy, sprzyja jesiennym pożegnalnym oblotom tych ptaków. Żurawie potrafią żegnać okolicę nawet przez dwa dni. Zawsze któryś odlatuje w bok, uznając, że nie wszystko załatwione, a wtedy uformowany klucz łamie się i podniebny taniec trwa dalej, póki wszystkie ptaki nie uznają, że nadeszła ta właściwa chwila.

Północna zatoka Kośna



Pływanie po Kośnie frapuje. O świcie słońce świeci wzdłuż akwenu. Na początku maja przestrzeń nad jeziorem wypełnia zapach kwitnącej kaliny i czeremchy. Krzewy i drzewka tworzą podczas kwitnienia białą ścianę wzdłuż najdłuższego półwyspu południowej części Kośna, zasłaniającego odległe ujście strugi z jeziora Kalwa, obok którego był jakiś zakładowy ośrodek wczasowy. Dzisiaj są tam prywatne domy letniskowe ustawione w cieniu starych sosen. Strumień spływa leniwie podmokłą doliną odwiedzaną przez płową zwierzynę. 











Stawy między Rutkami a Tylkówkiem



Bobry też tam wkroczyły. Skolonizowały stawy pomiędzy Rutkami a Tylkowem, dotarły do Jeziora Małszewskiego i pobliskich wąskich stawów przypominających wykopane kanały, które niczego nie łączą.









Ruteckie stawy




Kajakiem daleko nie popłyniesz. Dotarłszy na skraj lasu i do przepustu pod lokalną brukowaną drogą, wpisaną do rejestru zabytków, ujrzysz dalej kamienisty wartki strumień, którym nie da się płynąć. Spływa głębokim i wąskim wąwozem pomiędzy łąkowymi wzgórzami, opuszczając stawy powyżej, a jeszcze wcześniej spadając ze spiętrzenia w Tylkowie. 



Panorama Rutek

Kajak lepiej przewieźć do jeziora Kalwa, zamiast brnąć po kamienistym dnie na piechotę, zwłaszcza, że często brakuje wody zatrzymywanej przez tylkowski jaz lub przechwytywanej przez stawy. Lewy dopływ strugi odprowadza wodę z rozległych stawów między Tylkówkiem a Rutkami i z zarastającego jeziorka. Ów dopływ to zamulony strumień o uśpionym nurcie, zarośnięty mierzwą wodorostów oblepiających wiosło i utrudniających przemieszczanie się.


Zachodni brzeg Kośna


Za ujściem strumienia Kośno przyjmuje kierunek północny. To najdziksza część jeziora, przylegająca do zakątków Mendryn wzdłuż zachodniego brzegu Kośna i Sarnówka na wschodnim brzegu. Szuwary ozdabiają od spodu  pnie masztowych sosen. Olchy pochylają się nad wodą. Gdzie niegdzie widać dęby samotniki.





Kośno w czerwcu



Wysp tu nie ma. W Sarnówku, niegdyś siedzibie państwowego gospodarstwa rybackiego, jeden z półwyspów sprawia wrażenie zadrzewionej wyspy, oddzielonej od lądu wąską przesieką. Kajak jednakże dobija do gruntu zarośniętego mierzwą wodolubnych zarośli. Przesieką schodzi nad wodę droga.





Północna zatoka Kośna - widok na przesmyk ku jezioru



Za Sarnówkiem wybiega w jezioro długi półwysep i celuje w ols, za którym skrywa się bujna polana. Koniec półwyspu i olchowy łęg mendryńskiego brzegu tworzą przesmyk otulony łanami szuwarów, które wyrosły na mulistym dnie.






Ups! Nie zdążyłem.

Za przesmykiem otwiera się kameralna zatoka pełna dzikiego ptactwa: rybitw, mew, kur wodnych, traczy, czernic, cyranek, głowienek, perkozów, krzyżówek... Jej ciszę zakłóca hałas samochodów przejeżdżających po nowym moście zmodernizowanego odcinka szosy. 







Para traczy



Most nad Kośną zastąpił starą niemiecką konstrukcję wspartą na kamiennych filarach. Do ich wysadzenia użyto wielu kilogramów środków wybuchowych, bo tradycyjna rozbiórka pochłonęłaby zbyt dużo czasu i mitręgi. Żałowałem, że tak się stało. Kamienne filary malowniczo komponowały się z otoczeniem rzecznego wąwozu. 




Kośna tuż za mostem

Stary most był ciekawym elementem architektonicznym  porzuconej już przez stałych mieszkańców osady Kośno, która powstała na podstawie wydanego Hartwigowi Balckiemu w 1566 r. przywileju założenia karczmy. W zamian miał dostarczać na zamek w Olsztynie miód i wosk. Wieś nie rozwinęła się. W 1875 r. były w niej tylko cztery obejścia. Mieszkańcy mieli prawo warzenia piwa i połowu ryb, ale niewiele z tego wyszło. Ziemie zostały wykupione w XIX wieku przez zarząd lasów królewskich. Dzisiaj w Kośnie jest kameralny ośrodek wczasowy z zejściem nad rzekę i pomostem dla kajaków, a obok po sąsiedzku odrębne siedlisko.

Kośna za jeziorem przełamuje morenowe wzgórza, podmywa skarpy leśnych brzegów, przewracając podczas wezbrań wiele świerków, olch i wierzb, które zdobią malownicze zakręty nurtu, w końcu dopływa do urokliwego rozlewiska ograniczonego od wschodu nasypem jednotorowej linii kolejowej łączącej Olsztyn z Rucianem-Nidą, Piszem i Ełkiem. Przepłynąwszy pod mostem kolejowym, Kośna opuszcza las i płynie wśród pól Marcinkowa i Purdy do Pajtuńskiego Młyna.

Dzięcioł nad Kośnem

Wzdłuż brzegów Kośna wiodą piesze i rowerowe szlaki. Z roweru jednak trudniej oglądać jezioro. Drogi rzadko prowadzą nad wodą. Na stokach zarośniętych sosnowym borem o bogatym podszycie i runie miejsca starcza co najwyżej dla wąskich ścieżek, po których przemieszczają się zwierzęta w poszukiwaniu ziół i wodopojów. 







Kośno

Rower trzeba prowadzić obok, nierzadko też przenosić przez wykroty powalonych sosen i świerków albo nad ścieżkami rudych mrówek, które pobudowały mnóstwo mrowisk. Pod okapami z gęstego igliwia i listowia słychać wiosną śpiewy godowe ptaków.










Czy tu mieszka czarny dzięcioł?



Lubię spacerować zachodnim brzegiem poganiany okrzykami dzięciołów. Pełno ich nad głową. Czasem słychać smutne okrzyki czarnych dzięciołów zamieszkujących fragmenty niewielkich olsów porastających zatoczki utworzone w piaszczystych skarpach, spod których wysącza się żelazista woda.















Siwa czapla w czatowisku



Wzdłuż szuwarów, skrywających pnie i konary powalonych drzew, polują czaple. Trudno dostępne miejsca zasiedlają kormorany, łabędzie krzykliwe i nieme. 










Chyba mnie nie polubiła

Na wierzchołkach sosen przesiadują bieliki, rybołowy, jastrzębie błotniaki. Ich gniazda są jednak po drugiej, mniej dostępnej i omijanej przez ludzi, stronie jeziora. Jedno gniazdo bielika odkryto w lesie pomiędzy szosą a torami kolejowymi, w miejscu pełnym dolinek, pagórków, wąwozów, niewielkich jeziorek, pozbawionym dogodnych dróg i ścieżek.







Trudno dobić kajakiem do brzegu

Szlak spacerowy od Łajsu w kierunku Mendryn wiedzie nad mieliznami utworzonymi przez piach wypłukiwany ze skarp i parowów wodą z topniejącego śniegu; nad pasmami trzcin, sitowia i pałki wąskolistnej porastających półki wąskich mielizn utworzonych przez erozję wsteczną wskutek sączących się wycieków wody gruntowej. 






Pod skarpą w Mendrynach

Prowadzi obok nielicznych łagodnych zejść do wody, gdzie można zażyć kąpieli. Najlepsze miejsca znajduję na szpiczastych końcach niewielkich półwyspów rozdzielających piaszczyste płycizny od gwałtownie opadającego dna po drugiej stronie. Szlak wspina się często na wzniesienia pod starymi sosnami, skąd widać rozległą panoramę jeziora.





Spacer drugą stroną Kośna jest trudniejszy. Poza skarpą w Sarnówku brzeg jest niedostępny. Ścieżki zwodzą na manowce, w gąszcz świerków tak gęstych, że człowiek grzęźnie w nich i musi wycofywać się rakiem, zanim ujrzy wodę spod gałęzi oplatających nieprzyjemny mrok nad pozbawioną poszycia i ściółki ziemią. Pewnie dlatego bieliki czują się w tej enklawie jak u siebie. Wschodniemu brzegowi jeziora towarzyszą rozleglejsze mielizny, gęstsze szuwary, bujniejsze podwodne łąki, a także prawie nieobecne pod zachodnim brzegiem pola nenufarów na mulistym dnie.


Zamiast tylkowskich dzików dziki z Bałdy Pieca

Zbłądziwszy raz za Tylkówkiem po przejechaniu nad strugą z jeziora Kalwa, trafiłem na starą porębę na wzniesieniu. Stanąłem pod nią nieopodal pniaka po wyciętym świerku, szykując aparat do fotografowania lasu oświetlonego wschodzącym słońcem, gdy nagle usłyszałem głośne pochrząkiwanie. Między sadzonkami sosen buchtowały dziki. Najbliżej żerująca locha przybrała agresywną postawę. Poczułem mrowienie na plecach. Pierwsza myśl:
- Zasłonię się rowerem.
Locha miała grubo ponad sto kilogramów. W cieniu robiła wrażenie naprawdę masywnej. Rower by nie pomógł. Na prawo od coraz bardziej pobudzonej lochy krzątało się stado loch opiekujących się pasiastymi warchlakami i wyrośniętymi przelatkami. Narastający pomruk przewodniczki wzbudził czujność stada. Robiło się nieciekawie. Wtedy do głowy przyszedł mi pomysł zainspirowany sceną z południowoafrykańskiego filmu Bogowie muszą być szaleni, w której rezolutny mały Buszmen niósł nad głową płat kory, by dodać sobie wzrostu i odstręczyć polujące szakale. Wszedłem więc na pniak i wyprostowałem się. Poskutkowało. Naprawdę. Groźny pomruk zamienił się z paniczny kwik. Locha przewodniczka zrobiła w tył zwrot i pobiegła do zbawczego lasu. Cała wataha podążyła jej śladem. 

Zdjęć nie zrobiłem. Aparat odmówił posłuszeństwa. Akurat właśnie w tej pełnej napięcia chwili rozładował się akumulator...
 

Sarna z Tylkowa

Staw narajtecki - bóbr też tu był.

Staw w Narajtach




Strugą do Kośna

Na południe od domów letniskowych, które stoją nieopodal ujścia strugi z jeziora Kalwa, też nie ma ścieżek nad brzegiem. Plaża przy ujściu dochodzi do ściany lasu, gdzie nikt nie próbuje spacerować. Jedynie wnętrze obszernego półwyspu pod Łajsem otacza mało co używany leśny dukt. Brzegi są nieprzystępne. Z drogi wiodącej granicą rezerwatu odchodzą czasem zarastające granice leśnych oddziałów, które jednak kończą się na skraju skarpy ponad wodą. Na stromym stoku widać wydeptane pokręcone ledwo widoczne ścieżki między zaroślami świerków, zarośli, odsłoniętych korzeni sosen... Nie zachęcają do spaceru. O świcie wolę więc chodzić zachodnim brzegiem jeziora, bardziej przystępnym, acz niemniej dzikim.

Droga z Tylkowa do Łajsu zbliża się do jeziora dopiero na wysokości starego i mocno już zapomnianego cmentarza ewangelickiego oraz samotnego siedliska nad wodą. Potem wpada w drogę z Małszewa okrążającą rozległe torfowisko. Owo torfowisko, któremu groziła degradacja z powodu nadmiernego przesuszenia, zostało uratowane przez bobry. To one spiętrzyły wodę za pomocą przemyślnego systemu tam, zalewając na powrót rozległy ols i świerkowe kępy, odnawiając w zaroślach malownicze kanały i rozlewiska, ożywiając poletka dzikiej żurawiny. Przywróciły zakątek żurawiom, czarnym bocianom, nurogęsiom…

Kośno

O świcie na Kośnie nie spotyka się łodzi i żaglówek, a jeśli już to co najwyżej pojedyncze łódki napędzane silnikami elektrycznymi. Akwen jest nieprzystępny. Brzegi nie sprzyjają wędkarzom. Podczas porannej lub wieczornej flauty lustro jeziora przywdziewa szatę wyniosłego boru, który w północnej części akwenu jest zdominowany przez najstarsze masztowe sosny. Pokrywają one zwartym masywem ostoję zwierząt i oddzielają Kośno od mendryńskiego rozlewiska nawiedzanego coraz częściej przez wilki, łosie, jenoty. Ktoś wyśledził nawet tropy rysia. W czerwcu od strony byłej leśniczówki zawiewa zapachem kwitnących białych akacji i czarnego bzu, porastających zwartym gąszczem fundamenty i podwórko porzuconego siedliska.

Kośno

Mimo wielu prób nie udało mi się namierzyć ujścia uregulowanej strugi odwadniającej mendryński matecznik. Jej nurt ginie w szuwarach i olchowej gęstwie, która nawet w kwietniu wydaje się nie do przepłynięcia. Oczerety kryją w sobie plątaninę pni i konarów powalonych drzew.







Matecznik ryb i rybołowów

Za dnia słychać niekiedy pokrzykiwanie sóweczek: jeśli monotonne, trochę nieśmiałe, to godowe; jeśli zaś urozmaicone – to na pewno terytorialne. Czarne dzięcioły krzyczą zdecydowanie donośniej i śpiewniej. Zamieszkują ols nad północną zatoką i ols rozlewiska mendryńskiego. 







Kośno

Rybołowy najczęściej spotyka się pod wieczór. Polują na skraju płycizn i gwałtownie opadającego dna, gdzie łatwiej wypatrzyć ryby z wierzchołków sosen.










Kośno

Linie brzegowe Kośna urozmaicają półwyspy kształtujące kameralne zazwyczaj zatoczki. Pływanie w pobliżu szuwarów może dostarczyć ciekawych wrażeń, zwłaszcza pod stromymi skarpami, w pobliżu drzew, które upadły w jeziorną toń, tworząc mateczniki lęgowe ryb i ptaków. Podczas silnych wiatrów wiejących z południowego zachodu i z południa strome brzegi i zatoczki ułatwiają pływanie pod falę, która na środku akwenu może być bardzo dokuczliwa.


Cisza

Czysta woda pozwala zajrzeć w zakamarki dna i podwodnych polan, nad którymi buszują wszędobylskie wydry. Spotykam je często, gdy zasiadam nad brzegiem, by patrzeć na pełną światła taflę jeziora. Zwierzęta często przebiegają parami po granicy wody i piasku, przeszukując wnęki pod korzeniami drzew i zarośla lub ułatwiając sobie dojście do upatrzonych łowisk. Robią wrażenie szybkich i zwinnych. Kiedy nurkują, wzniecają w wodzie zamieszanie. Pod wodą przebywają po kilka minut. Wynurzają się z rybami w pyskach. Po jedzeniu figlują, pływają na grzbietach, baraszkują, póki nie odkryją mojej obecności. Brzeg jeziora i jego płycizny to ich domena. Wydry są spolegliwe. Chętnie korzystają z nor bobrów, a bobry tolerują ich sąsiedztwo.

Ulubione łowisko

Kośno na powrót stało się dzikim jeziorem. Z powodu swojej niedostępności jest chyba najcichszym akwenem w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Olsztyna. To niewątpliwie najciekawszy fragment szlaku kajakowego z Łajsu do sanktuarium w Klebarku. Nie dziwię się więc zachwytom Krzysztofa Daukszewicza, który uwielbia łowić ryby na Kośnie.






Kto chce pływać kajakiem po rzece i jeziorze, niech zagląda tutaj do Agrokośna tuż przed mostem od strony Olsztyna:

 

6 komentarzy:

  1. Świetnie się czyta, zazdroszczę wycieczek. I spotkania z dzikami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotrze. Masz tak blisko do tych miejsc. Ja na twoim miejscu codziennie bym zaczynał dzień od spaceru za rogatkami Jarot, kajakowania po Kośnie albo po Łynie, rowerowania po napiwodzko-ramuckich ostępach :-). To tylko kwestia wstania na dwie godziny przed wschodem słońca. Zimą łatwo, latem trochę trudniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. o Bracie ... to praca doktorska na temat Kośna i okolic! Skrupulatna, rzetelna, naprawdę podziwiam. Z pewnością w chwili wolnego czasu (!) przeczytam to opracowanie raz jeszcze :)
    Świetna dokumentacja fotograficzna! Wiele ujmujących klimatycznych zdjęć! Dobra robota!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Krzysztofie. Tak już mam,kiedy piszę o czymś, co mnie porusza :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się spodobał Pana tekst, jednak nie znalazłam wzmianki o obelisku stojącym na płycie blisko jeziora Kośno. Zastanawialiśmy się z mężem co on może oznaczać. Jest otoczony zgrabnym, niskim płotkiem. Nie ma tam o ok żadnych grobów ani nic co mogłoby oznaczać że była tam kiedyś wioska. Bardzo intrygujące

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mówimy o obelisku na cmentarzyku ewangelickim w Łajsie? Jeśli tak, upamiętnia 18 mieszkańców, którzy polegli w obronie Prus Wschodnich przed ofensywą wojsk rosyjskich w 1914 roku.

      Usuń